Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Barbara Piekut z dużym, modowym wyróżnieniem. Twórczyni marki MO.YA fashion otrzymała statuetkę Top Moda 2023

Urszula Śleszyńska
Urszula Śleszyńska
Kolekcje Barbary Piekut publikowane były w wielu pismach i portalach, takich jak: Twój Styl, Moda w Polsce, BE Magazine czy Hedonist Magazine wydawany w Nowym Yorku.Suknie z metką MO.YA fashion noszą gwiazdy takie jak między innymi Justyna Steczkowska, Paulina Sykut-Jeżyna, Monika Richardson czy Kasia Cerekwicka.
Kolekcje Barbary Piekut publikowane były w wielu pismach i portalach, takich jak: Twój Styl, Moda w Polsce, BE Magazine czy Hedonist Magazine wydawany w Nowym Yorku.Suknie z metką MO.YA fashion noszą gwiazdy takie jak między innymi Justyna Steczkowska, Paulina Sykut-Jeżyna, Monika Richardson czy Kasia Cerekwicka. Materiały promocyjne Barbary Piekut
Barbara Piekut to projektantka mody, od 11 lat tworząca suknie ślubne i wieczorowe pod własną marką MO.YA fashion. W ubiegłym roku prezentowała swoją kolekcję na ALTA ROMA, najbardziej prestiżowym fashion week’u w Europie, jako druga Polka w historii wpisana do oficjalnego kalendarza wydarzenia. Zdobywczyni wielu nagród i wyróżnień, między innymi „ Złotej Pętelki 2022”- najważniejszego wyróżnienia w polskiej modzie. Ostatnio została również uhonorowana przez kapitułę Polskiej Akademii Mody statuetką „Top Moda 2023” za najwyższą jakość i modne wzornictwo.

Nagroda Top Moda 2023 - co to za nagroda i dlaczego ją dostałaś?

- Otrzymanie tej nagrody było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. W ubiegłym roku otrzymałam Złotą Pętelkę od Polskiej Akademii Mody. W międzyczasie udało mi się też być drugą osobą urodzoną w Polsce, która została wpisana do oficjalnego kalendarza Alta Roma. Zostałam zaproszona do pokazania premierowej kolekcji na tym najważniejszym i najbardziej prestiżowym fashion weeku w Europie. Udało mi się tam pojechać, co uważam za osobiste, bardzo ważne osiągnięcie. Do końca życia będę pamiętała, że to ja byłam tą drugą Polką.

A kto był pierwszy?

- Ewa Minge. Więc wielkie modowe nazwisko.

Jak się z tym czujesz?

- To ogromnie ważne, wspaniałe doświadczenie. Strasznie dużo mnie nauczyło.

Co dla Ciebie oznacza ta nagroda?

- Jest to dla mnie fajne wyróżnienie i bardzo wartościowa nagroda. Coś, co przychodzi do ciebie gdy się totalnie tego nie spodziewasz, zawsze bardzo cieszy. Moja codzienność daleka jest od instagramowego świata. Po prostu siedzę sobie po cichutku i szyję, szyję, szyję (śmiech). I staram się to moje szycie, pracę, łączyć z obowiązkami mamy. I nagle okazuje się, że nie pukając do żadnych drzwi, nie prosząc, otrzymałam tak ważną nagrodę. Ktoś naprawdę śledził to co robię, i to docenił.

Jaką kolekcję pokazywałaś na Alta Roma?

- Kolekcję "Liberta". Tę, którą teraz, w nieco okrojonej wersji, pokazywałam też na Polskiej Akademii Mody, jako gość specjalny. Kiedy dostałam zaproszenie bardzo się ucieszyłam, zapakowałam rzeczy do samochodu i pojechałam do Poznania. I jak już był koniec pokazu, w momencie kiedy wyszłam na scenę, otrzymałam statuetkę! Byłam ogromnie zaskoczona, bo totalnie się nie spodziewałam.
To było coś wspaniałego. Chciałam jeszcze dodać, że ta kolekcja była stworzona od początku w Polsce i inspirowana twórczością polskiego kompozytora muzyki filmowej, Abla Korzeniowskiego, którego utwory można było usłyszeć jako ścieżkę dźwiękową do pokazu. Jako dodatek była specjalnie projektowana, bursztynowa biżuteria, która też miała być takim mocnym, polskim akcentem. Modelki nawet buty miały polskie. W ogóle będę chciała pokazać tę kolekcję w Białymstoku podczas specjalnego pokazu we wrześniu. Cieszyłam się, że mogłam pokazać tę kolekcję. A jeszcze większe wyróżnienie było takie, że podczas tego pokazu w Poznaniu na widowni siedział Jerzy Antkowiak.

Legenda.

- Dokładnie. Jest mistrzem, legendą, ikoną mody polskiej. On robił modę w czasach, kiedy mody prawie nikt nie robił. Kiedy moda była ostatnim na liście priorytetów, gdzie w sklepach nie było tak naprawdę nic. Jerzy Antkowiak ma swoje lata, ale miłość do mody wciąż jest w nim ogromna. Mieliśmy okazję zamienić dwa słowa w kuluarach. W momencie kiedy wziął mnie za rękę, spojrzał w oczy i powiedział, że go duma rozpiera, że tak piękne rzeczy się robi na polskiej ziemi, to łzy zakręciły mi się w oczach i to było największe możliwe wyróżnienie. Później miałam jeszcze rozmowę z panią Teresą Rosati. Była bardzo serdeczna. Wszystko było piekne. Nie tylko ogrom gratulacji, ale też publiczność która reagowała bardzo żywiołowo. Każda sylwetka, która wychodziła dostawała gromkie brawa. Ja słyszałam brawa przez cały czas trwania pokazu. Na tym backstage drżały mi ręce i nogi. I ta muzyka...

Co z nią?

- Mam tak, że jak pracuję nad kolekcją, to ja tą jedną piosenkę potrafię włączyć na zapętleniu i słuchać jej miesiącami. Mój mąż mnie już błagał, żebym zmieniła repertuar (śmiech)! To wszystko razem złożyło się na taki ogromny wachlarz emocji. I myślę, że było to dla mnie bardzo potrzebne doświadczenie w tym czasie, w którym teraz jestem. Mamy teraz dużo pracy i ogólnie mało śpię po nocach. Tego się nie pokazuje, tej ciężkiej pracy się nie pokazuje. To nie jest instagramowe. I tego nie widać. Ale, żeby to wszystko złożyło się na pokaz, gdzie przez kilkanaście minut brzmi twoja muzyka i twoje rzeczy idą na modelkach - potrzeba miesięcy wyrzeczeń. To są tysiące wyborów, to jest rezygnacja gdzieś tam po drodze z samej siebie, żeby nie zatracić życia rodzinnego. Staram się to zawsze bilansować, ale gdzieś tam na końcu ten bilans wychodzi ujemny w mojej prywacie. Wiadomo. Wyjścia do teatru są bardzo rzadkie, w operze nie pamiętam kiedy byłam. I taki moment, gdzie mam okazję gdzieś się wyrwać, poczuć to wszystk, to jest moment bezcenny. Myślę, że naładowałam sobie emocje na najbliższe dwa, trzy trudne miesiące. Równolegle będę chciała tę kolekcję trochę rozbudować. I pokazać ją tutaj w Białymstoku.

Ile teraz liczy sylwetek?

- Ogólnie kolekcja ma 41 sylwetek. Jest duża. I jest robiona na bardzo różne typy sylwetki. Mamy uszyte rzeczy od 9. roku życia do prawie 70. roku życia. W rozmiarach od XXS do XXL. Bardzo mi zależy na tym - i od wielu lat to w Białymstoku wprowadzam - żeby pokazywać różne odsłony kobiecości. Bo my kobietami jesteśmy bez względu na to, jaki mamy rozmiar czy wzrost. Czy wszystkie organy nam działają prawidłowo. Jakie miałyśmy historie onkologiczne czy inne zdrowotne. Każda z nas chce się czuć pięknie, jak przychodzi do jakiegoś większego wydarzenia. I to nie jest sztuka ubrać szesnastoletnią modelkę której wymiary są książkowe.

A co jest sztuką?

- Sztuką jest ubrać kobietę, która ma niską samoocenę i zauważa rozbieżności w swoim ciele, w porównaniu z jakimś tam ogólnie przyjętym kanonem piękna. Który zresztą, w moim odczuciu, jest nad wyraz krzywdzący. I absolutnie nie powinien być propagowany jako zdrowy. Szczególnie w duchu body positive, o którym tak się dużo teraz mówi. Dlatego zależy mi żeby na tę naszą podlaską ziemię wprowadzać tę normalność.

Masz rację z tym kanonem piękna. Często jest krzywdzący dla wielu kobiet.

- Dokładnie. No bo ile razy mamy tak, że w popularnej sieciówce, rzeczy do noszenia na co dzień, pokazywane są na wymiarach 90/60/90. I bądźmy szczerzy - która z nas ma takie wymiary? To w ogóle nie jest tożsame z tym, co widzimy na polskich ulicach. I potem przychodzi ci taka rzecz zamówiona online i sięga ci do pępka, bo jest za krótka, bo się podniosła na biuście do góry, bo się rękawek opina, a powinien być luźny. I to jest dla nas krzywdzące. Jak my się mamy czuć jako kobiety w takiej sytuacji? Dlatego zależy mi na tym żeby pokazać, że da się ubrać absolutnie każdą sylwetkę. Weźmy na przykład klientkę, której brakuje na miarce centymetra żeby zdjąć miarę z bioder. Zdarzają się takie sytuacje. I w wiekszości przypadków takie klientki nie mają kompleksów. One akceptują swoje ciało. Najwięcej kompleksów mają właśnie te tak zwane idealne sylwetki, dążące do utopijnej wizji kobiecości. Która, jak wspomniałam, jest mocno zakrzywiona.

No dobrze, ale co z tym wszystkim zrobić?

- Myślę, że powinno się promować modelki odbiegające od kanonu. Promować te plus size, te, które są niepełnosprawnymi modelkami. Powinno sie pokazywać tę różnorodność. To jest piękne, wartościowe, bardzo potrzebne - szczególnie dla tych młodych dziewczynek, które dorastają w dobie social mediów, zewsząd atakowane reklamami. Warto pokazywać tym dziewczynkom, że wcale nie trzeba wyglądać w określony sposób. Że to, że one wyglądają tak a nie inaczej też jest kobiece, też jest piękne.

Wiesz co mówisz, ponieważ, tak jak już wspomniałaś, pracujesz z różnymi kobietami.

- Dokładnie tak. Pracuję z kobietami które mają za sobą historie onkologiczne. Takie, u których na przykład limfa w organizmie krąży w inny sposób i zdarzają się im jakieś miejscowe opuchnięcia. Sztuką jest, żeby z tą kobietą odpowiednio porozmawiać, żeby czuła się zaopiekowana, żeby czuła się piękna, żeby czuła się swobodnie. I żeby nie miała poczucia, że została przebrana. Bardzo łatwo jest pójść w drugą stronę i przebrać taką kobietę. A ona powinna się czuć dobrze.

Wspomniałaś o pokazie we wrześniu. Możesz coś więcej zdradzić?

- Myślę, żeby zrobić go w drugiej połowie września. Już teraz chciałam bardzo podziękować władzom Politechniki Białostockiej które wspierają mnie w tym moim założeniu. Wymarzył mi się pokaz w bibliotece politechniki - to bardzo ciekawy architektonicznie budynek. Z ogromnymi możliwościami. Idealne miejsce by pokazać kawał wartościowej mody kobiecej. Nie tylko mody. Chciałabym to połączyć z wernisażem fotografii, pokazać trochę tańca, zrobić mini koncert przed pokazem. Tak, żeby wszystko razem było spotkaniem ze sztuką. Żeby to nie było tylko 20 minut pokazu i do domu.

To będzie też ukłon w stronę takich mam jak ty, które zajmują się dziećmi, a na siebie i dla siebie mają bardzo mało czasu...

- Pewnie, że tak! Mam nadzieję, że to będzie taki bardzo fajny moment, gdzie wrócimy wszyscy z wakacji, będziemy w ferworze ogarniania codziennego, już złapiemy taką rutynę i będziemy miały okazję wyjść, spędzić godzinkę z kulturą i sztuką, spotkać się z ludźmi. Zależy mi na tym, żeby robić to w oparciu o podlaskich twórców. Chcę żeby na wybiegu pojawiły się tylko dziewczyny z Podlasia. Chcę też pokazać te nasze Podlasie trochę szerzej, żeby poszło to w Polskę. Mamy tutaj tylu zdolnych ludzi, że aż prosi się, żeby to dalej poszło, żeby znów o Białymstoku było głośno - nie tylko na arenie modowej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grupę krwi u człowieka można zmienić, to przełom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny