Jedyny ośrodek w województwie
Jedyny ośrodek w województwie
Do ZOL w Bacikach Średnich trafiają chore dzieci z ubogich, patologicznych rodzin, które wymagają całodobowej opieki, ale nie mogą już przebywać w szpitalu. Bywa, że dzieci spędzają tam nawet kilka lat. Kontrakt NFZ na ten rok wynosi 824 tys. zł, co się równa 32 łóżkom. NFZ płaci 70 zł dziennie za każdego pacjenta.
Kontrolę w ośrodku przeprowadziła już Krystyna Kozłowska, rzecznik praw pacjenta.
Za duże zagęszczenie w pokojach, łóżka piętrowe dla niepełnosprawnych, brudna pościel, brak środków czystości do higieny osobistej, wystarczającej opieki lekarskiej, łączności telefonicznej - to najpoważniejsze nieprawidłowości.
Pensjonariusze Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego dla Dzieci i Młodzieży w Bacikach Średnich mają od kilku do kilkunastu lat. Niektóre dzieci nawet nie mówią, nie chodzą albo poruszają się z trudem, nie potrafią same jeść. Pochodzą z biednych lub patologicznych rodzin.
Zakład szczyci się wspaniałymi warunkami do poprawy zdrowia, nauki i wypoczynku. Rzeczywistość jest inna. Na terenie ośrodka faktycznie stoi przestronny budynek internatu. Z podjazdem dla wózków, stołówką, kolorowymi 3-, 4-osobowymi pokojami, z łazienkami i prysznicami.
Jednak w czasie wakacji nie ma w nim miejsca dla chorych i biednych podopiecznych ZOL. Dyrekcja ośrodka wynajmuje cały budynek na kolonie dla innych dzieci z różnych części Polski. Tak zarabia na olej opałowy, którym zimą ogrzewany jest internat.
Dzieci przenieśli do szkoły. Na wakacje
Stali pensjonariusze muszą wyprowadzić się do maleńkiego budynku, w którym normalnie jest ich szkoła.
- Leżą w brudnej pościeli, nawet po dwoje w jednym łóżku. Muchy po nich chodzą, panuje zaduch. Serce się kraje. Przecież to chore, biedne dzieci, nie mogą się poskarżyć - opowiada nasz Czytelnik, który był w ZOL.
- Zgadzam się z tym, że sytuacja jest zła - przyznaje Katarzyna Siniakowicz, dyrektorka Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego. - Jednak nie mam innego pomysłu na szukanie pieniędzy. Gdyby nie te kolonie, to byśmy zginęli - rozkłada ręce.
O ciężkiej sytuacji małych pensjonariuszy opowiedzieliśmy Cezaremu Cieślukowskiemu, członkowi zarządu województwa podlaskiego, odpowiedzialnemu za służbę zdrowia. Był zaskoczony.
- Zleciłem zbadanie sprawy i sam tam też pojadę. Zobaczę, jak to wygląda. Spotkam się z przedstawicielami rady społecznej i na miejscu podejmę decyzje - zapewnia.
Rzecznik praw pacjenta już zapowiada, że o sytuacji dzieci powiadomi rzecznika praw dziecka, sanepid, urząd marszałkowski, NFZ i prokuraturę.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?