Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aż 62 podlaskie miejscowości mogą zmienić nazwy. Mieszkańcy mówią zdecydowane nie!

Aneta Boruch
Bogusze. Wioska już będzie całkiem ośmieszona, jak nazwą ją Bohusze – nie mają wątpliwości Paulina Karczewska (z lewej) i Joanna Chus.
Bogusze. Wioska już będzie całkiem ośmieszona, jak nazwą ją Bohusze – nie mają wątpliwości Paulina Karczewska (z lewej) i Joanna Chus. Fot. Bogusław F. Skok
Trościanica zamiast Trześcianki, Horodzisko zamiast Gorodziska? Zmiana nazw miejscowości dotknąć może aż 62 wsi na Podlasiu. Pomysł wywołał oburzenie. - Nie! Jesteśmy przeciwni - ludzie są zdecydowani.

Bazyli Bowtruczuk przeżył już ponad 80 lat na tym świecie. A 30 lat był sołtysem w swojej wsi. I jak tylko sięga pamięcią, Gradoczno zawsze było Gradocznem. Dziadkowie, pradziadkowie najwidoczniej taką nazwę wymyślili i tak całe życie było. Wszyscy już są do tego przyzwyczajeni i najlepiej niech tak pozostanie.

Dobrze jest, jak jest

Przyjeżdżał już do Gradoczna przewodniczący gminy, zebranie zrobili. I powiedział, że teraz Gradoczno mogłoby być zmienione na Hradoczna. Ale wioska na zmianę nazwy się nie zgodziła.

- A po co to zmieniać? - pyta, stojąc na swoim podwórku, Bazyli Bowtruczuk. - Żeby chcieli zamienić wioskę w piękną i nowoczesną osadę: chodniki, drogę lepszą zrobić, to wtedy tak. Ale tylko nazwę zmieniać? To nie ma sensu. Jak teraz zaczną coś zmieniać, pisać na nowo, to tylko plątanina będzie. Dobrze jest, jak jest.

Podobnie mówią mieszkańcy kilkudziesięciu innych podlaskich miejscowości, które mogłyby mieć zmienione nazwy. Bo konsultacje społeczne ruszyły pełną parą. Ale na którą wieś nie zajechać i nie zapytać, od ludzi usłyszy się jedno: zmian tu nie chcemy.

Miejscowych taki pomysł zaskakuje, dziwi i oburza.

- Po co to zawracanie ludziom głowy? - macha ręką Anastazja Siniakowicz z Trześcianki. - I dowody trzeba by zmieniać, i wszystkie papiery, i w ośrodku zdrowia wypisywać na nowo. Po co to wszystko? Choć ja nie z Trześcianki samej pochodzę, ale pamiętam, że to Trześcianka była.

- A ta nazwa Trościanica, co chcieliby ją przywracać, to chyba za cara była - przypuszcza Maria Siemieniuk. - Bo tak to nikt u nas, nawet w naszym wieku, takiej nie pamięta. Nas jeszcze na świecie nie było, jak to była Trościanica. Lepiej niech sobie dadzą z tymi zmianami spokój.

Wielu pyta: a kto za to zapłaci? Bo trzeba będzie wpisać nowe adresy do dowodów osobistych, praw jazdy itp. A u nas zawsze tak, że zagląda się do kieszeni zwykłego człowieka.

- To i dla państwa będą koszty - przekonuje Anastazja Siniakowicz. - Wszystkie papiery trzeba będzie zrobić na nowo. To i państwa, i urzędów szkoda, nie tylko nas.

Po wieśniacku nie chcemy

- Ja sobie tego w ogóle nie wyobrażam - stanowczo mówi Wiesława Wawrzeniuk z Hajdukowszczyzny. - Przecież w grę wchodzić będzie zmiana wszystkich aktów notarialnych, nie tylko podstawowych dokumentów.
I dodaje, że zawsze takie rewolucje sprawiają problemy tym, którzy mieszkają tutaj na stałe.

- A najwięcej mieszkańców to ludzie starsi - dodaje Wawrzeniuk. - Nawet jeśli państwo pokryje koszty związane z wymianą papierów i dokumentów, to ktoś tych staruszków będzie musiał zawieźć do urzędu. Kto to zrobi?

Ale zdecydowany opór przeciwko nazywaniu wsi na nowo łączy młodych ze starszymi.

- Takiej zorganizowanej akcji mieszkańców przeciwko temu pomysłowi jeszcze nie widziałem - mówi Tomasz Tolko, sołtys wsi Bogusze pod Sokółką, które mogłyby stać się Bohuszami. - Gdy tylko ludzie o tym usłyszeli, od razu rozdzwoniły się telefony. Byli poruszeni i zszokowani i zażądali ode mnie natychmiastowej interwencji. Ten temat teraz u nas jest zdecydowanie numerem jeden.

Nawet najstarszy mieszkaniec wsi, który urodził się w 1920 roku, nie pamięta, by kiedykolwiek były to Bohusze. Ludzie odgrzebywali stare dokumenty rodzinne, które uchowały się gdzieś w domach po kątach. Po Bohuszach nigdzie ani śladu. Zebrania z mieszkańcami już były. Efekt był do przewidzenia: nie.

- Generalnie nikt chyba nie lubi, gdy ktoś chce go na mus uszczęśliwić i zrobić coś wbrew woli - wnioskuje sołtys Tolko.

Bogusze już wysłały pismo w tej sprawie do burmistrza i rady miejskiej Sokółki.

- Zawsze była nazwa Bogusze, to jakby teraz było Bohusze, to byłoby jakoś wieśniacko - z przekonaniem mówi Paulina Karczewska. - Ośmieszona wioska już będzie całkiem, jak taką nazwę nam teraz dadzą. Skąd jesteś? Z Bohusz? No jak to będzie brzmiało? Bez sensu.

- Ja się nie zgadzam - dodaje Joanna Chus, koleżanka Pauliny.
Zdaniem dziewcząt, gmina chce po prostu przy takiej okazji zarobić.

- Dowody zmieniać i inne papiery, a to przecież kosztuje. Dlatego to wymyślili - uważa Paulina Karczewska. - Dlatego nikt się nie zgadza.

W jednej miejscowości powiedzieli "tak"

Większość przedstawicieli władzy lokalnej w 62 miejscowościach, które trafiły na listę, już wie, że zgody nie ma i nie będzie.

- Próby zmiany nazw miejscowości wywołały u nas oburzenie - mówi Jakub Sadowski, wójt gminy Narew. - Tutaj generalnie ludzie przyzwyczaili się już do nazw i akceptują je.

Na terenie gminy Narew odbyły się już zebrania sołeckie we wszystkich miejscowościach, których sprawa dotyczy. I we wszystkich wynik ten sam: za wnioskiem o zmianę nazwy głosowało... zero mieszkańców.

Dlatego wójt już wysłał do MSWiA pismo, w którym informuje, że propozycja zmian spotkała się ze "zdecydowaną dezaprobatą i niezadowoleniem społecznym".

- Z treści wypowiedzi mieszkańców wynikało jednoznacznie, że nikt przed złożeniem wniosku do MSWiA nie uzgadniał z nimi potrzeby zmiany miejscowości - stwierdza wójt Sadowski w informacji do ministra. - Jako obywatele Rzeczypospolitej Polskiej pragną nadal używać nazw polskojęzycznych.

Skąd wziął się cały zamęt? Stąd, że do 2010 roku ma powstać nowy urzędowy spis nazw miejscowości całej Polski. Bo ten, który obowiązuje teraz, jest już zbyt stary. Prace nad nowym wykazem trwają od pięciu lat.

I właśnie dotarły na Podlasie. Komisja Nazw Miejscowości i Obiektów Fizjograficznych poprosiła MSWiA o dokładne zbadanie nazw na terenie podlaskiego. Dlatego ministerstwo zarządziło konsultacje społeczne z mieszkańcami 62 miejscowości na Podlasiu.

W czasie spotkań ludzie poznają dwa warianty nazwy: nową i obecną. I wybierają.
Urząd wojewódzki zna już wyniki konsultacji z 42 miejscowości.

- Prawie wszystkie są negatywne - mówi Jolanta Gadek, rzeczniczka wojewody podlaskiego. - Poinformowano nas, że będzie tylko jeden wniosek o zmianę, dotyczy to miejscowości Bobków-Gród w gminie Gródek.

Tam samorząd i mieszkańcy opowiedzieli się za zmianą na Bobkowy Hród. Dlatego, że hród znaczy pagórek, od którego wywodzi się nazwa tej miejscowości.

Ministerstwo wie swoje...

Dlaczego MSWiA chce zmieniać nazwy? Bo "zauważa dużą niekonsekwencję w pisowni". Niektóre zostały spolonizowane, wbrew historycznym zapisom. Dotyczy to m.in. nazewnictwa pochodzenia białoruskiego. Przytaczane są opracowania naukowe, że administracja rządowa w latach 1921-2004 likwidowała oficjalne nazewnictwo białoruskie.

W nowym spisie ma już nie być obok siebie nazw miejscowości, które brzmią podobnie, a tylko inaczej się je pisze. Np. leżące blisko siebie Kruhłe, Krugło czy Krągłe.

Po konsultacjach każda gmina ma podjąć uchwałę o ewentualnej zmianie lub pozostawieniu starej nazwy. Uchwała powędruje do MSWiA. I ostatecznie to ministerstwo podejmie decyzję. Opinię w tej sprawie wyda też wojewoda.

- Jest już przygotowana - mówi Jolanta Gadek. - Wojewoda uważa, że należy uszanować wolę mieszkańców.

Słowem: urzędowe procedury trwają i jeszcze trwać będą. A mieszkańcy wiedzą swoje.

- Pisaliśmy podanie do burmistrza. I raczej zostanie tak, jak jest - cieszy się Paulina Karczewska.

- Nie sądzę, że ktoś zechce podjąć decyzję wbrew ludziom - uważa sołtys Tolko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny