Są znane przykłady atakowania żołnierzy polskich przemieszczających się pojedynczo lub w małych grupkach przez tereny wschodnie (południowo-wschodnie) naszego regionu.
Robili to zwykli bandyci? Dywersanci sowieccy? Skomunizowani mieszkańcy, rekrutujący się przede wszystkim (chyba jednak nie wyłącznie) z mniejszości narodowych?
Temat ten budzi wciąż emocje, czego dowodem prawdopodobny grób ułanów w rejonie Czeremchy. Są i zbrodnie potwierdzone w sposób niebudzący wątpliwości, brakuje natomiast przekazów źródłowych, nie podjęto śledztw w latach, kiedy żyli jeszcze sprawcy i naoczni świadkowie. Dziś łatwo o pomówienia, faktom sprzed 70 lat dodaje się aktualny kontekst polityczny.
Ciekawy przypadek miał miejsce 19 września w Świsłoczy (ówczesne woj. białostockie). 3. szwadron 2. Pułku Ułanów Grochowskich został tam zaskoczony przez dwa samochody pancerne z czerwonymi gwiazdami. Rtm. Marian Cyngott wydał komendę "na koń", ułani galopem wyjeżdżali z miasteczka. Rosjanie otworzyli ogień z karabinu maszynowego "jakby niechętnie", a może po prostu nastąpiło zacięcie broni. Nie kontynuowali pościgu i tak jednak 35 ułanów odłączyło od szwadronu, a nazwisko por. Mieczysława Cabanowskiego znajduje się na liście katyńskiej.
Do domów wracali żołnierze z rozbitych oddziałów, niektórzy nie zdjęli mundurów. Ludność opiekowała się i rannymi, zachowały się zapiski o szpitaliku wiejskim w Piekutach, powstałym z inicjatywy Anny Kostro i Marii Łuksiewiczowej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?