Od jednego domu czy fabryki mogą się zapalić sąsiednie zabudowania. Zło jest szczególnie duże, gdy miało miejsce rozmyślne podpalenie. W przedwojennym Białymstoku zdarzały się, i to wcale nierzadko, takie przypadki. Właścicielom zależało na uzyskaniu premii asekuracyjnych za swoją, często już nadwątloną własność.
Najgłośniejszą była afera z podpaleniem magazynów Towarzystwa Handlowo-Transportowego "Warrant" przy ul. Kolejowej 12. Miało to miejsce o północy 23 października 1926 r. Za przestępczą machinacją stali wspólnicy Abel Furman i Lejzor Kugiel, a o tym, co ma nastąpić wiedzieli inni współudziałowcy firmy. Straż walczyła z pożarem dobrych kilka godzin. Nic nie udało się uratować ze zgromadzonych rzekomo w magazynie drogich towarów, zwłaszcza futrzarskich. Stratni kupcy domagali się odszkodowań. Śledztwo wykazało jednak umyślne podpalenie. Na rozprawie sądowej zapadły wysokie wyroki dla podżegaczy i bezpośrednich sprawców. Ostatni z nich wyszli na wolność dopiero latem 1938 r.
Z kolei wiosną 1936 r. wybuchł pożar w garbarni Mojżesza Okonia przy ul. Mazowieckiej 3. I tym razem władze bezpieczeństwa mocno powątpiewały w przypadkowe zaprószenie ognia. Straż pożarna przybyła nader szybko i sprawnie uporała się z niedużymi jeszcze płomieniami, budynek garbarni został opieczętowany, a policja podjęła rutynowe śledztwo. Towarzystwo ubezpieczeniowe odmówiło zaś Okoniowi jakichkolwiek rozmów o wypłacie asekuracji do końca policyjnego postępowania.
Gospodarz garbarskiego przedsiębiorstwa namówił jednak swoich robotników, by ci, nie bacząc na prawne zakazy, wchodzili do pracy nie oplombowanymi drzwiami, lecz... oknem. I oto znowu w nocy, 30 maja, wybucha pożar. Objął on zarówno parter, jak i poddasze budynku. Po raz kolejny straż ogniowa stanęła na wysokości zadania. Nie obyło się jednak bez ofiar. Poparzony został stróż fabryczki Jan Tkacz, a straty oszacowano na 5 tys. zł. Za niestosowanie się do zarządzeń władz i spowodowanie ogólnego zagrożenia pożarowego w mieście, Mojżesz Okoń mógł liczył tylko na odpowiedzialność karną, a nie na tak potrzebne mu sumy z firmy ubezpieczeniowej.
W listopadzie 1934 r. dużym wydarzeniem w Białymstoku stała się krwawa łuna, która około godz. 5 po południu pojawiła się nad ul. Monopolową. To płonęła fabryka sukcesorów T. Pochebuskiego. Przeciągły ryk syreny z wieży ratuszowej zaalarmował straż miejską z remizy przy ul. Warszawskiej i chłopców z BOSO, czyli Białostockiej Ochotniczej Straży Ogniowej z Lipowej. Na miejsce kataklizmu przybyli też szybko przedstawiciele wydziału bezpieczeństwa urzędu wojewódzkiego i starostwa grodzkiego. Akcja ratunkowa była mocno utrudniona. Najbliższe hydranty znajdowały się bowiem około 200 m od płonącego budynku. Poza tym fabryka zbudowana była w sposób urągający zasadom bhp. Przede wszystkim miała zamiast właściwych betonowych, drewniane pułapy. Wkrótce pożar, który rozpoczął się na parterze, przeniósł się na kondygnacje i pomimo wysiłków strażaków płonął cały gmach. Chociaż fabryka była już w zasadzie stracona, buchające iskry i wiatr zaczęły zagrażać sąsiednim domom. Były to drewniaki. Wkrótce ogień pojawił się na poddaszu domu Webera, a później Jurgielewicza. Strażacy zajęli się natychmiast tym zagrożeniem. Wyniesiono wszystkie sprzęty, ogień ugaszono i pilnowano, żeby się znowu nie odnowił. W fabryce Pochobuskiego spłonęło kilka maszyn, około 20 warsztatów tkackich, półgotowe sukno i surowce. Fabryka zatrudniała na dwie zmiany 100 robotników i wszyscy zostali bez pracy.
Nie obyło się bez wypadków wśród ofiarnych strażaków. Najbardziej ucierpiał kierujący akcją Izaak Markus, komendant BOSO. Na głowę spadł mu gorący kabel elektryczny i silnie poparzył. Również jeden ze strażaków miejskich został poparzony a drugi spadł z drabiny i mocno się potłukł. Prasa miejscowa biła na alarm i domagała się, aby pożaropodobne fabryki wyprowadzić za miasto i tym samym odciąć ludność od złośliwego, czerwonego kura.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?