Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Elizabeth Winder - Sylvia Plath w Nowym Jorku lato 1953

Jerzy Doroszkiewicz
Elizabeth Winder podobnie jak Bogusław Wołoszański korzystając z prawdziwych dzienników poetki i rozmów z jej przyjaciółkami tworzy pełnokrwisty kawałek literatury paradokumentalnej.
Elizabeth Winder podobnie jak Bogusław Wołoszański korzystając z prawdziwych dzienników poetki i rozmów z jej przyjaciółkami tworzy pełnokrwisty kawałek literatury paradokumentalnej. Wydawnictwo Marginesy
Może dziś nie każdy czytał "Szklany klosz" Sylvii Plath, ale jeszcze trzy dekady temu wypadało tę książkę znać. Dziś zaglądamy w czasy, kiedy miała miejsce jej akcja.

Po pół wieku od samobójstwa pisarki i po 60. latach od stażu w miesięczniku modowo-lifestylowym Elizabeth Winder zabiera czytelników na miesiąc do Nowego Jorku. I podobnie jak chłonąca życie wszystkimi porami skóry poetka, potrafi przekonać że owo "miasto, które nigdy nie zasypia", było najbardziej ekscytującym miejscem na świecie. Zaś hotel i pozostałe 19 stażystek, które wygrały miesiąc płatnej pracy w "Mademoiselle" trafiło później do wspomnianego "Szklanego klosza".

Winder stosuje całkiem współczesną technikę opisywania. To połączenie krótkich scenek rodzajowych, z refleksjami na temat Plath, wspomnieniami jej koleżanek ze stażu i krótkimi charakterystykami zjawisk czy postaci. Coś na kształt współczesnych reportaży z uzasadnionymi literackimi ambicjami.

Dzisiejsi czytelnicy prasy kolorowej czy weekendowych dodatków skierowanych do kobiet pewnie ze zdumieniem przeczytają, że to szefowa "Mademoiselle" wymyśliła tak zwane metamorfozy, czyli przemianę przeciętnej czytelniczki w piękność. Winder pisze tak obrazowo, że z kart słychać wręcz gwar Manhattanu, z radia płynie jazz, choć Plath wolała muzykę klasyczną, czuć zapach perfum i palonych przez obie płcie papierosów. Panie, rzecz jasna muszą być latem w białych rękawiczkach, kapeluszach i papierosy palą w wytwornych fifkach. Panów Plath dzieli na ubierających się praktycznie i tych, których strój zwiastuje, że zdecydowanie nie nadają się do pracy, a raczej - że pracować nie muszą.
Wiele w tej książce jest opisów strojów, fryzur, zachowań ze świata mody. Jest też egzekucja na krześle elektrycznym małżeństwa sowieckich szpiegów i apoteoza kaca, co prawda dokonana piórem autorki, ale przypisana Plath. Rok 1953 to nadal czas, kiedy nie wynaleziono jeszcze pigułki antykoncepcyjnej, mechaniczne środki zapobiegania ciąży ginekolodzy instalują raczej mężatkom, a aborcja jest czymś wstydliwie ukrywanym i nie do końca akceptowanym.

Trudno zatem się dziwić, że Plath nie stroniąca od mężczyzn, a wręcz rywalizująca z nimi i szukająca partnerów do intelektualnych dysput akurat jako 20-latka chętnie flirtuje, ale powstrzymuje się przed ostateczną konsumpcją związków. Nowy Jork jest dla niej wystarczającym afrodyzjakiem, ale też przyczyną rozczarowań. Zanim opuści miasto, autorka powieści ofiaruje czytelnikom nawet krótki słownik pojęć odnoszących się do życiorysu Plath. A "cały ten zamęt który rozpoczął się w Nowym Jorku, będzie pojawiał się jako temat przewodni w jej życiu i twórczości".

Warto zatem przekonać, jaka mogła być czy wręcz jaką dziewczyną była 20-letnia Sylvia Plath, kiedy na miesiąc zamieszkała w Nowym Jorku, w centrum życia, kreowania mód i stylów bycia. A później zajrzeć do "Szklanego klosza".

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny