Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia - Korona Kielce 1:2. Korona wypunktowała Jagę niczym wytrawny bokser (zdjęcia)

Tomasz Dworzańczyk [email protected]
Francuz Oliver Kapo (z prawej) w walce z jagiellończykiem Jonatanem Strusem nie miał łatwego życia, ale we wczorajszym meczu górą był napastnik Korony
Francuz Oliver Kapo (z prawej) w walce z jagiellończykiem Jonatanem Strusem nie miał łatwego życia, ale we wczorajszym meczu górą był napastnik Korony Wojciech Wojtkielewicz
Wiosenny zwycięski marsz żółto-czerwonych został wczoraj zatrzymany przez Koronę Kielce. Podopieczni Michała Probierza przegrali u siebie 1:2.

[galeria_glowna]
Tak czasami w piłce bywa i trzeba przyjąć tę porażkę. Na pewno nikt z zawodników nie przeszedł obok meczu i było widać, że każdy z nich walczył do końca o odrobienie strat. Zabrakło nam instynktu killera. Mamy młody zespół, który dopiero zbiera doświadczenie - mówi szkoleniowiec białostockiego zespołu.

Jagiellończycy do wczorajszego spotkania byli jedynym zespołem w lidze, który wiosną zdobył komplet punktów. Pozwoliło im to wskoczyć na pozycję wicelidera i sprawiło, że trybuny stadionu przy ul. Słonecznej wypełniły się ponad 15 tysiącami kibiców, liczącymi na kolejny triumf żółto-czerwonych. Podstawy do optymizmu były, bowiem Korona wydawała się znacznie słabszym przeciwnikiem od Legii, czy Śląska, które w lutym z Jagą przegrały.

- Wiedzieliśmy, że ten mecz będzie się różnił od tych, które graliśmy w Warszawie, czy Wrocławiu. Byliśmy na to przygotowani i uważam, że przeciwko Koronie nie graliśmy wcale tak źle. Gdyby udało nam się zdobyć pierwszą bramkę, to myślę, że wszystko poszłoby po naszej myśli - mówi Michał Pazdan, pomocnik Jagi.

Ta sztuka mogła się udać niespodziewanie szybko. Już w 2. minucie na strzał zza pola karnego zdecydował się Maciej Gajos. Piłkę przed siebie odbił Vytautas Cernauskas, a nabiegający Karol Świderski, który po raz pierwszy w tym sezonie wystąpił w wyjściowym składzie Jagi, trafił w golkipera gości.

Gospodarze nie poszli jednak za ciosem i dość spokojnie starali się konstruować swoje akcje. Na kolejną dobrą okazję trzeba było czekać blisko 20 minut. Świderski dobrym podaniem uruchomił Gajosa, ten odegrał jeszcze do Tuszyńskiego, którego jednak zdołali uprzedzić kieleccy obrońcy.

Przed przerwą goście jeszcze kilkukrotnie byli w opałach. Najpierw w 26. minucie lewą stroną urwał się obrońcom Jonatan Straus, którego dośrodkowanie w ostatniej chwili zatrzymał Lukas Klemenz. Później z kontrą wyszedł Świderski, który jednak chyba zbyt wcześniej zdecydował się na strzał, a z tym poradził sobie Cernauskas. Wreszcie na linii pola karnego nieprzepisowo zatrzymywany był Tuszyński, jednak arbiter nie zdecydował się na podyktowanie jedenastki, odgwizdując jedynie rzut wolny.

- Trudno mi powiedzieć, czy to było w obrębie szesnastki. Z mojej perspektywy wydaje mi się, że sędzia podjął chyba słuszną decyzję. Ale rzut wolny z takiej odległości też był dobrą okazją. Maciek Gajos na treningach często takie sytuacje zamienia na bramki. Tym razem strzelił nad poprzeczką - mówi Tuszyński.

W drugiej połowie na boisku zameldował się Karol Mackiewicz, który zmienił Świderskiego. Miał za zadanie jeszcze ożywić grę w ofensywie. Zanim jednak białostoczanie zdążyli przygotować szturm na kielecką bramkę, przegrywali 0:1. W 53. minucie lewą stroną przedarł się Vlastimir Jovanovic. Dośrodkowania Serba nie zdołał zablokować Rafał Grzyb. Niestety, nie popisali się też środkowi obrońcy, którzy nie upilnowali Olivera Kapo, a ten z bliska głową pokonał Krzysztofa Barana.

- Szkoda tej bramki, ale minutę później mieliśmy znakomitą okazję, żeby wyrównać - zauważa Gajos.

To właśnie on znalazł świetnym podaniem Pazdana, który będąc na linii 16 metrów miał przed sobą tylko kieleckiego bramkarza. Niestety, jego uderzenie poszybowało w trybuny. Dwie minuty później znów Pazdan próbował zaskoczyć Cernauskasa, tym razem uderzając głową po rzucie rożnym, ale też bez efektu.

Zamiast wyrównania, kilka minut później było już 0:2. Tym razem goście wykorzystali stały fragment gry. Dośrodkowaną przez Pawła Golańskiego piłkę niefortunnie przedłużył jeden z jagiellończyków. Dopadł do niej Radek Dejmek i z bliska wepchnął do siatki.

- Wiedzieliśmy, że Golański dobrze wykonuje stałe fragmenty i to się potwierdziło. Przygotowywaliśmy się do tego cały tydzień na treningach, ale wystarczyło jedno dośrodkowanie i padł gol - przyznaje Straus.

Jagiellończycy po stracie tej bramki zaryzykowali już maksymalnie. Siłę ofensywną wzmocnił m.in. pozyskany w zimowej przerwie Białorusin Paweł Sawicki, który zmienił Filipa Modelskiego.

Białostoczanie często gościli w polu karnym gości, ale ci mądrze się bronili i próbowali kontratakować. I trzeba przyznać, że były to groźne akcje.

Wymiana ciosów trwała do ostatniego gwizdka sędziego i w końcu przyniosła zmianę wyniku. W 87. minucie arbiter dopatrzył się w polu karnym przewinienia na Mackiewiczu i podyktował jedenastkę, zamienioną na gola przez Tuszyńskiego. Niestety, na wyrównanie zabrakło już sił i czasu.

- Korona wypunktowała nas jak wytrawny bokser. Tydzień temu podobny mecz graliśmy we Wrocławiu i wówczas to my byliśmy górą. Trzeba to przyjąć z pokorą i skupić się na kolejnym meczu z Lechem. Mam nadzieję, że w Poznaniu wrócimy do tego, co prezentowaliśmy w dwóch poprzednich spotkaniach - podkreśla Pazdan.

Prawdopodobnie do tego czasu poprawi się sytuacja kadrowa żółto-czerwonych. Do treningów wraca Bartłomiej Drągowski, a być może do dyspozycji szkoleniowca będą też Mateusz Piątkowski i Przemysław Frankowski, choć w tych dwóch przypadkach zgodę musi wydać lekarz. Raczej pod uwagę nie będzie jeszcze brany George Popchadze, którego udało się pozyskać działaczom w ostatnich dniach. Gruzin czeka na załatwienie spraw formalnych. Jego przyjście definitywnie zamyka temat lewego obrońcy, którego poszukiwania w ostatnich dniach trwały.
Jagiellonia Białystok (0) 1
Korona Kielce (0) 2

Bramki: 0:1 - Kapo (53), 0:2 - Dejmek (61), 1:2 - Tuszyński (87-karny)

Jagiellonia: K. Baran - Modelski (66. Sawicki), Madera, Tarasovs, Straus, Dzalamidze (83. Mystkowski), Pazdan, Grzyb, Gajos, Świderski (46. Mackiewicz), Tuszyński.

Korona: Cernauskas - Golański I, Malarczyk I, Dejmek I, Sylwestrzak, Luis Carlos, Klemenz I (58. Fertovs), Jovanovic, Kapo, Pyłypczuk I (71. Kiełb), Trytko.

Sędziował: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 15359.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny