Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sądzi się z urzędniczką. Teraz jest nękany kontrolami magistratu

Andrzej Zdanowicz [email protected]
Pan Krzysztof czuje się nękany. Po tym jak wytoczył proces przeciwko urzędniczce. Magistrat zaczął wysyłać  do niego mnóstwo pism i zawiadomień o kontroli.
Pan Krzysztof czuje się nękany. Po tym jak wytoczył proces przeciwko urzędniczce. Magistrat zaczął wysyłać do niego mnóstwo pism i zawiadomień o kontroli. Andrzej Zdanowicz
Kiedyś naprawiałem auto pracownicy Urzędu Miejskiego w Bielsku - opowiada pan Krzysztof. - Gdy mi nie zapłaciła za usługę, pozwałem ją do sądu. I wtedy zaczęły się moje problemy.

Nie dość, że w sądzie moja była klientka wmawia, że zawyżyłem ceny i nie zrobiłem tego, czego ode mnie chciała, to jeszcze nasyła na mnie różnego rodzaju kontrole - żali się Krzysztof Sarnacki mieszkający przy ul. Studziwodzkiej.

Pan Krzysztof na prośbę klientki miał "wyklepać i naprawić auto po stłuczce". Okazało się jednak, że koszty naprawy były wyższe niż kwota otrzymana od firmy ubezpieczeniowej. Rachunek przedstawiony przez naszego Czytelnika urzędniczka uiściła tylko w części. Obie strony nie mogły dojść do kompromisu, więc sprawa trafiła do sądu.

Spór ten trudno jest obiektywnie rozstrzygnąć i jako redakcja nie chcemy ferować żadnych wyroków. To należy do sądu. Nas zainteresowała inna kwestia, na którą skarżył się Sarnacki.

- Od kiedy rozpoczął się spór z urzędniczką, jestem wręcz nękany kontrolami magistratu - utyskuje. - W ciągu kilku ostatnich miesięcy kontrolerzy odwiedzili mnie kilkanaście razy.

Oficjalnie chodzi o rutynową kontrolę podatkową, która ma sprawdzić, czy płatnik podatku od nieruchomości nie oszukał urzędu wpisując w deklaracji powierzchnie budynków i ich przeznaczenie.

- Kontrolerzy kilkakrotnie wchodzili do mego domu i budynków gospodarczych, robili zdjęcia, mierzyli je od środka i od zewnątrz - mówi Sarnacki. - Zaglądali nawet pod stół. Nie zważali na to, czy jestem zajęty, czy chory. Musiałem tłumaczyć się w jakim zakresie na posesji prowadzę działalność gospodarczą, w jakim gospodarstwo rolne, a w jakim po prostu na niej mieszkam. A przecież wszystko to opisałem w deklaracji.

Jedyną nieścisłością jaką wykazała kontrola było to, że część budynku i ogrodzenie posiadłości wchodzi na działkę stanowiącą pas drogowy. Ale sytuacja ta ma miejsce już od dziesięcioleci. W tym samym miejscu ogrodzenie stawiał jeszcze dziadek pana Krzysztofa. Zresztą też u sąsiadów posesje wchodzą na pas drogowy.
- Dziwne jednak, że ktoś postanowił mnie skontrolować właśnie wtedy, gdy wszedłem w konflikt z pracownicą urzędu - mówi pan Krzysztof.

Gdy o ten dziwny zbieg okoliczności spytaliśmy burmistrza, ten odmówił komentarza, zasłaniając się tajemnicą skarbową.

- Urząd ma prawo wszcząć kontrolę podatkową każdego podatnika z urzędu celem weryfikacji danych zamieszczonych w składanych przez podatników deklaracjach - stwierdził jedynie.

- Ja z kolei dowiedziałem się, że kontrola jest efektem donosu, ale tego nikt nie chce potwierdzić - mówi Sarnacki.

Pan Krzysztof nie poddaje się i złożył zawiadomienie na policji.

- Jeśli postępowanie policyjne wykaże jakiekolwiek nieprawidłowości w wykonaniu kontroli, osoby za to odpowiedzialne poniosą konsekwencje - zapowiada burmistrz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny