Nie dość, że w sądzie moja była klientka wmawia, że zawyżyłem ceny i nie zrobiłem tego, czego ode mnie chciała, to jeszcze nasyła na mnie różnego rodzaju kontrole - żali się Krzysztof Sarnacki mieszkający przy ul. Studziwodzkiej.
Pan Krzysztof na prośbę klientki miał "wyklepać i naprawić auto po stłuczce". Okazało się jednak, że koszty naprawy były wyższe niż kwota otrzymana od firmy ubezpieczeniowej. Rachunek przedstawiony przez naszego Czytelnika urzędniczka uiściła tylko w części. Obie strony nie mogły dojść do kompromisu, więc sprawa trafiła do sądu.
Spór ten trudno jest obiektywnie rozstrzygnąć i jako redakcja nie chcemy ferować żadnych wyroków. To należy do sądu. Nas zainteresowała inna kwestia, na którą skarżył się Sarnacki.
- Od kiedy rozpoczął się spór z urzędniczką, jestem wręcz nękany kontrolami magistratu - utyskuje. - W ciągu kilku ostatnich miesięcy kontrolerzy odwiedzili mnie kilkanaście razy.
Oficjalnie chodzi o rutynową kontrolę podatkową, która ma sprawdzić, czy płatnik podatku od nieruchomości nie oszukał urzędu wpisując w deklaracji powierzchnie budynków i ich przeznaczenie.
- Kontrolerzy kilkakrotnie wchodzili do mego domu i budynków gospodarczych, robili zdjęcia, mierzyli je od środka i od zewnątrz - mówi Sarnacki. - Zaglądali nawet pod stół. Nie zważali na to, czy jestem zajęty, czy chory. Musiałem tłumaczyć się w jakim zakresie na posesji prowadzę działalność gospodarczą, w jakim gospodarstwo rolne, a w jakim po prostu na niej mieszkam. A przecież wszystko to opisałem w deklaracji.
Jedyną nieścisłością jaką wykazała kontrola było to, że część budynku i ogrodzenie posiadłości wchodzi na działkę stanowiącą pas drogowy. Ale sytuacja ta ma miejsce już od dziesięcioleci. W tym samym miejscu ogrodzenie stawiał jeszcze dziadek pana Krzysztofa. Zresztą też u sąsiadów posesje wchodzą na pas drogowy.
- Dziwne jednak, że ktoś postanowił mnie skontrolować właśnie wtedy, gdy wszedłem w konflikt z pracownicą urzędu - mówi pan Krzysztof.
Gdy o ten dziwny zbieg okoliczności spytaliśmy burmistrza, ten odmówił komentarza, zasłaniając się tajemnicą skarbową.
- Urząd ma prawo wszcząć kontrolę podatkową każdego podatnika z urzędu celem weryfikacji danych zamieszczonych w składanych przez podatników deklaracjach - stwierdził jedynie.
- Ja z kolei dowiedziałem się, że kontrola jest efektem donosu, ale tego nikt nie chce potwierdzić - mówi Sarnacki.
Pan Krzysztof nie poddaje się i złożył zawiadomienie na policji.
- Jeśli postępowanie policyjne wykaże jakiekolwiek nieprawidłowości w wykonaniu kontroli, osoby za to odpowiedzialne poniosą konsekwencje - zapowiada burmistrz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?