Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krystyna Klimowicz: Uzdrowiła mnie głęboka wiara. Jednej nocy zniknął guz i ból

Magdalena Kuźmiuk [email protected]
Krystyna Klimowicz wierzy, że uzdrowiła ją moc obrazka przedstawiającego Najświętsze Serce Jezusa
Krystyna Klimowicz wierzy, że uzdrowiła ją moc obrazka przedstawiającego Najświętsze Serce Jezusa Andrzej Zgiet
Krystyna Klimowicz nie mogła w ogóle chodzić. Czekała ją trudna operacja. Pewnego ranka obudziła się, a na stopie nie było guza. - To był cud. Wierzę w to głęboko - mówi pani Krystyna.

Męczyłam się z nogą przez kilka miesięcy. Chodzenie sprawiało mi ból, ciężko mi było pracować. Mam gospodarstwo, więc roboty jest dużo. Do kwietnia chodziłam w butach zimowych, bo tylko takie dałam radę założyć - opowiada Krystyna Klimowicz z Suchowoli.

Z boku lewej stopy pojawił się bolesny, twardy guzek. Dolegliwość nie przechodziła. Pani Krystyna poszła do lekarza. Postawił diagnozę: torbiel galaretowata. To było pod koniec stycznia.

- Lekarz powiedział, że trzeba operować jak najszybciej, dał skierowanie do szpitala. Wystraszyłam się, że tak od razu na operację mnie wysyła. Mówił, że guzek jest niebezpieczny, bo urósł jakby pod żyłami - mówi Krystyna Klimowicz.

Na operację jednak musiała czekać. Wolne miejsce na bloku operacyjnym w szpitalu w Sokółce było dopiero 23 czerwca. Bardzo się martwiła, nie spała po nocach.

Pokój rozświetliły promienie

Mijały tygodnie. Jakoś sobie radziła. A nawet mimo bólu pojechała do brata za Sokółkę, żeby mu pomóc posprzątać, bo jest sam. I wtedy właśnie zdarzyło się coś zupełnie nieoczekiwanego.

- Zwróciłam uwagę, że w pokoju ojca w nieładzie leżą święte obrazki. Ustawiłam je i wyszłam, zamykając drzwi - opowiada pani Krystyna. - Niebawem przyjechała siostra. Weszła do pokoju ojca i ze zdziwieniem stwierdziła, że ściany są odmalowane. "Jak to? Ty to zrobiłaś?" - zapytała zaskoczona. A ja jej na to, że chyba zwariowała, skoro myśli, że z bolącą nogą mogłam skakać z pędzlem. Pamiętam, że to był bardzo pochmurny dzień. Weszłam do pokoju, by zobaczyć, o co siostrze chodzi. Oniemiałam - pani Krystyna przerywa opowieść.

Na ścianach i suficie zobaczyła wtedy coś, czego nie potrafi wyjaśnić. - To były promienie. Rozchodziły się ze świętego obrazka - pani Krystyna pokazuje reprodukcję znanego wizerunku Najświętszego Serca Jezusa. - Promienie szły od obrazka na sufit, po suficie w kąty pokoju, rozlewały się po ścianach. Były tak jasne, błyszczące, jakby się patrzyło pod słońce.

Siostra, jak twierdzi, też to widziała. Odmówiły razem różaniec. Potem pani Krystyna wróciła do Suchowoli. Wieczorem bardzo bolała ją noga. Wzięła leki i położyła wcześniej spać.

- Rano wstałam. Ogarnęło mnie takie nieopisane uczucie, wesołość, radość. Może ktoś powie, że to banał, ale poczułam pod sercem takie ciepło. Nakładam skarpetkę, patrzę: na stopie nie ma guza - pani Krystyna do dziś nie może w to uwierzyć.

Zadzwoniła od razu do siostry, która jest pielęgniarką. - Myślała, że zwariowałam. Bo przecież guzy nie znikają ot tak, w ciągu jednej nocy - przyznaje.

Operacja nie była potrzebna

Guza nie było, ale Krystyna Klimowicz bała się, że odrośnie. Czas mijał, zgrubienie jednak się nie pojawiło. - W czerwcu, tydzień przed wyznaczoną operacją pojechałam do lekarza, by pokazać nogę. Lekarz też nie mógł uwierzyć, że guz zniknął. Pytał, kto mnie operował. Ja ze śmiechem zaprzeczałam, że nikt - opowiada.

Zdjęcie rentgenowskie potwierdziło, że nie ma śladu guza.

- I co najdziwniejsze, promienie w pokoju ojca świeciły przez te wszystkie tygodnie - podkreśla pani Krystyna. - Wszystko się skończyło z chwilą, gdy lekarze powiedzieli mi, że operacja nie będzie potrzebna.

Nie ukrywa, że wiele osób, którym opowiedziała swoją historię, nie wierzyło jej, nawet się podśmiewywali. Ale ona nie przejmuje się tym. Jest przekonana, że doznała łaski Boga. I jeszcze bardziej zaczęła wierzyć. Poszła do księdza, opowiedziała wszystko. Powiedział: tak, to cud. "Wielu jest powołanych, lecz mało wybranych", mówi ewangelia - opowiada pani Krystyna.

Trzeba wierzyć w wyzdrowienie

Lekarze są sceptyczni wobec takich twierdzeń. Nie wierzą w nagłe, cudowne uzdrowienia swoich pacjentów.

- Przez 50 lat pracy nie spotkałem się z przypadkiem, którego nie można było wyjaśnić - mówi prof. Jan Stasiewicz, internista. - Oczywiście są schorzenia, z powodu których jeden pacjent umiera, a u kogoś innego choroba ma pomyślny przebieg. Nawet w przypadku nowotworów zdarzają się samowyleczenia. Co prawda bardzo rzadko. Cudów bym się tu nie doszukiwał.

Ortopeda dr Tomasz Koronkiewicz z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego wyjaśnia, że torbiel galaretowata - taka, jaką zdiagnozowano u pani Krystyny Klimowicz - może samoistnie się wchłonąć. - Ganglion, bo tak nazywa się to schorzenie, ma tendencje do odnawiania - przyznaje.

Mimo sceptycyzmu lekarzy, księża potwierdzają, że jednak zdarzają się cudowne ozdrowienia. - W naszym regionie wiele takich uzdrowień dokonało się przecież w sanktuariach maryjnych: w Różanymstoku, Krypnie, Świętej Wodzie, a ostatnio w Sokółce - mówi ks. Andrzej Dębski, rzecznik Archidiecezji Białostockiej.

Ksiądz Włodzimierz Misijuk, kapelan uniwersyteckiego szpitala, wyznaje, że 22 lata temu sam przekonał się, jak wielka jest moc modlitwy. - Miałem poważny wypadek samochodowy. Kość skroniowa skruszyła się i odłamki powbijały się w mózg. Nie było dużo nadziei na moje wyzdrowienie. A jednak, wiara mi pomogła.

Dziś to doświadczenie pomaga mu w duszpasterskiej posłudze w szpitalu. - Często cytuję pacjentom słowa Chrystusa, które pojawiają się w ewangelicznych opowieściach o cudownych uzdrowieniach. Wspólnym mianownikiem ich wszystkich jest wiara. Tych, którzy przychodzili z prośbą o uzdrowienie, Chrystus pytał: "Czy wierzysz?", a po uzdrowieniu stwierdzał: "Wiara twoja uzdrowiła cię"- mówi ksiądz.

I chociaż powątpiewania zawsze będą w takich sytuacjach, to lekarze i księża zgadzają się w jednym: pozytywne nastawienie pacjenta - także poprzez modlitwę - bardzo pomaga w dochodzeniu do zdrowia.

Dr hab. Jan Kochanowicz z kliniki neurochirurgii USK potwierdza, że o wiele łatwiej leczy się osoby, które wierzą, że wyzdrowieją. Niektórym bardzo pomaga w tym modlitwa i nadzieja.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny