Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy cud w Polsce. Jest nim synagoga w Tykocinie

Tomasz Mikulicz [email protected] tel. 85 748 74 25
Centralnym miejscem synagogi jest bima. To rodzaj kazalnicy.
Centralnym miejscem synagogi jest bima. To rodzaj kazalnicy.
Synagoga została uznana za jeden z siedmiu nowych cudów Polski. To druga co do wielkości żydowska świątynia w Polsce. Budynek kryje wiele tajemnic. Ciekawa jest też jego historia.

Kiedy przekracza się próg tego miejsca, człowiek czuje się tylko pyłkiem na tym świecie. Ścienne polichromie z tekstami modlitw w języku jidysz na każdym zrobią chyba wrażenie. Pokazują też, że jeszcze nie tak dawno na Podlasiu prężnie rozwijała się kultura, o której niestety tak niewiele dziś wiemy.

- Być może to wyróżnienie przyczyni się do większego zainteresowania synagogą i jej historią - mówi Marzena Pisarska-Kalisty, kierownik Muzeum w Tykocinie. - Chociaż i teraz nie narzekamy. Rocznie odwiedza nas ponad 60 tysięcy turystów. Aż 40 procent tej liczby stanowią goście z zagranicy, głównie z Izraela

Placówka działa w budynku tykocińskiej Wielkiej Synagogi. Miesięcznik "National Geographic Traveler“ ogłosił właśnie wyniki trzeciej edycji plebiscytu "7 nowych cudów Polski“. Były 32 nominacje. Na piątym miejscu wśród zwycięskiej siódemki uplasowała się właśnie tykocińska synagoga. - Dziękujemy miesięcznikowi za zainteresowanie i wszystkim tym, którzy wysyłali sms-y. O wynikach zadecydowali bowiem czytelnicy pisma - podkreśla Marzena Pisarska-Kalisty.

Tradycja sięga lat 20. XVI wieku

Wielka Synagoga w Tykocinie to druga co do wielkości żydowska świątynia w Polsce. Przed wiekami była znanym ośrodkiem myśli judaistycznej obejmującym swym zasięgiem nie tylko Podlasie, ale też Mazowsze i Litwę.

- Wszystko zaczęło się w 1522 r., kiedy kanclerz wielki litewski i wojewoda trocki Olbracht Gasztołd sprowadził z Grodna Żydów i osadził ich na tej ziemi. Dzięki temu, zaczęły się tu rozwijać handel i rzemiosło - opowiada Marzena Pisarska-Kalisty.

Żydowska gmina zaczęła się prężnie rozwijać. Źródła mówią, że w 1572 r. wybudowana była już pierwsza, drewniana bożnica. Prawdopodobnie w tym samym miejscu wzniesiono nową, murowaną synagogę, którą możemy podziwiać do dziś. Zachowały się opisy mówiące o przepięknych polichromiach, które zdobiły sklepienie głównej sali. Wierni mieli nad głowami firmament niebieski ze złotymi gwiazdami. W związku z prowadzonymi przebudowami, ozdoby te się jednak nie zachowały.

Ściągi na ścianach

Do dziś możemy za to podziwiać monumentalne polichromie z tekstami modlitw. Nie były to jedynie ozdoby. Dzięki nim wierni mieli bowiem ściągi, kiedy podczas uroczystych nabożeństw wspólnie odmawiali modlitwy. Wsynagodze są co prawda pulpity, przy których czyta się modlitewniki, ale nie zdaje to egzaminu kiedy jest słabe oświetlenie.

- Centralne miejsce świątyni stanowiła bima. Tak Żydzi nazywają podium z pulpitem w głównej sali synagogi - pokazuje Marzena Pisarska-Kalisty.

Bima pełniła funkcję kazalnicy. Wszabaty i inne święta oraz w każdy poniedziałek i czwartek była tam przenoszona Tora. Przechowywano ją w tzw. świętej skrzyni, która stała w wyżłobieniu wschodniej ściany synagogi. Miejsce to ma szczególne zdobienia.

To efekt ogromnej pracy, jaką włożyli w odtworzenie ozdób specjaliści z Pracowni Konserwacji Zabytków w Warszawie. W latach 1974-78, pod kierownictwem Kaliny Stawickiej, Marii Rymaszewskiej i Stanisława Stawickiego udało im się odsłonić najstarsze warstwy malarskie oraz dokonać konserwacji zachowanych malowideł.

Wojnę przeżyło 21 Żydów

W czasie II wojnie światowej tykocińska świątynia została zdewastowana i ograbiona. Niemcy urządzili tu magazyn. A 25 i 26 sierpnia 1941 r. w lesie pod Łopuchowem wymordowali ponad 2 tysiące Żydów. Z obławy uciekło 150. Do końca wojny dotrwało tylko 21 osób. Jedenastu spośród nich w 1959 r. wydało w Izraelu książkę "Sefer tiktin“ opowiadającą historię tykocińskich Żydów. To skarbnica wiedzy o ich codziennym życiu i kulturze.

Publikacja niestety nie doczekała się jeszcze polskiej wersji językowej. Jest też trudno dostępna. Jedyny polski egzemplarz znajduje się właśnie w Tykocinie. Muzeum dysponuje też znacznie starszymi pismami, m.in. Torą z XIX wieku.

- Byłoby ich znacznie więcej, gdyby nie pożar, który wybuchł w 1965 r. Spłonęła unikalna biblioteka i archiwa. Ludzie ratowali księgi wrzucając je do pobliskiej rzeki - opowiada Marzena Pisarska-Kalisty.
Do naszych czasów przetrwała też niewielka część XIX-wiecznego wyposażenia świątyni (większość ukradli Niemcy) - m.in. cztery świeczniki szabatowe i lampa chanukowa.

Cudowny żyrandol

To co najważniejsze jest jednak niematerialne. Pamięć jest bowiem bezcenna. Znane są opowieści, czy nawet legendy o życiu codziennym i obyczajach żydowskiej społeczności. Według prastarej tradycji, w tykocińskiej synagodze wisiał cudowny żyrandol. Rabin Szmuel Eliezer Eideles Maharsza (który sprawował ten urząd na przełomie XVI i XVIIw.) ukrył w nim amulety z wypisanymi modlitwami. Miały one chronić Żydów od nieszczęść. Wczasach I wojny światowej, gdy w okolicy toczyły się walki, cała społeczność zebrała się w synagodze. We wschodnią ścianę uderzył pocisk. Budynek się zatrząsł, ale nikomu nic się nie stało. - Innym razem, gdy świątynia wypełniona była wiernymi, żyrandol się nagle urwał. Zewsząd rozległy się krzyki. Żyrandol w cudowny sposób odchylił się jednak na bok i spadł w miejscu, gdzie nikogo nie było - opowiada Marzena Pisarska-Kalisty.

Okazuje się, że synagoga była też miejscem, gdzie przechowywano skarby. W1868 r., podczas prowadzenia gruntownego remontu, pod podłogą znaleziono 9 srebrnych staropolskich łyżek. Na jednej z nich wygrawerowana była data: 1647. Na innych - wypisane dawne przysłowia. Prawdopodobnie łyżki należały do szlachcica, który pożyczył pieniądze pod zastaw, a potem ich nie oddał.

Przed laty, obok synagogi prowadzona była żydowska szkoła. Co ciekawe, dzieci uczęszczały do niej od trzeciego roku życia. Mówi się, że to właśnie dzięki tak wczesnemu rozpoczynaniu edukacji, wśród Żydów było tylu inteligentów.

A po zwiedzaniu, warto pójść do Tejszy

Dziś w jednym z sąsiednich budynków działa restauracja Tejsza. Karmi miłośników żydowskiej kuchni już od 17 lat. Prowadzą ją Elżbieta i Marek Świętorzeccy. - Nasz specjał to m.in. cymes świąteczny. To gulasz na miodzie z szynki wołowej z marchwią i bakaliami.Serwujemy też kugel, czyli babkę ziemniaczaną z dodatkiem kiełbasy z kurczaka i cebuli oraz kreplechy - domowe pierogi z mięsem z wołowiny - wylicza Elżbieta Świętorzecka.

Tejsza cieszy się popularnością wśród turystów. Ma też szczęście do goszczenia artystów. - Jadał u nas Michał Wiśniewski, Cezary Pazura, a nawet cały zespół Big Cyc - mówi Elżbieta Świętorzecka.
Jej mąż opowiada zaś historię, która zdarzyła się 10 lat temu, a śmieszy do dziś.

- Przy jednym ze stolików postawiliśmy model, jak w sklepie z ubraniami. Nałożyliśmy na niego stary żydowski ubiór. W pewnym momencie zorientowaliśmy się, że nie ma po nim śladu, a na modelu wisi nowiutki płaszcz. Ktoś się widocznie pomylił i wyszedł od nas w starym ubraniu - śmieje się Marek Świętorzecki.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny