Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podróżnik Wojciech Nowakowski: Gdy Bóg stwarzał Podlasie miał wspaniały humor

Marek Orciuch
Polskę wzdłuż i wszerz przejedziesz w dwa, trzy dni, ale żeby ją poznać, wysmakować, zbratać się z nią, trzeba lat.
Polskę wzdłuż i wszerz przejedziesz w dwa, trzy dni, ale żeby ją poznać, wysmakować, zbratać się z nią, trzeba lat. Archiwum prywatne
Kiedy Bóg stwarzał ten zakątek ziemi, musiał mieć wspaniały humor, bo ubogacił go we wzgórza i doliny, w nieprzebyte puszcze pełne zwierza, dodał do tego rybne jeziora i rzeki - mówi o Podlasiu Wojciech Nowakowski.

Jak zaczęła się Pana przygoda podróżnicza?
Wojciech Nowakowski:
Tę przygodę przepowiedział mój dziadek Antoś - Pomorzak z Bydgoszczy. Dziadek był kolejarzem i jeździł na parowozach. Kiedy miał wolne, często zabierał mnie ze sobą w Polskę. Tylko ja jeden ze wszystkich jego wnuków wciąż naprzykrzałem się na te wyjazdy. "Zobaczycie - powtarzał dziadek - jak Wojtuś dorośnie, będzie podróżnikiem". On to wiedział, bo był jasnowidzem.
Na studiach żyłem już z podróżowania. Dorabiałem jako pilot i przewodnik wycieczek. Kiedy rozpocząłem pracę jako dziennikarz, reporter, podróże stały się częścią mojego zawodu. Tylko przez moment, a było to przy okazji współtworzenia satyrycznego "Expressu Dimanche" dla Telewizyjnej Dwójki, zabłądziłem do świata estrady i kabaretu. Kiedy "Express" musiał zjechać na bocznicę, bo nie jeździł tak, jak chcieli tego decydenci, trafiłem do TV Polonii. Były pieniądze na program promujący Polskę, ale nie było chętnych do realizacji. Przypadło to mi i tak 30 września 1994 r. ukazał się pierwszy odcinek "Zaproszenia", najdłuższego cyklu TV Polonia. Premiera ostatniego wypadła 11 kwietnia 2010 r.

Ile powstało odcinków?

- Dokładnie 329. Zobaczmy, co mówi numerologia. Trzy plus dwa plus dziewięć daje 14. Jeden plus cztery to 5. A piątka oznacza przygody i awantury, dni, w których należy oczekiwać czegoś niespodziewanego. Wielki szczęściarz ze mnie - praca i przygoda w jednym!

Co Polska może pokazać turystom?

- Nawet na pustyni jest wiele ciekawych rzeczy do obejrzenia, a czy Polska jest pustynią? Owszem, też mamy taki kawałek w Słowińskim Parku Narodowym koło Łeby. Łącka Góra, najwyższa wędrująca wydma wznosząca się na 42 metry, to klasyczny pustynny barchan z lotu ptaka przypominający kształtem półksiężyc. Przy dobrych wiatrach w rok potrafi "przejść" nawet o 10 metrów. Polskę wzdłuż i wszerz przejedziesz w dwa, trzy dni - ale żeby ją poznać, wysmakować, zbratać się z nią, trzeba lat. Wyliczam z grubsza jednym tchem: Wybrzeże Zachodnie, Kaszuby, Mazury, Suwalszczyzna i cały wschodni pas Polski - wielki turystyczny brylant, Góry Świętokrzyskie - jedne z najstarszych w Europie, wreszcie Bieszczady, Ziemia Śląska z pieczęcią czterech narodów no i nasze Mateczniki Wielka i Mała Polska. Proszę, ile tego jest! A każdy region bogaty w inne krajobrazy, przyrodę, historię, zabytki, zamieszkały przez ludzi o innych zwyczajach i kulturze. Te nasze skarby świat już od dawna zaczął doceniać. Na Liście Światowego Dziedzictwa Kultury i Przyrody UNESCO wpisanych jest kilkanaście polskich obiektów i zespołów staromiejskich. Wśród nich znalazł się też Białowieski Park Narodowy.

Które z odwiedzanych miejsc szczególnie zapadły Panu w pamięć?

- Jeśli idziesz na spotkanie z ukochaną dziewczyną, a ona za każdym razem jest zupełnie inna, zupełnie inaczej ubrana i uczesana, rozmowna albo milcząca, przystępna albo skryta, roześmiana albo rozgniewana, który jej obraz zapamiętasz? Myślę, że wszystkie, tylko przywoływać je będziesz stosownie do chwili i do swojego nastroju. Właśnie takie, pełne uczuć i emocji, były moje spotkania z Polską przeżywane w różnych porach roku. Na przykład Suwalszczyzna, pamiętam ją zieloną, upalną, letnią, kiedy liczyłem głazy rodzone przez ziemię w rezerwatach Bachanowo i Rutki. Kiedy z ciężkim statywem na ramieniu wdrapywałem się na dawne grodzisko Jaćwingów pod Szurpiłami, żeby sfilmować bajkowy widok na jezioro Jeglówek i Górę Cisową, albo kiedy w Turtulu gramoliłem się na wał, żeby uchwycić słynny oz turtulski - to taka unikatowa forma geologiczna, pamiątka po lodowcu. Pamiętam Suwalszczyznę jesienną, kiedy w świetle zachodzącego słońca na cmentarzysku jaćwieskim koło Suwałk z pomocą wojów Jurka Brzozowskiego inscenizujemy ceremonię pogrzebową: dogasa stos, "gadają" bębny Darka Pojawy... Tę cud - krainę widzę też w zimowej szacie, kiedy podążam do bani w Wodziłkach, mijając po drodze zaprzężone w konie sanki, kiedy próbuję coś powiedzieć przed kamerą, ale nie daję rady, bo siarczysty mróz i wiatr wprost zaciskają mi szczęki. No i pamiętam chwile po wyjściu z ruskiej łaźni - rozgwieżdżone magicznie niebo i skrzący się w świetle pochodni śnieg. Tych obrazów nie da się zapomnieć. Nigdy!

Jakie jeszcze inne miejsca na Podlasiu poleciłby Pan na wyjazd?
- Województwo podlaskie, oprócz części historycznego Podlasia, obejmuje też fragmenty sąsiednich krain: Suwalszczyznę, ziemię sejneńską i augustowską. A zatem odjazd! Ruszamy kolejką wigierską z Płociczna przez puszczę nad Wigry. Potem do klasztoru kamedułów. Oni tam naprawdę jeszcze są! Kameduła nie gaduła - więc jeśli chcesz ich zobaczyć, usiądź w milczeniu na kamiennym murze koło eremu, zamknij oczy, pomedytuj i otwórz się na miniony czas, poczuj to miejsce takim, jakim było przed czterema wiekami. Po duchowym misterium w Wigrach wyruszamy do Sejn, zatrzymując się - rzecz jasna - na punktach widokowych, by uwieczniać jezioro, o którym miejscowi powiadają, że jest siedem razy proste. Bo "vingrus" po litewsku znaczy "kręte", "krzywe". Aha! W drodze od kamedułów do Sejn możemy już sobie pogadać, na przykład o pysznej kuchni litewskiej w sejneńskim barku przy konsulacie - coś dla ciała też się przecież należy. O bazylice, gdzie w jednym z ołtarzy stoi szafkowa, gotycka Madonna łaskami słynąca i o działalności Ośrodka Pogranicze Sztuk, Kultur, Narodów zajmującego dawne budynki po szkole talmudycznej, i Białą Synagogę. Jak pokazuje historia, na ziemi nadgranicznej konflikty narodowościowe i religijne są zwykle najbardziej krwawe, dlatego cały wysiłek animatorów "Pogranicza" i skupionej przy nim młodzieży zmierza do jednego celu - żeby Anioł Tolerancji i Miłości wypełnił tę szczególną przestrzeń. Szczególną - bo na pograniczu kultur rodzą się dzieła najpiękniejsze. Tę zasadę Matka Natura hojnie tutaj wsparła, bo to i Czarna Hańcza - pięciogwiazdkowy szlak kajakowy i Puszcza Augustowska i bezlik jezior połączonych kanałem, unikatowym zabytkiem techniki i pomnikiem kunsztu budowniczych - polskich oficerów.

Panie Wojtku umówiliśmy się...

- ... że będę odpowiadał zwięźle, ale w tym wypadku się nie da. Rozmawiamy wszak o województwie, które jest polskim turystycznym Eldorado. Poleciłem ledwie cząstkę tego, co trzeba w podlaskim koniecznie zobaczyć. A gdzie spływ Biebrzą i łowy na złotego lina, a gdzie wyprawa na łosia, na bataliony i na podglądanie innych rzadkich ptaków zlatujących na gody na te najrozleglejsze bagna Europy? Żadną miarą nie wolno pominąć spływu pychówką po Narwii - polskiej Amazonii z jej licznych warkoczami. Narew doprowadzi nas do Tykocina - miasteczka z bajeczki - jak nazywała je Agnieszka Osiecka. Aż ślinka mi leci na wspomnienie cymesu świątecznego serwowanego w tykocińskiej "Tejszy".

Co jest mocną stroną naszego regionu?

- Przyroda, wielość kultur i ludzie, dzięki którym to wszystko trwa. Jak powiadają przewodnicy - kiedy Bóg stwarzał ten zakątek ziemi, musiał być we wspaniałym humorze, bo ubogacił go we wzgórza i doliny, w nieprzebyte puszcze pełne zwierza, dodał do tego rybne jeziora i rzeki - słowem stworzył rajskie miejsce do życia i wypoczynku. Wprawdzie ów raj człowiek już trochę zbabrał, ale w czas zdążył się opanować, ustanawiając parki narodowe dla ochrony tego, co najcenniejsze. Na terenie Podlaskiego są aż cztery. Pięcioma może się pochwalić tylko małopolskie. Ale Podlaskie ma coś, czego próżno szukać w innych województwach - wielość wspaniałych kultur. Bo to i litewskie klimaty w Puńsku i w Sejnach. Wspomnienie po licznie żyjących tu kiedyś Żydach podtrzymywane wciąż w Tykocinie, w Krynkach i w Białymstoku. Polski Orient rozkwitający na nowo dzięki usilnej pracy Jusufa Konopackiego z Muzeum w Sokółce i zadziwiającej mnie coraz bardziej Dżennety Bogdanowicz z Kruszynian. Ta mistrzyni jadła tatarskiego zawojowała nawet następcę tronu Anglii! Zasada: przez żołądek do serca - jak widać ciągle się sprawdza, ale wracam do podlaskiego tygla kultur.

O białoruskich korzeniach swoich przodków przypominają mieszkańcy skansenu w Białowieży i Dariusz Fionik - twórca Muzeum Małej Ojczyzny w Studziwodach, dzisiejszej dzielnicy Bielska. Podlaskie to serce polskiego prawosławia. Żeby odwiedzić wszystkie ważne miejsca na tym szlaku, potrzeba sporo czasu. Do Hajnówki, gdzie stoi najpiękniejsza współczesna cerkiew, warto trafić podczas festiwalu muzyki cerkiewnej. Pielgrzymka do Grabarki - prawosławnej Częstochowy najbardziej zapadnie w serce podczas Święta Przemienienia Pańskiego. Jest jeszcze Supraśl z okazałym monastyrem i z klimatycznym Muzeum Ikon. Zważając na to całe bogactwo, można się tylko obawiać, żeby turyści go nie zadeptali, bo że będzie ich tu coraz więcej, to rzecz pewna.

Co dobry turysta musi ze sobą zabrać na letnią wyprawę po Polsce?

- Wygodne buty oraz chciwość na zwiedzanie, jak określił to celnie kowal z Czarnej Białostockiej, czyli ciekawość i otwartość na poznawanie nowych miejsc, ludzi i ich zwyczajów. Można się do takiej wyprawy przygotować, opracowując sobie plan wędrówki albo ruszać na żywioł. Zwolennikom drugiej metody polecam szybkie "dokształty" u miejscowych regionalistów skupionych przy regionalnych muzeach. To wspaniali gawędziarze wypakowani wiedzą o swej małej ojczyźnie aż "po kokardkę".

Ostatnio Pana programy można ponownie oglądać w kilku stacjach telewizyjnych. Czy ma Pan jeszcze jakieś inne plany filmowo- turystyczne?

- Za namową przyjaciół i sympatyków włóczęgi po Polsce przystąpiłem do pracy przy nowym cyklu według "Kanonu krajoznawczego Polski" PTTK. Stworzyli go wspólnie przyrodnicy, historycy sztuki i regionaliści. Do kanonu wytypowali łącznie ponad 600 obiektów w blisko 400 miejscowościach. To krajoznawcza kwintesencja Polski - skarbów przyrody, architektury, historii i oblicza współczesnego. Kanon pisany zmieścił się w jednej książce. Na kanon filmowy złoży się około stu półgodzinnych odcinków. Ów cykl zatytułowałem "Dokoła Wojtek Polska" - bo przecież od 20 lat opowiadam w kółko o tym samym i tak mi już zostanie. Kłaniam się więc pięknie po staropolsku kapeluszem do samej ziemi. Do zobaczenia kochane sledziki białostockie w waszych pięknych stronach.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny