Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Manchester Północy się sypie. Rezydencje fabrykantów w ruinie

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku
Pałacyk przy Warszawskiej 7 się sypie
Pałacyk przy Warszawskiej 7 się sypie Internauta
Białostockie włókiennictwo to już tylko wspomnienia. Dawny Manchester Północy odpłynął na karty historii. Po dawnych potentatach pozostały nam jedynie ich rezydencje. Ale i one też nie mają za dużo szczęścia.

To dziwi. Lubimy opowiadać, chwaląc się jak to niegdyś Białystok rozwijał się dynamicznie. Powołujemy się na wielokulturowość naszego miasta, pamiętając (?), że pionierami tego rozwoju byli Niemcy i Żydzi. A jednocześnie odwracamy się obojętnie od tej historii i wcale się z nią nie utożsamiamy. Doskonałą ilustracją tego, tkwiącego w nas problemu, jest zabudowa ulicy Warszawskiej. W niepamięć odeszły postacie Adolfa Braunka, Chaima Pinesa czy Halpernów.

Patrząc na kamienicę pod numerem 7 wydaje się, że podobny los przypadł też w udziale Tryllingom. Pierwszą swoją białostocką fabrykę założyli już w 1863 roku. Systematycznie budując swą fortunę, pod koniec XIX wieku byli jednymi z najpotężniejszych miejscowych przedsiębiorców. Kamienica pod siódemką należała do Chaima i Heleny Tryllingów. W 1899 roku Chaim zmarł, a wdowa po nim dokończyła budowę reprezentacyjnej siedziby. Zwieńczyła ją ozdobnym kartuszem, na którym kazała umieścić swoje inicjały. Elewację kamienicy ozdobiły ustawione w niszach alegoryczne rzeźby symbolizujące naukę, handel, rolnictwo i rybołówstwo.

Cóż, pozostaje nam tylko ją opisywać z rosnącym przekonaniem, że coraz bardziej w tym opisie prawdopodobny jest czas przeszły. Kamienica sypie się bowiem jak pierze z rozprutej poduszki. Przed pierwszą wojną światową mieszkał w niej Paweł Nowik. To jeden z czterech synów Całki Nowika, założyciela słynnej fabryki sukna. Właśnie Pawłowi ojciec przekazał prowadzenie firmy. On też w 1898 roku rozpoczął produkcję męskich kapeluszy, które zyskały wielką popularność. W 1915 roku Rosjanie wywieźli całą fabrykę do Moskwy. Tam też Nowik przeżył wojnę. Omal nie skończyło się to źle. Gdy wybuchła rewolucja bolszewicka został aresztowany. Jednak wkrótce cieszył się powrotem wolnością, a w 1919 roku powrócił do Białegostoku. Zabrał się energicznie do pracy chcąc odbudować przedwojenną pozycję fabryki. W trakcie jednej z podróży za interesami niespodziewanie zmarł w Berlinie w 1922 roku.

Nieopodal Pawła, przy Warszawskiej 11 mieszkał jego brat Salomon Nowik. Co prawda tę parterową, elegancką willę w pierwszych latach XX wieku wybudowali Aronsonowie. Twórcą fortuny tej rodziny był Jakub Aronson, który w 1888 roku uruchomił przy ulicy Fabrycznej fabrykę jedwabnych wstążek. W okresie międzywojennym willę Aronsonów kupił właśnie Nowik. Gdy zmarł 15 stycznia 1927 roku, to w kronikach żałobnych zapisano, że "w dniu wczorajszym w godzinach wieczornych zmarł Salomon Nowik, współwłaściciel znanej fabryki C. Nowik i Synowie w Białymstoku. Drugi to już bolesny cios dotyka powszechnie szanowaną rodzinę w krótkim odstępie czasu. Zmarły był jednym z najpoważniejszych fabrykantów, którzy tworzyli przemysł białostocki. Jako obywatela i społecznika żegna go z żalem całe społeczeństwo".
Ten pierwszy bolesny cios to wspomnienie kolejnego z braci, Eljasza Nowika, zmarłego 23 grudnia 1926 roku. On z kolei mieszkał przy Mickiewicza 35. Pałacyk Nowików przy Lipowej, też pod 35 numerem należał zaś do ostatniego z braci Chanona Nowika. On z kolei zmarł, jakby prawem ponurej serii 27 maja 1927 roku.

Po śmierci Salomona przy Warszawskiej 11 mieścił się urząd śledczy policji. Dziś willa ta jest siedzibą Białoruskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego. Trzeba ją remontować, a pieniędzy jak zwykle brak. Może warto popatrzeć na ten piękny budynek właśnie przez pryzmat jego historii, potrzeby pielęgnowania pamięci o ludziach, którzy tworzyli przemysłowy i wielokulturowy Białystok, a wtedy, kto wie, może łatwiej będzie o pieniądze?

Kolejne wielkie fabrykanckie nazwisko związane z Warszawską, to Cytron. On był w czepku urodzony. W 1903 roku odkupił od wdowy po Adolfie Buchholtzu, Adeli z Scheiblerów dużą fabrykę w Supraślu. Z miejsca stał się potentatem. Mieszkał Cytron przy Warszawskiej 59, ale w 1923 roku kupił od innej fabrykanckiej rodziny, Lurie, efektowną kamienicę przy Warszawskiej 37. I wygląda na to, że szczęście ma do dziś, bo kamienica, nieskromnie to piszę, dzięki staraniom Muzeum Podlaskiego zachwyca misterną elewacją i wspaniałymi wnętrzami.

O takim szczęściu nie możemy mówić w przypadku Fajwela Janowskiego, który przy Warszawskiej 39 w 1889 roku uruchomił fabrykę papierosów. Zostały po niej zaledwie dwa budynki przerobione na mieszkaniowe bloki. Całkiem bez szczęścia została kamienica przy Warszawskiej 44, a przecież to pamiątka po zacnej rodzinie Zakhejmów. Ich pierwsza fabryka powstała w 1888 roku. W kamienicy przy Warszawskiej przez kilka lat mieszkał Kazimierz Riegert, dyrektor białostockiej elektrowni. Już choćby z tego powodu budynek ten powinien być otoczony szczególną opieką. Wygląda jednak tak jakby nigdy nie mieszkali w nim zasłużeni białostoczanie a jeno lumpenproletariusze. Dobrze, że chociaż rodowa siedziba Commichaów przy Warszawskiej 63 ma się całkiem dobrze.

Patrząc tak na Warszawską, wspominając zaledwie urywki jej historii z niepokojem myślę o przyszłości.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny