Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gmina Płaska. Sąd nad wójtem, Wiesław G. wszystkiemu zaprzecza

Helena Wysocka [email protected]
Z ustaleń prokuratorów wynika, że wójt miał zaproponować wykonawcy oczyszczalni układ. Nie będzie miał on żadnych problemów z przekazaniem inwestycji, jeśli od każdego obiektu zapłaci mu 400 złotych haraczu. Miało to być w sumie 280 tysięcy złotych.
Z ustaleń prokuratorów wynika, że wójt miał zaproponować wykonawcy oczyszczalni układ. Nie będzie miał on żadnych problemów z przekazaniem inwestycji, jeśli od każdego obiektu zapłaci mu 400 złotych haraczu. Miało to być w sumie 280 tysięcy złotych. Archiwum
Miał być księdzem, ale zrezygnował z seminarium. Od sześciu lat jest wójtem i rządzi gminą Płaska. Prokurator oskarża go o przyjęcie łapówki. Wiesław G. idzie w zaparte i wszystkiemu zaprzecza. W piątek ruszy proces.
Wygraj TABLET w naszej akcji „Czytam, więc …”
Wygraj TABLET w naszej akcji „Czytam, więc …”

Wygraj TABLET w naszej akcji "Czytam, więc …"

A za trzy tygodnie w Płaskiej odbędzie się referendum. Mieszkańcy gminy zdecydują wówczas, czy chcą, aby oskarżony o łapówkarstwo wójt rządził dalej.

- Mają do tego prawo - mówi Edward Kulikowski, radny i pełnomocnik komitetu obywatelskiego. - Tym bardziej, że taka sytuacja chluby nam nie przynosi.

Wójt o swoich problemach rozmawiać nie chce ani z mieszkańcami, ani z dziennikarzami. Prokuratora zaś, w śledztwie, przekonywał o swojej niewinności. Mówił, że konspiratorzy uknuli spisek i chcą usunąć go ze stanowiska.

Chcieli, to pomagali

Wiesław G. ma żonę i troje dorastających dzieci. Dorobił się okazałego domu na terenie gminy, pola, lasu oraz trzech samochodów.

- Pieniędzy nikt mu nie szczędził - mówią radni z gminy Płaska - Ma pensję jedną z wyższych w regionie. Rocznie zarabia ponad sto tysięcy złotych.

Jesienią tego roku Wiesław G. będzie świętował swoje 50. urodziny. W młodości chciał być księdzem. Przez kilka lat uczył się w seminarium duchownym, z którego ostatecznie zrezygnował. Trafił do Suwałk, gdzie pracował na różnych, mniej lub bardziej eksponowanych stanowiskach. Był urzędnikiem w miejskiej, zarządzającej lokalami komunalnymi firmie, ale też, u schyłku województwa suwalskiego, dyrektorem generalnym urzędu.

Za czasów prawicowych rządów (wójt nie jest partyjny, ale sympatyzuje z PiS) zasiadał również na stołku prezesa Agencji Rozwoju Regionalnego "Ares". Wówczas pojawiły się podejrzenia, że wykorzystuje podległych sobie pracowników oraz agencyjny samochód przy budowie domu w gminie Płaska.

Sprawą zajęły się organy ścigania, ale kilka miesięcy później śledztwo zostało umorzone. Wiesław G. tłumaczył bowiem, że swoim podwładnym płacił za pracę. Poza tym, do niczego ich nie zmuszał. Sami chcieli pomóc przy wznoszeniu jego domu. A w takiej sytuacji o kolizji z prawem trudno mówić.

Samorządowej pracy Wiesław G. uczył się w gminie Bargłów Kościelny. Tam był przez kilka lat sekretarzem urzędu. W 2006 roku, przy poparciu miejscowego proboszcza, wystartował w wyborach na wójta Płaskiej. W kampanii przekonywał mieszkańców gminy, że będzie pozyskiwał pieniądze i rozumnie je dzielił. Dali mu wiarę. Podobnie, jak dwa lata temu, gdy ubiegał się o reelekcję.

Prokurator: wójt zażądał haraczu

W 2010 roku gminni urzędnicy pozyskali ogromne, bo kilkumilionowe unijne fundusze na budowę przydomowych oczyszczalni ścieków. Miało ich powstać 700, niemal w każdej zagrodzie.

- To ogromne przedsięwzięcie - przekonywał wówczas wójt. - Ale kiedy je zrealizujemy, problem ścieków zostanie załatwiony raz na zawsze. To dla naszej, żyjącej z letników gminy bardzo ważne.

Wykonania inwestycji podjęła się łomżyńska firma, wyłoniona w drodze przetargu. Prace ruszyły terminowo. Gorzej było z ich jakością. Rolnicy mieli mnóstwo uwag, których - jak twierdzą - gminni urzędnicy w ogóle nie brali pod uwagę. Odpowiadali gospodarzom, że trzeba czekać, a wykonawca wszystkie, ewentualne usterki usunie w ramach rękojmi.

Tymczasem z ustaleń prokuratorów wynika, że w lipcu ubiegłego roku Wiesław G. miał zaproponować wykonawcy oczyszczalni układ. Nie będzie miał żadnych problemów z odbiorem inwestycji, jeśli od każdego obiektu zapłaci 400 złotych haraczu. W sumie 280 tysięcy złotych. Pieniądze miał przekazywać sukcesywnie, po kolejnych odbiorach urządzeń. A te zaplanowane były co kwartał, aż do sierpnia tego roku.

Śledczy utrzymują też, że wójt najpierw swoją propozycję miał przekazać za pośrednictwem Grzegorza S., jednego z rolników mieszkających na terenie gminy. Następnie powtórzył ją przedsiębiorcy osobiście, przy okazji towarzyskiego spotkania. Kilka dni później szef budującej oczyszczalnie firmy zawiadomił o oczekiwaniach wójta prokuraturę.

- Wszczęliśmy postępowanie i zleciliśmy białostockiej policji podjęcie czynności - informowała Maria Kudybowa, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Łomży.
Rozliczenia z kopertą

W połowie września minionego roku przedsiębiorca umówił się z wójtem na rozliczenie pierwszych 300 oczyszczalni. Rano, z kopertą, przyszedł do urzędu, ale Wiesław G. miał mu powiedzieć, że takich spraw w swoim gabinecie załatwiać nie będzie.

Panowie pojechali więc na posesję wójta. Po drodze Wiesław G. miał wezwać telefonicznie Grzegorza S. Śledczy twierdzą, że rolnik przyjechał i to on wziął od przedsiębiorcy kopertę z pieniędzmi.

Z wcześniejszych ustaleń wynikało jednak, że był tylko pośrednikiem. Cała kwota miała trafić bowiem do kieszeni wójta. Chwilę później obaj panowie - Wiesław G. oraz Grzegorz S. zostali zatrzymani przez funkcjonariuszy białostockiej policji i trafili do aresztu. Nadzorujący akcję mundurowi zarekwirowali także kopertę. Było w niej 600 dwustuzłotowych banknotów.

Pikieta przed aresztem

Wiesław G. spędził w areszcie ponad trzy miesiące. W tym czasie rodzina wójta zorganizowała pod białostockiem aresztem pikietę.

- On jest niewinny - przekonywali. - Wykrył nieprawidłowości, jakie popełnił wykonawca oczyszczalni ścieków. Ten przestraszył się i nasłał policję.

Krewni domagali się zwolnienia Wiesława G. z aresztu, ale pikieta nic nie dała. Wójt odzyskał wolność kilka tygodni później, na wniosek adwokata i decyzją Sądu Okręgowego w Suwałkach.
- Przedłużanie aresztu nie ma sensu - tłumaczył orzeczenie Marcin Walczuk, rzecznik prasowy suwalskiego Sądu Okręgowego. - Większość czynności w tej sprawie jest już wykonana. Uznaliśmy, że wystarczy poręczenie majątkowe.

Wiesław G. wpłacił 100 tysięcy złotych kaucji i dzięki temu wrócił do urzędu.
W śledztwie nie przyznał się do winy. Twierdził, że to spisek.

- Przeciwnicy chcą usunąć mnie ze stanowiska - argumentował. - Stąd to całe zamieszanie.
Prokuratura nie dała temu wiary i w lutym tego roku skierowała do augustowskiego sądu akt oskarżenia. Kilka tygodni później obrońca wójta próbował zwrócić akta sprawy do uzupełnienia przez śledczych. Podnosił, że materiały dowodowe nie są kompletne i za mało czytelne. Podobno nagranie z policyjnej prowokacji jest złej jakości. Trudno więc ustalić, kto i co mówi, a to jest niezwykle dla sprawy istotne.

Poza tym, jak mówił obrońca, wręczający łapówkę przedsiębiorca przekroczył granice prowokacji. Był zbyt nachalny i za to powinien być także ukarany.

Sąd nie podzielił tej opinii i nie zwrócił akt prokuraturze.

- I tak wykażę niewinność swojego klienta - zapowiada adwokat.

Gminie grozi bankructwo

Wiesław G. nadal rządzi gminą. Nie odbiera telefonów, nie odpowiada na maile. Nie tłumaczy się też przed radnymi.

- Powiedział nam tylko, że jest niewinny i uciął dyskusję - twierdzi Edward Kulikowski.
Radny uznał, że mieszkańcy muszą zdecydować: Ma wójt pozostać na urzędzie do czasu sądowego finału, czy nie? Stanął więc na czele komitetu obywatelskiego, który zebrał podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania wójta. Podpisał się co czwarty mieszkaniec.
- Kompromituje nas - tłumaczą ludzie. - Powinien odejść.

Rolnicy obawiają się też, że wkrótce gmina może znaleźć się na skraju bankructwa. Firma budująca przydomowe oczyszczalnie zerwała bowiem umowę na ich wykonanie, choć brakuje jeszcze około 200 obiektów. A to oznacza, że samorząd może stracić unijne dofinansowanie, bo nie zrobił tego, co deklarował. Niewykluczone więc, że będzie musiał zwrócić ok. 7 mln złotych dotacji, co go pogrąży.

Oczyszczalnie źle działają

- Jest jeszcze jeden problem - zauważa radny Kulikowski. - Urządzenia źle funkcjonują.
Nie oczyszczają ścieków, tak jak powinny. Na dodatek nieczystości zamarzają zimą, co też jest niezgodne z technologią.

Wójt zlecił więc białostockim specjalistom wykonanie ekspertyzy, która będzie podstawą do ewentualnych roszczeń w stosunku do wykonawcy. Oczywiście, pod warunkiem, że to on popełnił błąd.

Gmina natomiast może odpowiedzieć za samowolę budowlaną. Okazało się bowiem, że część oczyszczalni została zbudowana, choć urzędnicy nie dokonali zgłoszenia w starostwie powiatowym. Postępowanie w tej sprawie prowadzi inspektor nadzoru budowlanego z Augustowa. Za tego typu niedopatrzenia grożą sankcje karne. Jak duże, jeszcze nie wiadomo.

- Pójdziemy z torbami - mówią mieszkańcy Płaskiej.

Proces wójta rozpocznie się w piątek. Na ławie oskarżonych zasiądzie także Grzegorz S. Rolnik odpowie za pomocnictwo. Obaj oskarżeni mogą trafić do więzienia na 12 lat.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny