Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mł. insp. Irena Doroszkiewicz - nowa komendant bialostockiej policji.

Fot. Wojciech Oksztol
Mł. insp. Irena Doroszkiewicz ma 45 lat i od 20 służy w policji.  Od 2006 roku kierowała wydziałem kontroli KWP.  Wcześniej była naczelnikiem w wydziale kadr i szkoleń w komendzie miejskiej.
Mł. insp. Irena Doroszkiewicz ma 45 lat i od 20 służy w policji. Od 2006 roku kierowała wydziałem kontroli KWP. Wcześniej była naczelnikiem w wydziale kadr i szkoleń w komendzie miejskiej. Fot. Wojciech Oksztol
Na pewno siłą fizyczną nie dorównamy panom. Ale wytrzymałość i odporność psychiczną kobiety mają większą niż mężczyźni - mówi mł. insp. Irena Doroszkiewicz, nowy komendant miejski policji w Białymstoku

Kurier Poranny: Zaskoczyła Panią nominacja na komendanta miejskiego?

Mł. insp. Irena Doroszkiewicz: Bardzo. Zaskoczyły mnie już same wyniki konkursu na to stanowisko. W rozmowach z szefem zaczęłam mu podpowiadać różne kandydatury. I wtedy usłyszałam pytanie: A dlaczego nie ty? Długo się nad tym zastanawiałam. Musiałam wszystko przemyśleć. Zajęło mi to następny weekend i jeszcze pół tygodnia.

Komendant zaznaczył jednak, że musi się Pani sprawdzić?

- Tak, to była nasza wspólna decyzja, że na razie będę tylko pełnić obowiązki. Sama chcę się sprawdzić. Nie chcę nadużywać niczyjego zaufania.

No właśnie. Dużo się mówi o tym wyborze. Konkurs na to stanowisko przerwano. Padły oskarżenia, że celowo. Co Pani myśli o tym zamieszaniu?

- Na początku zrobiło mi się przykro, że pojawiły się takie opinie. Ale zapewne wynikają one z nieznajomości procedury i przepisów dotyczących postępowania kwalifikacyjnego. A te nakazywały przerwanie konkursu, gdy uczestnicy nie uzyskali wymaganej ilości punktów.

Ja nigdy wcześniej nie dostałam takiej propozycji, ani nawet nie rozważałam tego stanowiska. Z początku nawet sama uważałam, że może rzeczywiście powinien na tym stanowisku być mężczyzna. Ale skoro komendant zadecydował się powierzyć je mnie, to będę musiała przecierać szlaki. Z drugiej strony w wydziale kontroli też byłam drugą kobietą naczelnikiem.

Ma Pani już plan jak usprawnić działanie miejskiej komendy?

- Na początek muszę się trochę rozejrzeć. Przyznaję, że dawno tam nie pracowałam. Ale nie potrwa to długo, bo trzeba brać się do pracy. Na razie za wcześniej mówić o konkretach. Wiem, że ludzie oczekują, aby więcej policjantów było na ulicach. Myślę, że pójdę w tym kierunku.

Nie ma w policji wielu kobiet na tak wysokich stanowiskach. Jak zamierza sobie Pani poradzić z kierowaniem ośmiusetosobowym garnizonem i to głównie męskim?

- Podobnie jak dwudziestoosobowym, który mam teraz. Chociaż nie ze wszystkimi będę miała tak bezpośredni kontakt jak do tej pory. Postaram się jednak znaleźć czas na to, żeby z większością z nich porozmawiać.

Jaki jest sekret sprawnego zarządzania mężczyznami?

- Być sobą. To kwestia charakteru. Wydaje mi się, że nie można być obłudnym. W niektórych momentach najlepiej powiedzieć prawdę prosto w oczy. I nie ubarwiać tego. Nie do wszystkich takie ubarwiane słowa docierają. Ja staram się mówić wprost. Myślę, że mężczyźni to doceniają. Słuchają mnie, bo ja im tylko pokazuję różne rozwiązania. Lubię dyskutować i jestem otwarta na argumenty, ale tylko te rzeczowe. Nie znoszę lania wody, bo to do niczego nie prowadzi. Jestem konkretną osobą i podobnych rzeczy wymagam od innych.

Jak trafiła Pani do policji?

- Skończyłam pedagogikę opiekuńczo-wychowawczą. Po tym kierunku czekałaby mnie praca w poprawczaku albo z trudną młodzieżą, albo właśnie policja. To banał, ale ja naprawdę zawsze chciałam być policjantką. Ciągnęło mnie do munduru.

Dwadzieścia lat temu, kiedy Pani zaczynała, chyba ciężko było kobiecie w policji?

- Rzeczywiście było nas wtedy mało, ale ja miałam szczęście do przełożonych i do kolegów. Nie traktowali mnie jak dziwoląga, tylko jak koleżankę z pracy, i wspierali. O kobietach w policji jest dużo stereotypów. Mówi się, że sobie nie dają rady. Na pewno siłą fizyczną nie dorównamy panom. Ale wytrzymałość i odporność psychiczną kobieta, moim zdaniem ma większą niż mężczyzna.

Zresztą dowiedziono tego naukowo. Kobieta w tej pracy może zabłysnąć inaczej. Cieszy mnie, że teraz jest coraz więcej kobiet w policji. Jak w każdym zawodzie powinna być zachowana proporcja.

Nowe stanowisko wiąże się z wyrzeczeniami. Zrezygnuje Pani ze śpiewania w policyjnym chórze?

- Z ciężkim sercem ograniczę trochę próby. Ale na pewno będę dalej śpiewać. Nasz chór w grudniu ma wystąpić w Filharmonii Narodowej, bardzo chciałabym zaśpiewać w tym koncercie. Nie wiem tylko, jak wszystko pogodzę. Chyba w nocy będą sobie w domu śpiewała i ćwiczyła. Liczę, że syn to zrozumie.

Podobno w wolnym czasie lubi Pani majsterkować?

- To jedno z moich ulubionych zajęć. Sposób, żeby odreagować. Teraz trochę buduję i remontuję swój dom. I sama układam terakotę i glazurę. W policji krąży anegdota o prezencie, jaki na imieniny kupili mi współpracownicy. W gustownej walizeczce dostałam wiertarkę. I to był strzał w dziesiątkę. Była mi wtedy potrzebna.

Policja i majsterkowanie to zdecydowanie męskie zainteresowania. A lubi Pani chodzić w sukienkach?

- Bardzo. Wybieram raczej te klasyczne, bo bardziej pasują do mojej urody i figury. W spodniach też często chodzę, bo są wygodne.

Ale mam też czysto kobiece zainteresowania. Na przykład haftuję obrazki na ścianę.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny