Chór Cantylena, Sokółka, 2003 r.
Chór powstał w 1992 roku, siedziby użyczył śpiewakom klub Jubilat spółdzielni mieszkaniowej Rodzina Kolejowa w Białymstoku. I do dzisiaj tam się zbierają na próby, a spółdzielnia ich wspiera.
- Zaczynaliśmy od dwunastu osób, osiem pań i czterech panów Zbieraliśmy się, żeby pośpiewać. Ale to było za mało, marzył nam się profesjonalny zespół. Ściągnęliśmy dyrygenta, pana Kazimierza Klepackiego. Potem, jak to zwykle bywa jeden drugiemu powiedział, wieść się szybko rozeszła i w ciągu roku było już nas 25 - wspomina Barbara Puciłowska.
Pierwszym publicznym występem był wieczór kolęd. Ambicje muzyczne dyrygenta, jak też chórzystów w miarę upływu czasu stawały się coraz większe. Zaczęto przygotowywać różnorodny repertuar, pieśni patriotyczne, ludowe, rozrywkowe, sakralne, jak również utwory Moniuszki, Chopina, Schuberta.
Chór bierze czynny udział w uroczystościach i festiwalach państwowych i kościelnych oraz przy różnych okazjach w mieście. W maju 1993 r. wyjeżdża do Rzymu, koncertując po drodze w Asyżu, Padwie, Wenecji. Występowali w Krakowie, Wieliczce, Zakopanem, w Augustowie, Wigrach, Suwałkach, Różanymstoku. A 10-lecie swego istnienia Cantylena uświetniła wyjazdem do Pragi, Brna, Ołomuńca i Wiednia.
Dyrygent Kazimierz Klepacki
W 1998 roku jako jedyny zespół reprezentował województwo podlaskie na ogólnopolskim festiwalu polskiej pieśni chóralnej, zdobywając trzecie miejsce. Z festiwalu pieśni Maryjnej w Piekarach Śląskich przywiózł wyróżnienie. Ostatni występ w Bydgoszczy i drugie miejsce utwierdziło renomę Cantyleny.
- To wielki sukces i powód do zadowolenia - podkreśla chórzysta Antoni Słowik. - Ale i mobilizacja do dalszej pracy, by utrzymać wysoki poziom i formę.
Bo Cantylena w ciągu 18 lat dopracowała się solidnego repertuaru.
- Jak jechaliśmy do Rzymu, to przygotowaliśmy po włosku "Va, pensiero" z opery Nabucco Verdiego. Zajęło nam to prawie rok, ale jaka satysfakcja - opowiada Barbara Puciłowska. -- A kiedy byliśmy w Pradze i na starówce zaśpiewaliśmy w esperanto, to zebrał się tłum turystów i z zaciekawieniem dopytywano nas, skąd jesteśmy. Z dumą odpowiadaliśmy, że z Białegostoku, gdzie się urodził Ludwik Zamenhof.
W zespole śpiewają emeryci - młodsi 55-letni, ale i 80-latkowie. Nikt jednak nie zważa na wiek. Ćwiczą intensywnie, po dwie godziny dwa razy w tygodniu. I twierdzą, że to sama przyjemność.
- Kiedy jest przerwa urlopowa, wiele osób dopytuje o próby. Bo po prostu swoje zajęcia i obowiązki domowe ułożyli pod spotkania właśnie w chórze. Mówią, że śpiew przedłuża im życie. To nas wszystkich cieszy - mówi Barbara Puciłowska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?