Nie można zakłócić lekcji w czasie przerwy - mówił w mowie końcowej obrońca trzech organizatorów listopadowego protestu przed budynkiem Zespołu Szkół Zawodowych w Sokółce. Na ławie oskarżonych siedziało dwóch sokólskich radnych Antoni C. i Lucjan G. oraz sołtys Kurowszczyzny Grzegorz Ch.
Chodzi o protest z 14 listopada 2008 roku. Wtedy to wtedy rolnicy z 12 wsi protestowali przeciwko planom utworzenia na ich terenie zespołu przyrodniczo-krajobrazowego. Z taczką, trąbkami i sprzętem nagłaśniającym przyszli pod szkołę.
Dlaczego właśnie pod tę szkołę? Bo dyrektor ZSZ Jan Zabłudowski pełni również funkcję przewodniczącego rady miejskiej.
O co oskarża się organizatorów manifestacji? Zarzuca im się, że poprzez demonstrację utrudnili prowadzenie zajęć lekcyjnych. Takie doniesienie na policję złożył dyrektor tej szkoły w kilka dni po proteście.
Wybryk czy legalny protest?
Jak było naprawdę? To między innymi miało pokazać nagranie, które przedstawili oskarżeni jako jeden z dowodów w tej sprawie. W czasie środowej rozprawy film został wyświetlony.
Wynikało z niego, że manifestacja trwała od godz. 11.30. do 11.50, czyli w czasie długiej przerwy. Takiego czasu protestu nie zakwestionował oskarżyciel publiczny czyli policja.
Oskarżyciel chce uznania trzech organizatorów prostestu winnymi zarzucanego im wykroczenia. Jednocześnie wymiar kary pozostawia sądowi wedle uznania.
Z kolei obrońca w mowie końcowej przekonywał, że jego klienci są niewinni i że nie mogą odpowiadać za naruszenie art.51 par. 1 kodeksu wykroczeń.
- W tym artykule mowa jest o wybryku czyli o postępowaniu, które rażąco w danych okolicznościach narusza społeczny spokój. A to była legalna manifestacja, wcześniej zgłoszona odpowiednim władzom, która dodatkowo odbywała się w asyście policji - mówił mecenas Wiesław Kobyliński.
Jutro będzie orzeczenie
Mecenas zwrócił uwagę na to, że wniosek o postawienie organizatorów przed sądem wypłynął dopiero po doniesieniu, złożonym przez dyrektora.
- W radzie miejskiej trwa zaogniony konflikt pomiędzy przewodniczącym a grupą radnych, w tym zwłaszcza Antonim C. Pan Zabłudowski potraktował więc protest jako jeszcze jedną okazję do tego, żeby mu zaszkodzić - przekonywał Kobyliński.
Według obrońcy, inną ważną okolicznością w tej sprawie jest to, że protest nie przyniósł żadnego skutku w utrudnianiu zajęć lekcyjnych.
- Jeśli rzeczywiście utrudnianie zajęć miałoby miejsce, to powinno znaleźć materialny wyraz w dziennikach szkolnych czy innych dokumentach. A takich nie przedstawiono. Poza tym protest odbywał się 14 listopada, a okna o tej porze są już szczelnie zamknięte. Więc nawet, jeśli z zewnątrz dochodziłby jakiś hałas, to byłby bardzo stłumiony - podkreślał Kobyliński.
Środowa rozprawa przed sokólskim sądem była ostatnią w tej sprawie. Jutro poznamy orzeczenie sądu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?