Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok - samotny wśród sąsiadów

Radosław Oryszczyszyn [email protected]
Ciekawe, co by się stało, gdyby Grodna i Białegostoku nie dzieliła granica zastanawia się Radosław Oryszczyszyn
Ciekawe, co by się stało, gdyby Grodna i Białegostoku nie dzieliła granica zastanawia się Radosław Oryszczyszyn
Oto metaforycznie przedstawiona mapa białostockiej prowincji: brak równorzędnego konkurenta, szereg mniejszych, nie bez powodu dumnych sąsiadów

Białystok jest oazą na wielkomiejskiej pustyni. Od porównywalnych wielkością i znaczeniem ośrodków miejskich - Lublina i Olsztyna - dzieli nas ponad dwieście kilometrów. Nie stanowią one dla naszego miasta bezpośredniej konkurencji, leżą w całkowicie odmiennych kontekstach kulturowych. Sytuacja przypomina więc trochę problem trzech samotnych bokserów w trzech oddalonych od siebie ringach.
Wokół białostockiego ringu krążą co prawda dwaj potencjalni konkurenci, jednak mistrz nie za bardzo ma ochotę skrzyżować rękawice ze słabszymi rywalami. Ci z kolei uważają samotnego boksera za osiłka o przerośniętym ego, który własne kompleksy leczy pogardą i demonstrowaną przewagą siłową.

Kilkadziesiąt kilometrów na północny wschód, odizolowany pilnie strzeżoną granicą, znajduje się co prawda potencjalny konkurent, który chętnie skrzyżowałby z Białymstokiem rękawice. Przeszkadza w tym fakt, że - kontynuując sportową analogię - nie pozwala mu na to przynależność do innej organizacji bokserskiej. Oto metaforycznie przedstawiona mapa białostockiej prowincji: brak równorzędnego konkurenta, szereg słabszych sąsiadów i potencjalny pretendent do tytułu lokalnego lidera, z którym, jak na razie, konkurować nie możemy. Ci "słabsi" to między innymi Łomża, Suwałki, a "potencjalnym pretendentem" jest oczywiście pobliskie Grodno.

Grodno przymusowa izolacja

Miasto to oddzielone jest od Białegostoku jedną z ostatnich w Europie "prawdziwą" granicą międzypaństwową. Nie wszyscy białostoczanie pamiętają, iż w odległości osiemdziesięciu kilometrów od naszego miasta znajduje się silny ośrodek zamieszkany przez ponad trzysta tysięcy mieszkańców, z tradycjami miejskimi sięgającymi końca XIV wieku. Praktycznie, aż do odzyskania niepodległości i utworzenia w 1919 roku województwa białostockiego, to Grodno dominowało nad Białymstokiem. Sytuacja zmieniła się po ustanowieniu stolicy województwa odrodzonej Rzeczypospolitej w Białymstoku.

Po włączeniu Grodna w skład ZSRR Białystok stracił naturalnego konkurenta, którego od tej pory, aż do dziś, oddziela pilnie strzeżona wschodnia granica Unii Europejskiej.
Warto pamiętać o bliskości tak wspaniałego sąsiada. Ciekawe, co by się stało, gdyby Grodna i Białegostoku nie dzieliła granica: czy uwolniona z więzów gospodarki planowej energia mieszkańców Grodna nie przyćmiłaby Białegostoku, czy też, jak twierdzą inni, taki rywal tylko pobudziłby białostoczan do wytężonej pracy i rozwoju?

Brak konkurenta

Niezależnie od tego, kto w tym sporze ma rację, faktem jest, iż brak jest Białemustokowi ośrodka miejskiego, z którym mógłby on się porównywać i rywalizować. Ktoś mógłby rzecz, że w takiej samej sytuacji jest większość podobnych wielkością miast w Polsce. Tym jednak, co wyróżnia Białystok i stawia go na szczególnie osamotnionej pozycji, jest fakt, że pomimo swojej wielkości i administracyjnego znaczenia jego rzeczywista pozycja w regionie jest słaba.
Będąc stolicą kulturalną, gospodarczą i administracyjną, Białystok nie stanowi centrum dominującego w sensie historycznym, kulturowym czy cywilizacyjnym. Choć największy liczbą mieszkańców i ekonomicznie, nie stanowi centrum regionu w sensie symbolicznym.

Tykocin, Suraż i Krynki - zdegradowani sąsiedzi

Białystok, którego tradycje miejskie sięgają zaledwie końca XVII wieku, jest otoczony ośrodkami miejskimi o dużo bogatszej historii. Nieodległy Tykocin uzyskuje prawa miejskie w 1425 roku, Suraż - w 1445, Krynki - w 1569. Lata świetności miasta te mają już za sobą, jednak nie można zapominać o tym, że przez stulecia sytuacja była dokładnie odwrotna. To Tykocin z największą po Krakowie gminą żydowską w Polsce, Krynki z ogromnym, sześciobocznym rynkiem czy Suraż, w którym funkcjonowały w pewnym okresie aż trzy cerkwie, były regionalnymi metropoliami, do których Białystok nie mógł się równać. Ostateczny upadek tych trzech miast związany jest między innymi z rozwojem transportu kolejowego i pominięciem ich podczas budowy kolei warszawsko-petersburskiej. Otwarta w 1862 roku linia pomijała te trzy miasta, co oznaczało ich degradację, a jednocześnie gwałtowny wzrost znaczenia do tej pory zapadłego Białegostoku.

Podobnych miejscowości w bezpośrednim otoczeniu naszego miasta można znaleźć więcej: chociażby Knyszyn, ulubione miejsce odpoczynku ostatniego z Jagiellonów - Zygmunta Augusta, czy też nieodległy Wasilków, obecnie "sypialnia" Białegostoku, a w przeszłości ważny ośrodek przemysłowy, miasto przynajmniej o sto lat starsze od obecnej stolicy województwa.

Łomża - trudna miłość

Jeszcze inaczej sprawy się mają z Łomżą. O relacjach łomżyńsko-białostockich nie można powiedzieć inaczej niż tylko "trudny związek". Łomżyńscy kierowcy przyjeżdżający do Białegostoku choćby po to, aby załatwić w stolicy województwa różne sprawy, nie mają tu lekko. Podobnie białostoczanie, przejeżdżający samochodem przez miasto nad Narwią, powinni przygotować się na przynajmniej jedno "obtrąbienie" białostockiego "śledzia".

Białostocko-łomżyńskie naznaczanie

Nie jest tajemnicą, że w Białymstoku nie lubi się łomżyniaków i vice versa. Wizerunek białostoczanina w Łomży i łomżyniaka w Białymstoku oparty jest na szeregu stereotypów, opartych na znanym w socjologii mechanizmie naznaczania. Jakiś czas temu białostocka prasa z namiętnością opisywała przypadek łomżyńskiego kierowcy, który spryskawszy swoje tablice rejestracyjne magicznym specyfikiem, w ciągu jednej godziny czterdzieści razy przejechał z nadmierną prędkością przed policyjnym fotoradarem, licząc, że w ten sposób zrobi psikusa białostockiej policji. Białostocka prasa nie omieszkała na każdym kroku podkreślać łomżyńskiego pochodzenia owego delikwenta, w czym wtórowali jej internetowi komentatorzy. Pojedynczy przypadek mało rozsądnego amatora szybkiej jazdy posłużył do potwierdzenia tezy o ogólnym zacofaniu i braku inteligencji mieszkańców Łomży.

Na tych samych internetowych forach mieszkańcy Łomży z lubością głoszą tezy o białych niedźwiedziach przechadzających się po białostockich ulicach, kpią z białostockiego "śledzikowania" i przekonują, że podstawowym elementem białostockiej diety są ziemniaki podawane na trzy tysiące sposobów.
Te i podobne stereotypy mają swoje socjologiczne uzasadnienie. Większość z nich bierze się z wzajemnych kompleksów i jest opartych na uczuciu resentymentu. Polega ono, w skrócie, na odczuwaniu niechęci lub nienawiści wobec tego, kto jest od nas w jakiś sposób lepszy lub silniejszy. Trudne łomżyńsko-białostockie małżeństwo jest świetnym potwierdzeniem tych tez.

Łomża to bodaj jedyne miasto w województwie, w którym obecne są rozwinięte tradycje mieszczańskie, przejawiające się dumą lokalną, poczuciem odrębności historycznej i kulturowej. Podkreśla się tam, iż Łomża jest stolicą tzw. Ziemi Łomżyńskiej, historycznej krainy wschodniego Mazowsza. Zarówno bogata przeszłość, jak i kultywowane tradycje mieszczańskie, których uosobieniem może być zmarła przed dwoma laty Hanka Bielicka, są czymś, czego Białystok może Łomży zazdrościć.

Z kolei Białystok jest - od niedawna - siedzibą władz województwa, miastem o większym znaczeniu gospodarczym i politycznym. Łomża i Białystok przypominają dwóch bokserów z różnych kategorii wagowych: ten lżejszy jest co prawda słabszy, ale za to starszy i bardziej doświadczony, zaś cięższy jest młodym osiłkiem o potężnym ciosie, lecz niewielkim doświadczeniu i sprycie.

Suwałki - historyczna i kulturowa odrębność

Kiedy mowa o Łomży, nie sposób nie wspomnieć o Suwałkach, mieście porównywalnym wielkością, jak również podobnym faktem, że oba w czasie zaborów leżały w obrębie Kongresówki, podczas gdy Białystok należał do Guberni Grodzieńskiej, bezpośrednio włączonej do imperium rosyjskiego. Dzieje Suwałk określa głównie garnizonowy charakter miasta oraz to, że ich gwałtowny rozwój przypada na lata powojenne, szczególnie zaś na 1975-1998, kiedy były one stolicą województwa. Podobnie jak mieszkańcy Łomży, suwalczanie często traktują włączenie w skład województwa podlaskiego jako degradację i nie odczuwają więzi historycznych i kulturowych z Białymstokiem.

Białystok jak Dariusz Michalczewski

Sytuacja naszego miasta przypomina nieco przewrotny tragizm Dariusza Michalczewskiego, który przez dziewięć lat był niekwestionowanym mistrzem świata boksu kategorii półciężkiej. Wygrywał z Virgilem Hillem, Gracianem Rocchigianim, a Roy Jones Jr. konsekwentnie unikał zmierzenia się z polsko-niemieckim bokserem. Sytuacja Michalczewskiego była jednocześnie wspaniała i nudna, nobilitująca i demobilizująca. Dokładnie to samo można powiedzieć o sytuacji Białegostoku: jesteśmy najważniejsi, najwięksi i najsilniejsi, ale brak nam prawdziwej konkurencji, a mierzenie się z obiektywnie słabszymi nie przynosi nic poza iluzorycznym poczuciem panowania. Nasza pozycja lidera jest słaba, jednak nie jesteśmy w stanie jej umocnić, bo nie ma nikogo, z kim moglibyśmy skrzyżować rękawice.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny