Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontenerowe osiedla socjalne

Aneta Boruch [email protected] tel. 085 748 96 63
Wszystkie miasta chwalą sobie taki sposób na mieszkaniowy deficyt. Białystok postanowił pójść w ich ślady. Jest tylko jeden problem – nikt nie chce takiego sąsiedztwa.
Wszystkie miasta chwalą sobie taki sposób na mieszkaniowy deficyt. Białystok postanowił pójść w ich ślady. Jest tylko jeden problem – nikt nie chce takiego sąsiedztwa.
Początki były trudne, ale teraz się uciszyło i ludzie są zadowoleni. Tak wyglądało budowanie kontenerowych osiedli socjalnych.

Ma być tak: pięć metrów kwadratowych na osobę, niewielki aneks kuchenny, jakiś przedsionek, dostęp do wody i łazienki. W sumie może uzbiera się kilkanaście metrów przestrzeni życiowej. Miesięczny czynsz za to wyniesie sześć złotych.

Recepta na braki

Takie mieszkalne kontenery jeszcze w tym roku chcą postawić władze Białegostoku.

Po długich namysłach prezydent zdecydował, że przeznaczy na ten cel hektarową działkę na końcu Produkcyjnej, tuż przy granicy miasta z Fastami, w sąsiedztwie oczyszczalni ścieków. Na początek kontenerów ma być 30. W przyszłości może ich tu stanąć nawet 300.

Magistrat chce do nich przesiedlać lokatorów, którzy dewastują mieszkania, nie płacą za czynsz, a także znęcających się nad rodzinami. Słowem - tych najgorszych. Nie mogą być wyrzuceni na bruk, miasto musi zapewnić im inne mieszkanie socjalne albo lokum tymczasowe. Do kontenerów nie byłyby jednak eksmitowane dzieci i kobiety w ciąży.

Dlaczego miasto ucieka się do tego rozwiązania?

- Ponieważ w Białymstoku brakuje lokali socjalnych - mówi wiceprezydent Michał Wierzbicki. - Budownictwo modułowe, czyli kontenery, to jedyne wyjście. Pozwoli nam szybko rozwiązać ten problem.

Bo kontenery można stosunkowo łatwo i szybko postawić. I równie szybko rozebrać.
Miasto wystąpiło już o warunki zabudowy na działkę, gdzie mieszkalne moduły mają pojawić się jeszcze przed końcem tego roku. A we wrześniu ogłosi przetarg na ich zakup.

Ze względu na ludzi, którzy mają tam trafiać, hasło "kontener" już teraz nie cieszy się dobrą sławą. Wielu kojarzy się z tymi, które widuje się np. na budowach. Tymczasem ta technologia wykorzystywana jest do wielu innych celów.

- Zbudowano w niej np. szkołę przy ulicy Pogodnej - zwraca uwagę Andrzej Ostrowski, szef Zarządu Mienia Komunalnego.

Miasto zapewnia jednocześnie, że osiedle przy Produkcyjnej nie będzie punktem dożywotniego zesłania dla niesfornych lokatorów.

- Jeśli po określonym czasie mieszkaniec wykaże, że jest w stanie przestrzegać norm społecznych, będzie mógł wrócić do mieszkania murowanego - wyjaśnia wiceprezydent Wierzbicki.

Miasto nie ukrywa, że ma nadzieję, że, zaniepokojeni groźbą przeprowadzki w takie miejsce, zadłużeni lokatorzy zaczną spłacać swoje zaległości.

- To ma być straszak na niepłacących- otwarcie przyznaje Andrzej Ostrowski.- Wielu stać na płacenie,ale czują się bezkarni.

Spłacił w jeden dzień

Pomysł wcale nie jest nowy. W innych polskich miastach takie rozwiązania już funkcjonują. I w ani jednym przypadku władze tych miast nie żałują, że to zrobiły.
W Goleniowie w dwóch budynkach o szkieletowej konstrukcji powstało 13 mieszkań. Ludzie wprowadzili się do nich na początku tego roku. Gminie bardzo pomogło to w rozwiązaniu problemów mieszkaniowych.

- Nie tylko mamy lokale socjalne, ale dodatkowo wpłynęło to na podejście tych, którzy nie płacą za mieszkania - mówi Jerzy Wysocki z urzędu gminy Goleniów. - Bo do tej pory byli przekonani, że są bezkarni. Jedna z takich osób, która była zadłużona na piętnaście tysięcy złotych, uregulowała to w jeden dzień! Mało tego, także w naszym Towarzystwie Budownictwa Społecznego zaczął się ruch w spłacaniu zaległości.

W miastach, które już mają modułowe osiedla socjalne, nie potwierdziłysię początkowe obawy, że będą to miejsca niebezpieczne, a życie tam stanie się nieszczęściem.

- Początki były trudne, dziennikarze nie zawsze dobrze opisywali nas w gazetach czy telewizji - przyznaje Janina Rozmus z Zarządu Budynków Miejskich w Żorach. - Teraz to wszystko się uciszyło i już są pozytywne wypowiedzi w mediach. A ludzie, którzy w tych kontenerach mieszkają, są bardzo zadowoleni i chwalą sobie ten pomysł. Na tym osiedlu jest w miarę spokojnie, nie ma burd. Owszem, były jakieś dwie interwencje, ale to się zdarza wszędzie.

Dlatego Żory, które jesienią ubiegłego roku postawiły 20 kontenerów, już planują budowę kolejnych.

Nie ma lepszegorozwiązania?

Pozostaje pytanie, jakie mogą być skutki postawienia osiedla dla najgorszych lokatorów.

- Stanęliśmy przed wyborem, czy miasto powinno zaakceptować fakt, że wiele osób nie płaci, i nic nie robić, czy szukać rozwiązań, które zmuszą do płacenia - mówi socjolog Radosław Poniat. - Miasta nie stać na coś innego, więc te kontenery są najlepszą rzeczą, którą możemy mieć. Nikt nie zaproponował lepszego rozwiązania. Łatwo powiedzieć, że ludzi nie powinno się tak traktować. No to jak?

Gdy tylko napisaliśmy po raz pierwszy o pomyśle miasta, odezwali się do nas Czytelnicy, dla których kontenery byłyby wybawieniem w trudnej sytuacji życiowej.

- Od paru miesięcy staram się znaleźć jakiś lokal, do którego udałoby się wyeksmitować w wyniku sprawy rozwodowej byłego męża mojej mamy - napisał do nas Rafał Mnich. - Ten pan nie reaguje na jakiekolwiek listowne próby skontaktowania się, np. ostatnio zmienialiśmy komornika i cała procedura przekazania dokumentów trwała około dwóch miesięcy. Komornik wystosował pismo do ZMK z pytaniem, czy mają odpowiednie lokale socjalne, ale odpowiedzi jeszcze nie dostaliśmy. Po przeczytaniu artykułu zamierzam udać się do ZMK i dowiedzieć się, czy istnieje jakakolwiek możliwość wynajęcia przeze mnie takiego kontenera.

- Popieram, popieram i jestem za tym pomysłem - pisze na naszym forum "Grace". - Nareszcie ci, którzy mają zaległości w płaceniu za czynsz nawet około 30 tysięcy, jak w moim bloku, będą potraktowani tak, jak na to zasługują. Nie płacą, piją, zakłócają spokój, zastraszają normalnych ludzi, utrudniając im życie. Poza tym mają już wyrok o eksmisji. Zostaną zakwaterowani tam, gdzie ich miejsce. Bardzo dobry pomysł.

- Ja mieszkam na Klepackiej, ale w mieszkaniu komunalnym. Mam dwójkę dzieci i byłabym bardzo wdzięczna, gdyby z mego osiedla zginęła patologia... Chcę wychować swoje dzieci na porządnych ludzi... - dodaje "martusia".

Czyj interes jest ważniejszy?

Socjolog Radosław Poniat zwraca uwagę, że większość białostoczan nie neguje potrzeby zbudowania samych kontenerów. Bo zdają sobie sprawę, że gmina potrzebuje mieszkań.

Protestują natomiast ich najbliżsi sąsiedzi w dzielnicy, gdzie to osiedle miałoby stanąć. Mieszkańcy Produkcyjnej skrzyknęli się i zawiązali komitet protestacyjny. Boją się przede wszystkim o swoje bezpieczeństwo, ale też o to, że znacznie spadnie wartość ich działek.

- Czujemy się zagrożeni, a my chcemy normalnie żyć! - denerwuje się Alina Urban. - Przecież my tu prowadzimy firmy, płacimy podatki!

- Moim zdaniem, budowanie getta kontenerów to nie jest dobre rozwiązanie - uważa Alina Kułakowska. - A gdzie resocjalizacja tych ludzi? Podstawy socjologiczne tego pomysłu są chybione.

- To jest element, ludzie po wyrokach, wiadomo, że tu się zrobi jeden wielki burdel - nie przebiera w słowach Czesław Giro. - Ja mam ośmioro dzieci, będą szły wieczorem same i co? Tragedia będzie.

Ale taki problem pojawi się w każdym innym miejscu miasta, w którym władze chciałyby ulokować modułowe osiedle.

- Nie ulega wątpliwości, że to osiedle pogorszy jakość życia okolicznych mieszkańców. Ale czyj interes jest ważniejszy: pewnej grupy mieszkańców czy całej gminy? - stawia pytanie Poniat.

Miejsce naznaczone

Dla wielu życie w tym osiedlu, w takich warunkach, nie będzie powodem do dumy.

- Istnieje ryzyko powstania tu getta - ostrzega Radosław Poniat. - Jeśli mieszkający tu ludzie przy podejmowaniu pracy podadzą ten adres, to mogą pojawić się problemy, bo jednak to będzie miejsce naznaczone.
Tysiąc osób w Białymstokuma wyroki eksmisyjne.

Jak uniknęli tego problemu inni?

- Wszyscy dziennikarze zadawali mi pytanie o getto, ale te obawy nie sprawdziły się - mówi Jerzy Wysocki z Goleniowa. - Kierujemy do tych mieszkań starannie wybranych ludzi. Opieka społeczna ich zna, nie jest to żaden margines. Sam teren wokół budynków jest dodatkowo oświetlony, jest tam nawet mały plac zabaw dla dzieci. Choć oczywiście nigdy nie można mieć pewności, że getto tu nie powstanie.
Dlatego dużo zależy od tego, jak w praktyce miasto zorganizuje życie na tym osiedlu. Duży plus, że od razu pomyślało o zainstalowaniu tu pracowników pomocy społecznej i organizacji pozarządowych. Budując osiedle, od razu postawi jeden budynek na ten cel.

- Ale wszystko zależy od tego, jak długo one tam będą - podkreśla Radosław Poniat. - Żeby nie było sytuacji, że na początku szumnie zostanie to ogłoszone, a za kilka miesięcy ich tam nie będzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny