Szkoleniowiec, czyli przyjaciel szefa

- To niemożliwe. Nic o tym nie wiem - jeszcze w niedzielę zarzekał się Adam Kurluta, szef podlaskiego NFZ. Jednak w poniedziałek postanowił wszystko sprawdzić. - Faktycznie - przyznał. - Firma, która prowadzi dla nas szkolenia BHP, wynajęła doktora K. W ubiegłym tygodniu prowadził u nas szkolenie.
Doktor K. ma kontrakt na leczenie z NFZ. Czy to zgodne z prawem? Przepisy dopuszczają takie sytuacje. Sprawy by więc nie było gdyby....
- Doktor K. przez całe szkolenie opowiadał, że jest bardzo dobrym kolegą dyrektora. Mówił, że dywanami, które tu leżą, zarządza jego pacjent. Niewiele było konkretów - dowiedzieliśmy się od naszych informatorów.
- Mówiłem o dywanach, ale w innym kontekście. Chodziło mi o to, że w pomieszczeniu, gdzie są komputery, powinny być odpowiednie meble, tapicerka, wykładziny, które nie emitują szkodliwych dla człowieka pól elektrostatycznych. Mówiłem o mojej znajomości z dyrektorem Kurlutą tylko w tym kontekście, że nauczyłem go ergonomicznie żyć - zarzeka się doktor K. Podkreśla, że od lat prowadzi szkolenia z zakresu ergonomii i nigdy nie spotkał się z podobną sytuacją. - Starałem się zainteresować tematem pracowników Funduszu. Robiłem wszystko, co mogę - mówi doktor K.
Sprawę u źródła postanowił wyjaśnić szef NFZ. W poniedziałek spytał pracowników, jak zachowywał się na szkoleniu jego przyjaciel. Ci potwierdzili, że często wskazywał na ich znajomość.
- Dyrektor Kurluta na zebraniach z lekarzami rodzinnymi też tego nie ukrywał. Wręcz przeciwnie. Podkreślał, że moje leczenie jest skuteczne - dziwi się doktor K.
- Zastanowię się nad zmianą lekarza rodzinnego. Nie mogę sobie pozwolić na jakiekolwiek podejrzenia - kwituje Adam Kurluta.