Miał się oto pojawić film ze stajni Marvela, który będzie nie tylko widowiskowy, ale również pokaże pewną głębię "dymkowych" historii. Niestety, stało się dokładnie na odwrót.
Ogromny plus należy się twórcom za ryzyko wydobycia "na powierzchnię" tak mało znanej postaci jak Ant-Man. Przypomnijmy, że bohater ten, za sprawą niezwykłego kostiumu, potrafi zmniejszać się do rozmiarów mrówki, zyskując jednocześnie nadludzką siłę.
Co ciekawe, Ant-Manem nie jest - jak w komiksach - doktor Hank Pym, ale pomysłowy złodziej - Scott Lang. Pym to jego mentor. Pomysł wydaje się ciekawy, szczególnie że na początku filmu zarysowano konflikt Pyma z Howardem Starkiem, ojcem Tony'ego, co spina universum swego rodzaju klamrą. Mimo wszystko jednak, film ma przewidywalną fabułę, a dialogi są niezbyt porywające.
Jedyna naprawdę ciekawa scena to pojedynek z Falconem, który zapowiada bądź co bądź pojawienie się Ant-Mana w Avengers. Historycznie jest to oczywiście jak najbardziej uprawnione, bo postać ta występuje w pierwszych zeszytach tego komiksu. Oczywiście jako Hank Pym, a nie filmowy Scott Lang.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?