Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ania Rusowicz: Nikt nie sądził, że big bit wróci

Jerzy Doroszkiewicz
Ania Rusowicz
Ania Rusowicz Jerzy Doroszkiewicz
Trzeba było odwagi, żeby wziąć się za bary z piosenkami mamy. W dzieciństwie w ogóle się tym nie zajmowałam. Nie miałam żadnej płyty mamy w domu, nie słuchałam jej nagrań.

Kiedy pierwszy raz usłyszałaś słowo big bit?
Ania Rusowicz:
- Hmmm. Muszę się zastanowić. Tak naprawdę to wyrażenie cały czas funkcjonowało w mojej głowie. Nie musiałam uczyć się tego pojęcia, ani co ono oznacza. Od dziecka byłam zaznajomiona z tym terminem. Niesamowite jest to, że kiedy mówiłam, że gram big bit, to wszyscy wiedzieli o co chodzi. Być może to jest słowo klucz, które istnieje w świadomości Polaków. Mówię big bit i wszyscy wiedzą, że to jest polska muzyka lat 60.

Kiedy ma się siedem lat, to mama jest chyba najważniejszą osobą?

- Nie tylko, kiedy ma się siedem. Mama jest czymś pierwotnym. O tym trudno rozmawiać, to jest najważniejsza osoba w życiu dziecka, a dla wielu ludzi najważniejsza osoba przez całe życie.

Kto zajął się Tobą, po tragicznej śmierci mamy?

- Wujostwo i babcia w Dzierzgoniu. Było mi ciężko. Nie mogłam odnaleźć się w zupełnie innej rzeczywistości. Z dala od swojego pokoju, od swoich zabawek. I w nowej sytuacji. To nie byłoby łatwe dla żadnego dziecka. Z dala od swojego domu, brata. I od koleżanek.

Nagle zniknął też tata.

- Ciężko jest rozmawiać o osobie, z którą nie mam żadnej więzi. Jeśli osoby przez lata nie utrzymują kontaktu, a chcę powiedzieć, że jako siedmioletnia dziewczynka nie mam za wielu wspomnień związanych z tatą. Za to mam cudowne wspomnienia związane z wujostwem, które mnie wychowywało. Z ojcem nie było więzi i nie ma o czym rozmawiać.
Jak sobie poradziłaś z takim opuszczeniem. Musiałaś poddać się terapii, czy postanowiłaś skończyć psychologię?

- Myślę, że autoterapia w takim wypadku jak strata matki nie działa. W Polsce chyba jeszcze panuje taka opinia, że potrafimy sobie sami poradzić z takimi problemami i jeżeli ktoś nie umie tego zrobić, to ma słaby charakter. Ja nie byłabym w stanie sama sobie pomóc z takim traumatycznym wydarzeniem jak śmierć matki. I tak jak ludzie leczą wątrobę czy płuca, tak ja muszę leczyć swoją duszę.

To leczenie trwa, czy teraz terapię psychologa zastąpiła muzyka?

- Jeżeli człowiek może się zrealizować, spełnia swoje marzenia, to jest mu o wiele łatwiej. Samorealizacja to naturalny popęd człowieka. Ja sobie pomogłam przez terapię. Poprzez muzykę? Owszem, ale tego nie można za bardzo połączyć.

A śpiewanie polskiego soulu to było wyzwanie, zmierzenie się z czymś, czego wcześniej nie robiłaś?

- To była moja pierwsza przygoda z muzyką. Stwierdziłam, że spróbuję i dostałam się do zespołu Dezire. Grupa nagrywała wtedy teledyski, robiła płytę i dla mnie, która nie miałam żadnych układów, byłam dziewczyną znikąd, to było coś. Miałam dwójkę sławnych rodziców i z tego względu mogłabym mieć łatwiej w tej branży, ale tak nie było. Musiałam od nowa wydeptywać swoją ścieżkę. Ten zespół to była moja pierwsza poważna historia związana z nagrywaniem płyty. Gdyby nie ten zespół, nie wiem, czy na poważnie zajęłabym się muzyką.

W końcu zmieniłaś nazwisko.

- Tak, zmieniliśmy z bratem. Zmieniliśmy z Kędziora (prawdziwe nazwisko Wojciecha Kordy - przyp. red.) na nazwisko mamy i tym sposobem nazwisko mamy przetrwa.

W Dezire już byłaś przecież Rusowicz i nikt tego nie zauważył?

- Nikt. Gdyby to zostało zauważone, to bym wypłynęła z Dezire (śmiech) a tak nie było.

A trzeba było dużo odwagi, żeby zaśpiewać piękną piosenkę mamy - "Czekałam na ciebie tysiąc lat"?

- Trzeba było odwagi, żeby wziąć się za bary z piosenkami mamy. W dzieciństwie w ogóle się tym nie zajmowałam. Nie miałam żadnej płyty mamy w domu, nie słuchałam jej.

A wujostwo, które Cię wychowywało?

- To trudny temat. Kiedy widzieli, że wywołuje to u mnie jakieś niepokojące stany, to woleli na siłę nie wciskać mi różnych rzeczy. Odpuszczali.

Jak wytłumaczyłabyś fanom techno i hip hopu, co to jest ten cały big bit?

- To jest mocne uderzenie. Oni będą wiedzieli co to jest.

Myślisz, że widzieli film "Mocne uderzenie" Jerzego Passendorfera z twoją mamą?

- Nie, mam na myśli mocne uderzenie wypływające z dźwięku. A sam film? Polecam - to polski musical, jak "Hair" (uśmiech).

To co? Identyfikujesz się z tym stylem?

- Bardzo. To jest mój big bit. Ja nie jestem w stanie odtworzyć tego big bitu, który był kiedyś. Nie żyłam w tamtych czasach, nie ma na to przepisu. Ja tworzę taki neo big bit, w moim wydaniu. Czasem ludzie, którzy przychodzą na moje koncerty mówią, że byli na koncercie Niebiesko-Czarnych i ta muzyka tak nie wyglądała.

I z tym neo big bitem zostałaś wokalistką roku - spodziewałaś się takiego sukcesu?

- Zaczynam wierzyć, że pewne rzeczy nie dzieją się przypadkowo. Nie chcę demonstrować fałszywej skromności, gdyby trafił mi się jeden Fryderyk, pomyślałabym, że to był przypadek, ale cztery to już chyba nie jest przypadek.

No tak, ale wiesz, że w Akademii Fonograficznej są dojrzali muzycy, którzy dobrze pamiętają big bit?

- No nie. Jej członkowie to nie tylko starsi muzycy, ale na przykład mój mąż - Hubert Gasiul (perkusista zespołu Wilki) i wszyscy moi znajomi, którzy są muzykami i producenci - oni wszyscy głosowali.

Wydało się - głosowali na ciebie znajomi!

- Mam dużo znajomych.

Jesteś lubiana?

- A może faktycznie tak jest? Może ten big bit wydawał się wszystkim jakiś taki niegroźny i taki wesoły, że postanowili na niego zagłosować?

Nie boisz się syndromu kolejnej płyty?

- Nie, przecież wydałam drugą - z DVD, teraz nagrywam trzecią. To nie ma znaczenia. Znam zespoły, które nagrywają jedną płytę lepszą, inną gorszą. To my przywiązujemy wagę do takich rzeczy, ale to bez znaczenia.

Co poczułaś, kiedy dowiedziałaś się, że na alei Bluesa w Białymstoku będziesz mogła odsłonić pamiątkową tabliczkę z nazwiskiem swojej mamy?

- Pomyślałam, że to konsekwencja tego wszystkiego, co się wydarzyło przez ostatnie dwa lata. Od tego czasu próbuję przywrócić pamięć o mojej mamie i powoli należne jej miejsce zostaje zwrócone. To aleja Bluesa, a moja mam śpiewała i piosenki Janis Joplin i rhythm and blues bardzo łączy się z tamtym starym rock and rollem, a u nas to był właśnie big bit.

Na swojej stronie internetowej masz zakładkę "Ada - pamiętać wypada" - co powinniśmy zapamiętać z życia rodziny Rusowiczów?

- Ba! Mój mąż zwrócił mi ostatnio uwagę, że udało mi się przypomnieć o mamie i przypomnieć big bit, chociaż nikt nie sądził, że mi się uda i że to wróci, Przy okazji wraca się do muzyki Krzysztofa Klenczona, Czesława Niemena, powstała moda na polską muzykę lat 60. To nie jest tylko takie zachodnie retro, jakie prezentowała Amy Winehouse czy Lana Del Rey.

No i Tobie się jednak powiodło. Natalii i Norze Niemen nie udaje się kontakt ze spuścizną po ojcu.

- Oczywiście, że mają problem. Ja też go miałam bardzo długo. One mają problem dlatego, że ich rodzice cały czas funkcjonują jako legendy. To jest olbrzymi balast dla dzieci gwiazd. Miałam łatwiej, bo o mojej mamie zapomniano i dopiero ja ją przypominałam. Dlatego rozumiem, że one się tego nie podejmują - to jest bezcelowe. Ludzie będą zawsze porównywali, będą mówili, że dzieci nie dorastają do pięt, ale tego nie powinno się porównywać. Właśnie to dzieci mają największe prawo do spuścizny i do piosenek rodziców. Przecież to one mają ich geny, przypominają ich i nie powinno się rzucać im kłód pod nogi, tylko powinno się je wspierać.

Ania Rusowicz - córka piosenkarzy Ady Rusowicz i Wojciecha Kordy. Od dwóch lat przywraca pamięć o matce, wielkiej gwieździe zespołu Niebiesko-Czarni. Nagrała płytę "Mój Big-Bit" w połowie złożoną z własnych kompozycji a w połowie z nowych wersji przebojów Ady Rusowicz. Krążek dostał w tym roku cztery Fryderyki w kategoriach: Wokalistka Roku, Płyta Roku Pop, Produkcja Muzyczna Roku (wspólnie z Kubą Galińskim) oraz Debiut Roku. W Białymstoku Ania Rusowicz była na uroczystości odsłonięcia tabliczki z nazwiskiem Ady Rusowicz na alei Bluesa.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny