Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera podsłuchowa w gminie Grodzisk. Skazany nieprawomocnie wójt walczy o uniewinnienie

Izabela Krzewska
Izabela Krzewska
Oskarżony nie pojawił się osobiście na rozprawie apelacyjnej. Od początku nie przyznawał się do winy. Jego obrońcy uważają, że wójt padł ofiarą prowokacji, która miała doprowadzić do postępowania karnego przeciwko niemu, a w efekcie końcowym, wyeliminować Dariusza Tatarczuka z życia publicznego
Oskarżony nie pojawił się osobiście na rozprawie apelacyjnej. Od początku nie przyznawał się do winy. Jego obrońcy uważają, że wójt padł ofiarą prowokacji, która miała doprowadzić do postępowania karnego przeciwko niemu, a w efekcie końcowym, wyeliminować Dariusza Tatarczuka z życia publicznego Izabela Krzewska/ Polska Press
Nie ma żadnych dowodów winy, a sprawa jest prowokacją zorganizowaną przez pracownika gminy skonfliktowanego z oskarżonym - przekonuje obrona wójta gm. Grodzisk (pow. siemiatycki). Za nielegalne podsłuchiwanie urzędników i przekroczenie uprawnień został nieprawomocnie ukarany grzywną i 2-letnim zakazem pełnienia funkcji wójta. W piątek (22.03) zakończył się proces apelacyjny.

Afera podsłuchowa w gminie Grodzisk. Wójt: to prowokacja

Proces odwoławczy toczy się przed Sądem Okręgowym w Białymstoku. Po wysłuchaniu mów końcowych stron, sędzia Beata Wołosik odroczyła wydanie wyroku. Orzeczenie ma zapaść w piątek 5 kwietnia. Dwa dni przed wyborami samorządowymi, w których Dariusz Tatarczuk (zgadza się na podanie nazwiska) ponownie ubiega się o stanowisko włodarza gminy.

Czytaj też:

To o tyle istotne, że w przypadku prawomocnego skazania za przestępstwo umyślne, w takich wyborach startować nie może.

W śledztwie ani w pierwszym procesie wójt gm. Grodzisk nie przyznał się do winy. Twierdził, że to prowokacja i pomówienia ze strony skonfliktowanych z nim urzędników. Autor apelacji, adw. Bartosz Wojda, wskazał konkretną osobę.

Zobacz także:Ruszył proces byłego burmistrza Sokółki. Chodzi o sprawę związaną z wysypiskiem śmierci w Karczach

Chodzi o jednego z pracowników, który w postępowaniu ma status pokrzywdzonego, i który znalazł urządzenie podsłuchowe w służbowym aucie (ostatniego dnia swojej pracy w urzędzie, gdyż złożył wypowiedzenie). Wójt miał mu niedługo wcześniej odmówić przyznania lokalu socjalnego, przydzielając go wdowie z dziećmi.

- Ta decyzja, w mojej ocenie, stała się bezpośrednią przyczyną, dla której podjął on (pracownik - przyp. red.) działania mające na celu spowodowanie wszczęcia i prowadzenia postępowania karnego w stosunku do mojego klienta - uważa mec. Wojda.

Podkreślał, że okoliczności związane z lokalem socjalnym potwierdzają dokumenty oraz świadkowie. Jego zdaniem brak jest za to bezpośrednich dowodów, które wskazywałyby na udział Dariusza Tatarczuka w podłożeniu "pluskwy" .

Obrońca wójta wymienił m.in. brak odcisków palców i śladów DNA oskarżonego na urządzeniu podsłuchowym (potwierdzone przez biegłych z zakresu badań genetycznych i daktyloskopii). W aktach sprawy ma być też nagranie wideo z garażu, na którym jakaś osoba "wraca" po urządzenie podsłuchowe (było to już po ujawnieniu go przez podróżujących samochodem).

- Z opinii biegłego z zakresu badań antroposkopijnych (dziedzina kryminalistyki zajmująca się m.in. opisem cech budowy twarzy i głowy człowieka, zmierzająca do ustalenia jego tożsamości - przyp. red.) wynika, że nie można w oparciu o to nagranie potwierdzić, ażeby osobą, której wizerunek jest nam ujawniony, był mój klient - wyliczał adw. Bartosz Wojda. - Nie doszło w toku przewodu sądowego do przełamania zasady domniemania niewinności. Wyrok, jaki zapadł przed sądem pierwszej instancji, jest nie tylko niesatysfakcjonujący, ale oczywiście niesłuszny i eliminujący mojego klienta z życia publicznego - dodał.

Afera podsłuchowa w gminie Grodzisk. Prokuratura chce utrzymania wyroku skazującego

Prokuratura wnosi o oddalenie apelacji i utrzymanie wyroku w mocy.

- Wyjaśnienia oskarżonego, jakoby to nie on znajdował się na nagraniu, czy też, że dowody przeciwko niemu zostały sfabrykowane w wyniku spisku pracowników, nie znalazły potwierdzenia w zgromadzonym w sprawie materiale dowodowym i sąd słusznie uznał je za przyjętą przez oskarżonego linię obrony - skitowała prokuratora Dorota Antychowicz.

Tzw. afera podsłuchowa wybuchła ponad trzy lata temu. Podejrzane urządzenie ujawniono 14 grudnia 2020 r. Znajdowało się w volkswagenie transporterze służącym pracownikom Urzędu Gminy w Grodzisku - dokładniej na górnej półce nad lusterkiem wstecznym. Wyglądał jak pendrive.

Autem podróżowało w tamtym momencie troje szeregowych urzędników oraz rachmistrz powszechnego spisu rolnego. O podejrzanym urządzeniu natychmiast zostały powiadomione organy ścigania. Dochodzenie prowadziła Prokuratura Rejonowa w Hajnówce. Postawiła wójtowi zarzut przekroczenia uprawnień w związku z bezprawnym uzyskaniem dostęp do informacji dla niego nieprzeznaczonej (nielegalne podsłuchiwanie prywatnych rozmów pokrzywdzonych, co było działaniem na ich szkodę).

Afera podsłuchowa w gminie Grodzisk może wpłynąć na wybory

Sprawa trafiła do sądu. W październiku 2023 r. sąd w Siemiatyczach uznał, że oskarżony jest winny. Wymierzył mu za to grzywnę w wysokości 6 tys. zł, środek karny w postaci 2-letniego zakazu sprawowania funkcji wójta. Orzekł także po 1 tys. zł zadośćuczynienie dla każdego z pokrzywdzonych.

Obrona, która odwołała się od tego orzeczenia, wnosi o uniewinnienie. Uważa też, że prokuratura i sąd przyjęły błędną kwalifikację prawną. Nielegalne podsłuchiwanie nie ma bowiem związku z pełnioną przez oskarżonego funkcją, więc w zarzucie nie powinno się znaleźć nadużyciu uprawnień.

Sędzia Beata Wołosik uprzedziła strony o możliwości wyeliminowania tego artykułu z kwalifikacji prawnej czynu zarzucanego oskarżonemu.

W praktyce - nawet jeśli nie za przestępstwo urzędnicze, a "tylko" za bezprawne uzyskanie informacji - miałby być skazany Dariusz Tatarczuk, w jego dalszej karierze w samorządzie niewiele zmienia. Bo to i tak przestępstwo umyślne, a osoba karana nie może piastować funkcji publicznej.

Według drugiego z obrońców wójta, taki był cel "prowokatorów".

- Ta grupa, która powinna była aktu niezadowolenia czy zarzutów w stosunku do wójta dokonać przy urnie wyborczej, wykorzystała system wymiaru sprawiedliwości do tego, by spróbować go wyeliminować z życia publicznego - mówił mec. Krzysztof Czeszejko-Sochacki.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna