MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żydzi, Białystok, przeszłość, współczesność

Tomasz Maleta
archiwum
Marzy mi się, by na sobotni koncert na Rynku Kościuszki przyszło co najmniej tyle osób, ile podziwiało Podlaską Oktawę Kultur. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby było ich mniej niż na czerwcowym Zachorze.

Jest ważne, aby historię przywracać na właściwe tory i oddawać sprawiedliwość tym, którzy tego wymagają - mówił w czerwcu 2013 roku goszczący w Polsce premier Izraela. Benjamin Netanjahu przypomniał, że jego ojciec urodził się w Warszawie w 1910 roku, a jego dziadek wykładał hebraistykę w jednej z warszawskich szkół: -"Warszawa była wielkim ośrodkiem kultury i życia żydowskiego, więc historie naszych narodów są ze sobą połączone od ponad tysiąca lat".

Reminiscencje te nie były li tylko klasyczną kurtuazją wynikającą z ceremoniału dyplomatycznego, ale poniekąd też swoistą reakcją tłumiącą głosy niezadowolenia płynące z Izraela na sposób upamiętnienia 70. rocznicy powstania w getcie warszawskim. I gdy premier Netanjahu wypowiadał swoje słowa o Warszawie aż się prosiło, by padło wspomnienie o drugiej tegorocznej, także 70. rocznicy zrywu ludności żydowskiej. Powstania, którego wybuchł oznaczał kres trwającej 200 lat obecności tej diaspory. W mieście, które 1 lutego 1749 roku uzyskało prawa magdeburskie. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy szansy, by usłyszał o tym nie tylko świat i Izrael. W końcu jeden z poprzedników Netanjahu chodził do szkoły przy Sienkiewicza. Szkoda, że nie usłyszała o tym Polska. Przede wszystkim jednak to wspomnienie było potrzebne Białemustokowi.

Od kilku lat Białystok odnajduje też korzenie żydowskiej przeszłości. Bo ma rację Andrzej Lechowski, szef Muzeum Podlaskiego, pisząc, że Białystok bez tego wszystkiego, bez swoich Żydów, stał się miastem o wiele uboższym. I stanie się miastem banalnym, gdy nie będziemy pielęgnować w pamięci obrazu żydowskiego Białegostoku.

Podobnie jak innych kultur, tradycji, religii, sąsiedztwa. Bliskiej odmienności, która uczy tolerancji. Także wtedy, gdy - tak jak w przypadku kultury żydowska - obecność ta jawi się już tylko przez wspomnienia. I nawet jeśli są to inicjatywy skierowane na przekonywanie przekonanych, to na pewno potrzebne. Choć warto, jak zauważa dr Barbara Olech z Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu w Białymstoku, by owa inkorporacja pokazywała, że ta kultura była ważna dla budowania tożsamości nie tylko żydowskiej, ale też polskiej. Czyli dla budowania postawy dialogu. A ewentualne zainteresowania dziedzictwem żydowskim nie było zawłaszczane, a co gorsza - dzieliło. W przeciwnym razie nie da się rozliczyć innych trudnych kart wzajemnej historii, które tak bardzo oddziałują na współczesną tożsamość miasta (m.in. kontrowersyjnej dla Polaków sytuacji, gdy Armia Czerwona była witana przez Żydów).

Przez wiele lat proces przywracania kultury żydowskiej do pamięci miasta był dość hermetyczny, ograniczony (jak podczas sierpniowej rocznicy) do czynników oficjalnych i administracyjnych. Większość białostoczan jakby była poza tym nurtem. Nie mogło być jednak inaczej, skoro miasto nie wykorzystywało tak podstawowego narzędzia, jakim jest kultura masowa. To przez nią najłatwiej przywrócić pamięć i rozbudzić zainteresowania, które będą wolne od negatywnych zachowań z pogranicza ksenofobii i szowinizmu. Od lat powtarzam, że czerwcowy Zachor, festiwal pamięci o żydowskiej przeszłości i tożsamości Białegostoku, mógłby być tym, czym dziś jest festiwal żydowski na krakowskim Kazimierzu. Tam początki także nie były łatwe, ale dziś nikt już chyba sobie nie wyobraża czerwca w Krakowie bez Szalomu na Szerokiej. Ten w Białymstoku wciąż czeka na swój czas.

70. rocznica powstania w białostockim getcie rodziła nadzieję, że refleksja nad masową inkorporacją tej części dziedzictwa żydowskiego nie będzie ograniczona do gabinetów kilku instytucji czy spotkań urzędników przy kawiarnianym stole. Patrząc na program weekendowych uroczystości nie sposób nie zauważyć, że zrobiono znacznie więcej niż w poprzednich latach. Czy wystarczająco dużo, by Rynek Kościuszki podczas sobotniego koncertu "Kołysanki na wieczny sen" wypełnił się równie licznie białostoczanami jak w czasie Podlaskiej Oktawy Kultur? Chciałbym, choć nie zdziwiłbym się, gdy będzie ich mniej niż na czerwcowym Zachorze. Ale nawet jeśli stawią się nieliczni, to zaiste dadzą ważne świadectwo przywracania sierpniowej historii roku 1943 roku na właściwe tory i oddania sprawiedliwości tym, którzy tego wymagają. Wszak tylko ofiary się nie mylą.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny