Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żydówkę Mirę Becker przed śmiercią w Treblince ocalilo małżeństwo. Teraz postanowiła im podziękować

Adam Czesław Dobroński
Zygmunt Kazuczyk zmarł w 1985 r. Przeżył 57 lat. Jego żona Władysława zmarła w 2002 roku, w wieku 77 lat. Zdjęcia pochodzą z płyty na pomniku rodzinnym na cmentarzu farnym. To w domu Kazuczyków przy ul. Sitarskiej ukrywała się Mira Becker.
Zygmunt Kazuczyk zmarł w 1985 r. Przeżył 57 lat. Jego żona Władysława zmarła w 2002 roku, w wieku 77 lat. Zdjęcia pochodzą z płyty na pomniku rodzinnym na cmentarzu farnym. To w domu Kazuczyków przy ul. Sitarskiej ukrywała się Mira Becker. Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Drukowaliśmy w Albumie opowieść Miry Becker, Żydówki białostockiej, która w czasie wojny wyskoczyła z transportu do obozu w Treblince, ukrywała się przed Niemcami w domu przy ulicy Sitarskiej 2, a następnie we wsi Janowicze. Teraz po latach postanowiła poszukać swoich wybawicieli, by im podziękować za okazaną pomoc.

Na ogłoszony apel odpowiedziało kilka osób, dlatego też możemy powrócić do fascynującego tematu. Ryszard Malinowski mieszkał wprawdzie przy ulicy Białostoczek 23B, ale znał dobrze Zynka - Zygmunta Kazuczyka, poszukiwanego przez panią Mirę. Obaj urodzili się w 1928 roku, przyjaźnili się, odwiedzali wzajemnie.

Getto

Ryszard Malinowski wielokrotnie opisywał w Kramiku ciekawe przypadki z jego ulubionej dzielnicy. Miała ona niepowtarzalny charakter, lokalnych liderów, ciekawe zakątki. Aż do likwidacji getta w drugiej połowie sierpnia 1943 roku przez bramę przy ul. Czystej wyjeżdżały wozy konne z nieczystościami. Jeden z furmanów, nazwiskiem Ałter, regularnie zajeżdżał od strony Zagumiennej na podwórze domu zamieszkałego przez Malinowskich, tu czekała na niego mąka i ziemniaki.

Takich kontaktów było w naszym mieście znacznie więcej, potwierdzono w literaturze nawet wpędzanie do getta krów. Dzięki dostawom żywności z zewnętrz i własnej zapobiegliwości w getcie białostockim nie znajdowano trupów na ulicy. Oczywiście, że był tam głód, ale można powiedzieć, że w miarę skutecznie łagodzono jego skutki. To zasługa przede wszystkim samych Żydów i ich gettowej władzy - Judenratu, nadzwyczajnych umiejętności skazanych na zagładę, zamkniętych za wysokim płotem.

Jednak bezcenna była i pomoc z zewnątrz, najczęściej solidnie opłacana, niemniej świadczona z narażeniem własnego życia. Temat chrześcijanie a Żydzi w Białymstoku w okresie okupacji niemieckiej wciąż czeka na pełną monografię. Dopisać do niej trzeba będzie i opowieść Miry Becker.

Ulica Sitarska

To była i jest krótka uliczka wiodąca od Poleskiej, a właściwie od torów dawnej Kolei Poleskiej do torów Magistrali Warszawsko-Petersburskiej. Skąd taka nazwa? Chyba jednak od wyrobu sit, sprzedawanych potem na Siennym Rynku. Od Sitarskiej odchodzi ulica Kozłowa. Hodowano przy niej kozy? Raczej ta nazwa wzięła się od przezwiska (skrótu nazwiska) pierwszych mieszkańców, czyli od Kozłów (Kozłowskich). Dodam tylko, że Koleją Poleską, z dworcem o tej samej nazwie (późniejszy Fabryczny), podążały od 1866 r. pociągi z Białegostoku, przez Wołkowysk i Baranowicze, do Moskwy. Był to szlak arcyważny dla właścicieli zakładów włókienniczych, ruchliwy, w czasie okupacji dobrze strzeżony przez Niemców.

Natomiast Magistrala Petersburska (uruchomiona w 1862 r.) stanowiła przed II wojną główną linię komunikacyjną do Grodna i Wilna, zadbaną, wciąż unowocześnianą. Świst pary i turkot kół pociągów odstraszał bogatszych lokatorów, przy Sitarskiej mieszkali więc przede wszystkim proletariusze, gospodarze przenoszący się z podbiałostockich wsi. Jeszcze biedniejsze skojarzenia budziła Brazylka, nowe przedmieście za torami poleskimi i za rzeczką.
Sitarską wybrukowano, ale tylko do rozwidlenia ulicy Sokólskiej. Po stronie numerów parzystych, pod czwórką, stał piętrowy dom Zielińskich z ośmioma pokojami. Jego właściciel służył przed wojną w tajnej policji i nie wiadomo, jak udało mu się uniknąć wywózki na Sybir w okresie rządów "pierwszego Sowieta".

W kolejnym domu, już za ulicą Kozłową, urodził się jeden z prezydentów Białegostoku, dalej mieszkali Wojtulewscy. Najbardziej znanym obiektem w tej okolicy była po wojnie szkoła dla uczniów opóźnionych w rozwoju, jak mówiono wówczas.

Posesja numer 2

Dom Kazuczyków przy Sitarskiej 2 prezentował się skromnie. Był drewniany, dwuizbowy, z dachem jednospadowym i małym okienkiem w szczycie. Stał - to była szczęśliwa okoliczność - w głębi podwórza. Zbudowali go ludzie niezbyt majętni, ale zaradni.

Po zamordowaniu w obozie oświęcimskim męża, wdowa mieszkała sama, starczyło więc miejsca dla przechowania przynajmniej dwóch Żydówek, Felicji Nowak i Miry Becker, choć pewnie było więcej takich "lokatorek".

Pani Malinowska zapamiętała Marię Kazuczyk jako kobietę wielkiej skromności i życzliwości. Zwyczajem wiejskim chodziła ona w chuście wiązanej pod szyją, z białym fartuchem na spódnicy. Nikomu nic nie wadziła, nie pracowała poza domem.

Jej syn Zynek Kazuczyk 8 sierpnia 1949 roku stanął - razem z Ryszardem Malinowskim - przed komisją wojskową. Zapadła decyzja - trzy lata służby w marynarce wojennej. Daleko i ciężko, ale wspomnienia nie były chyba najgorsze, skoro na płycie nagrobnej na cmentarzu farnym widnieje zdjęcie marynarza.
Po powrocie znad Bałtyku Zygmunt pracował wraz z żoną Władysławą w sklepach mięsnych, między innymi przy ul. Kilińskiego. Wysoki, dobrze zbudowany, z pełną twarzą, spokojnego usposobienia.

Młodzi Kazuczykowie wzięli pożyczkę i wybudowali sobie nowy dom, tuż przy starym, matczynym. Był murowany, ale też parterowy, otynkowany. Od ulicy oddzielały go rabaty kwiatowe i zagonki warzywne, a od strony torów rosły drzewka owocowe. Całość okalał płot ze sztachetek. Taki sielski widok przetrwał do przełomu lat 70. i 80., kiedy w rejon ulic Sitarskiej, Kozłowej, Radzymińskiej, Sokólskiej i Zagumiennej wprowadzono cudo epoki gierkowskiej, wielką płytę. Zygmunt z żoną przenieśli się - bo musieli - do bloku przy ul. Białostoczek. O dziwo, ich dom przy Sitarskiej pozostał jeszcze, służył budowniczym.

Niestety, Zygmunt zmarł 25 maja 1985 roku, w wieku zaledwie 57 lat. Władysława pielęgnowała grób męża, chyba przyjęła na kwaterę kogoś z rodziny. Pan Ryszard widywał ją często na cmentarzu. W 2002 roku i ona spoczęła na zawsze obok Zygmunta.

Kazuczykowie nie mieli dzieci i tę wiadomość przekażę Mirze Becker. Żyje jednak chrześniak Zygmunta (proszę o ponowny kontakt). Są krewni drugiej Marii Kazuczyk, tej ze wsi Janowicze, ale o tym napiszę oddzielnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny