Zwolnienia w Przewozach Regionalnych. Załoga żyje w strachu

Choć wręczanie wypowiedzeń pracownikom miało się rozpocząć w zeszłym tygodniu (zarząd planuje zwolnić do końca roku 62 osoby) wciąż nie ma ostatecznej listy osób przewidzianych do zwolnienia. Po konsultacjach ze związkami zawodowymi lista była już wielokrotnie modyfikowana.

Najpierw na kolejarzy padł strach, gdy w lipcu okazało się, że dyrekcja Podlaskiego Zakładu Przewozów Regionalnych zamierza wysłać na bruk 20 proc. załogi. Teraz nie jest lepiej.

- Wśród pracowników panuje terror, bo nikt nie wie, czy trafi na listę, czy nie. Jej treść zmienia się praktycznie z dnia na dzień - informuje Jerzy Grodzki, przewodniczący przyzakładowego związku NSZZ "Solidarność". Po konsultacjach ze związkami, kierownictwo podlaskiego zakładu zrezygnowało ze zwolnienia pięciu pracowników samotnie wychowujących dzieci do 6 lat. Na czarną listę trafiły z resztą niezgodnie z regulaminem zwolnień grupowych.

- W grupie zwalnianych, mogłyby się znaleźć osoby z prawem do emerytury lub do świadczeń emerytalnych (takich pracowników jest 12), a nie ci bez absolutnie żadnych środków do życia - przekonują do zmiany kryteriów związkowcy.

Dopiero, gdy rozpocznie się wręczanie wypowiedzeń, działacze podejmą decyzję o ewentualnym strajku i blokadzie torów.

Dyrektor Zakładu, Elżbieta Załuska do początku września przybywa na urlopie. Nikt inny nie chciał nam udzielić komentarza w tej sprawie.

Zwolnienia wymusiła zła sytuacja finansowa zakładu. Marszałek zaproponował w przetargu o 5,5 mln zł rocznie mniejsze od dotychczasowego dofinansowanie do kolejowych przewozów na Podlasiu (na lata 2013-2014).

Związkowcy alarmują, że na bruk mają trafić osoby z kilkudziesięcioletnim stażem, którym trudno będzie znaleźć ponowne zatrudnienie. Dlatego domagają się dodatkowych odpraw. Na razie bezskutecznie.