Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ZMK opróżnił piwnicę lokatorki. Zażądała 7 tys. zł. odszkodowania

Magdalena Kuźmiuk
(na zdj. w środku) domaga się od Zarządu Mienia Komunalnego w Białymstoku 7000 złotych wraz z odsetkami jako równowartość rzeczy, które bez jej wiedzy zostały wywiezione z piwnicy, a także 1500 złotych zadośćuczynienia.
(na zdj. w środku) domaga się od Zarządu Mienia Komunalnego w Białymstoku 7000 złotych wraz z odsetkami jako równowartość rzeczy, które bez jej wiedzy zostały wywiezione z piwnicy, a także 1500 złotych zadośćuczynienia. Andrzej Zgiet
Joanna Ignatowska domaga się od Zarządu Mienia Komunalnego w Białymstoku m.in. 7000 złotych za rzeczy, które bez jej wiedzy kazał wywieźć z piwnicy, którą użytkowała. Rowery całej rodziny, zabawki, nowe opony, sprzęt turystyczny trafiły na wysypisko. W poniedziałek przed Sądem Rejonowym w Białymstoku rozpoczął się proces w tej sprawie.

- Najbardziej żal mi córek, które przeżyły szok. Nie mogły zrozumieć, dlaczego ktoś zabrał i wywiózł ich rowery. Jeden był prezentem komunijnym. Córka nawet nie zdążyła się nim przejechać - mówi Joanna Ignatowska.

Dlatego, oprócz 7000 złotych, od Zarządu Mienia Komunalnego domaga się również 1500 złotych jako zadośćuczynienia za krzywdę dzieci. W poniedziałek w Sądzie Rejonowym w Białymstoku odbyła się pierwsza rozprawa.

O absurdalnej pomyłce urzędników napisaliśmy w czerwcu ubiegłego roku. Wtedy okazało się, że m.in. pięć nowych rowerów, trzy pary rolek, komplet nowych opon, książki naukowe i zabawki, według ZMK były własnością starszego pana, jednego z lokatorów mieszkania przy ulicy Liniarskiego. Dlatego po jego śmierci wszystko trafiło na wysypisko. W rzeczywistości tę piwnicę od lat użytkowała rodzina Ignatowskich.

Kompletnie pustą piwnicę odkrył mąż pani Joanny - Andrzej. Zszedł na dół po narzędzia. Jego klucz nie pasował do kłódki. Wezwał policję, choć nie był do końca przekonany, że to włamanie, bo przecież złodzieje tak dokładnie nie czyszczą okradanych pomieszczeń.

Okazało się, że sąsiedzi widzieli, jak wcześniej rowery całej rodziny były wynoszone do białego busa. Policja ustaliła, że zlecił to ZMK w związku ze śmiercią jednego z lokatorów. Od działającego na zlecenie ZMK właściciela firmy, która opróżniała piwnicę, rodzina dowiedziała się, że ich rzeczy wyrzucono na wysypisko.

- ZMK miał inwentaryzację całego budynku zrobioną przez administratora. Wynikało z niej, że moja klientka użytkowała przedmiotową piwnicę. A zmarły lokator spod nr 9 nie posiadał przynależnej piwnicy - podnosiła w poniedziałek na rozprawie pełnomocnik pani Joanny. Podkreślała, że ZMK nie próbował nawet ustalić spadkobierców lokatora.

- ZMK nie miał prawa wejść do piwnicy, a jedynie do lokalu mieszkalnego, który stanowi sto procent własności gminy. Piwnice, strych, klatki schodowe są częścią wspólną - dodała pani Joanna.

ZMK twierdzi z kolei, że Ignatowscy bezprawnie korzystali z piwnicy. Nie powiadomili o jej przejęciu i nie mieli zgody na użytkowanie. Powołuje się na umowę ze zmarłym lokatorem z 1979 roku, zgodnie z którą do lokalu nr 9, przynależała piwnica nr 9.

Kolejna rozprawa w połowie kwietnia. Sąd przesłucha pierwszych świadków.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny