Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmiana Klimatu: Robią, co im w duszy gra

Urszula Krutul [email protected]
Koncertują tu bez focha VooVoo, Maria Peszek, Gaba Kulka, Tworzywo, Organek, Ania Rusowicz, Tymon Tymański... Długo by jeszcze wyliczać nazwiska muzyków, którzy przyciągają tłumy na Warszawską 6 w Białymstoku. Do Zmiany Klimatu, lokalu Damiana Kudzinowskiego i Jacka Łasiewickiego.

Jeden z nich był kiedyś w zakonie ojców kapucynów i studiował kilka kierunków jednocześnie. Drugi hodował kozy, konie, zajmował się stolarką i... zbierał mech w Norwegii. Potem przyszedł czas na prowadzenie barów i kafejek. Ale ciągle coś ich uwierało….
Długo szukali motywu, który życie przed nimi skrzętnie ukrywało. A oni chcieli zmiany. I znaleźli ją wreszcie - Zmianę Klimatu.
Tę nazwę wymyśliła Asia - żona pana Jacka (bo przecież wiadomo, że za każdym mężczyzną stoi kobieta). - Skąd ten pomysł? Bo coś w życiu zostawiliśmy za sobą i nie chcieliśmy już do tego wracać - wspomina. - Rozmawialiśmy któregoś dnia ze Sławą Tarkowską, naszą znajomą. Powiedziała, że musimy zmienić temat. No więc zmieniliśmy... Klimat. I tak już zostało. I niech trwa.

Bo piwo to za mało
Zanim Jacek i Asia Łasiewiccy trafili do Białegostoku, życie rzucało ich w różne miejsca. Przez 17 lat mieszkali w Lipowym Moście. Pani Asia robiła biżuterię, zajmowała się dziećmi. Jej mąż hodował zwierzęta. Przez 8 lat był sołtysem.
- Pracowałem jako stolarz, razem z Asią przez jakiś czas byliśmy też dziennikarzami - opowiada pan Jacek. - Robiłem mnóstwo różnych rzeczy, włącznie z pędzeniem bimbru. I kiedyś pojawił się Michał Strokowski i powiedział, że w Supraślu jest taka restauracyjka Alkierz. Dziewczyna, do której należy, jakoś sobie nie radzi. Zamknęliśmy więc za sobą drzwi w Lipowym Moście i wyjechaliśmy. Kolejne siedem lat spędziliśmy w Supraślu.
I tam, z Alkierza, który na początku niczym szczególnym się nie wyróżniał, zrobili miejsce kultowe. Do którego przyjeżdżali ludzie z całej Polski i które przyciągało artystów. Ale Alkierz przestał istnieć i Łasiewiccy znów musieli coś wymyślić.

W tym samym czasie w Białymstoku, Damian Kudzinowski szukał przestrzeni, na której będzie mógł realizować swoje pomysły. A miał ich całkiem sporo. Ale - jak wspomina - właściciele knajpek, do których się zgłaszał, podchodzili do tych jego wizji raczej pobłażliwie. Przypomina, jak działał w Fabryce Bestsellerów - chcieli tam z kumplami robić ciekawe imprezy, koncerty, myśleli o festiwalu literackim. Słyszeli: Ok, ale bardziej liczy się sprzedaż piwa.
Kudzinowskiemu to nie pasowało. Razem z byłym wspólnikiem - i jak to określa - byłym przyjacielem otworzyli w Białymstoku Kopiluwak, miejsce uznawane za pierwszą klubokawiarnię z prawdziwego zdarzenia w stolicy Podlasia. Szło im dobrze, ludzie przychodzili, a wszyscy, którzy twierdzili, że nie da się połączyć kultury z prowadzeniem knajpy, pluli sobie w brodę. Niestety, życie lubi płatać figle. - Pewnego dnia obudziłem się bez pracy i bez przyjaciela - wspomina Damian Kudzinowski. - Rodzina była na utrzymaniu, więc sytuacja nie była łatwa. Ale teraz się cieszę, że tak się stało, bo miałem motywację do działania. Znajomi cały czas prosili, żebym pomyślał o otworzeniu jakiejś knajpki. Chodziłem, myślałem i w końcu się zdecydowałem.

Rozmiar ma znaczenie
Tak powstał Labalbal - miejsce wielkości talerza - jak żartowali niektórzy. Ale też takie, w którym można było dobrze zjeść, wypić świeżo parzoną kawę, herbatę, a przy okazji poczytać, posłuchać muzyki, wierszy czy pograć w planszówki. Na imprezy przychodziło tyle ludzi, że często nie daliby rady zmieścić się nawet w trzech lokalach o powierzchni Labalbalu. 
Pojawiła się myśl, że w pewnych sytuacjach rozmiar ma znaczenie. I to kluczowe. Kudzinowski zaczął się więc rozglądać za czymś innym. Chociaż jeszcze sam nie do końca wiedział za czym. Spotkał się z Łasiewickim i razem przeszli się na Warszawską 6. Lokal nie zachwycił ich od pierwszego wejrzenia. Ale cały czas chodził im po głowie. Aż w końcu postanowili zaryzykować. - Jak to w biznesie czasem bywa, skoczyliśmy do basenu nie sprawdzając wcześniej czy jest w nim woda - śmieje się pan Jacek. - Na szczęście ani nie rozbiliśmy sobie głów, ani nie utonęliśmy. Żyjemy i mamy się całkiem dobrze.
- Dusiliśmy się w poprzednich przestrzeniach, które zajmowaliśmy- dodaje były właściciel Labalbalu. - W Zmianie Klimatu jest tyle miejsce, ile we wszystkich poprzednich razem wziętych. I jesteśmy tu niezależni. Możemy robić to, co nam w duszy gra.
A gra bardzo różnie. Nie mają takich samych gustów muzycznych. Ale dogadują się. I co najważniejsze - ich wybory podobają się białostoczanom, którzy na koncerty przychodzą tabunami.

Gwiazdy są, focha nie ma
Zmiana Klimatu w październiku skończy dwa lata. Przez ten czas odbyło się tam ponad 100 koncertów. I to jakich!
- To był chyba pierwszy koncert, jaki zorganizowaliśmy: przyjechał Tomek Lipiński z zespołem - wspomina Jacek Łasiewicki. - Przez trzy godziny nie chciał zejść ze sceny. Jego muzycy robili sobie przerwę co godzina, a on cały czas tam stał i brzdąkał na gitarze. Zapytaliśmy go, jak się u nas grało, a on na to: K...a, jak to jak? Było zaje.....! Stwierdził, że ostatni taki „zaje….” koncert zagrał kilkanaście lat temu. Zaczarował nam scenę i cały klub. Marynary fruwały.
Damian Kudzinowski dodaje, że sami byli zdziwieni, że przyszło tak dużo ludzi. Co prawda liczyli, że ktoś się pojawi, bo w końcu nie otwierali lokalu dla siebie, ale skala i tempo, w jakim to wszystko zaczęło się kręcić, zaskoczyły ich bardzo. Podobnie jak fakt, że tacy kapitalni artyści chcą zagrać w Zmianie i sami często dopytują, kiedy to będzie możliwe.
- Nie wszystkich z nich znamy prywatnie. I cały czas czekamy na gwiazdę z fochem - opowiada Jacek Łasiewicki. - Ostatnio grał u nas Bielas. Następnego dnia miał zjechać Wojtek Mazolewski. Pytam więc Bielasa: Znasz Mazola? Znam. Gwiazdorzy? O k… człowieku, masz prze…. Załoga od niego jest do rany przyłóż, ale on… no po prostu hotel masz rozje…
- No to w końcu trafiliśmy, pomyślałem - dodaje pan Jacek. - Stoję na papierosie przez Zmianą. Podjeżdża samochód. Wysiada Mazolewski i mówi: Ty jesteś Jacek? Masz pozdrowienia od tego, tego i tego, bo wczoraj grałem z nimi koncert w Warszawie. Chodź do baru… Jak drugi raz przyjechał, pokazywał swoim chłopakom: tu najlepszy klub jest! I w rezultacie jeszcze nie trafiliśmy na osobę z fochem.
- Chociaż grał u nas Fochman - śmieje się pan Damian. - Hrabia Fochman!

Rób to, co lubisz, ale…
Zapytani czy już znaleźli to, czego szukali, nie zaprzeczają. Ale oceniają, że to jeszcze nie koniec - cały czas chcą robić coś nowego, świeżego. Dlatego już szykują się do otworzenia sceny teatralnej, którą będą swoimi nazwiskami firmować znani aktorzy. 
Chcą też wydawać gazetę. Taką, w której będzie można poczytać o samych dobrych rzeczach. I może w końcu pojawią się w Zmianie Klimatu pierogi, z których Alkierz był znany w całej okolicy. Kiedy to nastąpi? Trudno ocenić, bo zawsze pada odpowiedź: Za tydzień.
Zapytani o złote rady biznesowe śmieją się i krzyczą jeden przez drugiego: Nie jesteśmy biznesmenami! Robimy po prostu to, co kochamy. A, że podoba się też innym ludziom, to tylko powód do radości.
- Jeśli jednak jakieś rady koniecznie musimy przytoczyć, to ja mam jedną - mówi ze śmiechem Damian Kudzinowski. - Sprzedawaj to, co ludzie chcą kupić. Nawet jeśli jeszcze o tym nie wiedzą.
- A ja myślę inaczej - nie zgadza się Asia Łasiewicka. - Powiedziałabym: Rób to co lubisz, a wtedy ludzie też to polubią. W naszym wypadku to działa.
- To ja na koniec powiem coś, co każdy biznesmen powinien wziąć sobie głęboko do serca - podsumowuje Jacek Łasiewicki. - Jak zaczynasz biznes, kup bilet lotniczy do kraju, z którego nie ma ekstradycji. I trzymaj go zawsze przy sobie.

 sb    Więcej można przeczytać w wydawnictwie
     Strefa Biznesu dostępnym w Salonach Empik w woj. podlaskim.

sb

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny