Dlaczego nie można było użyć karetki?
Piotr Kowalski, dyrektor Radomskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego: - Karetki stojącej w Iłży nie można było użyć, bo nie zezwalają na to przepisy. Nie możemy używać samochodu, który działa w systemie Państwowego Systemu Ratownictwa Medycznego do przewozu pacjentów ze szpitala do szpitala. Za złamanie tej zasady mieliśmy już postępowania dyscyplinujące, płaciliśmy kary.
63 - letni pacjent z rozległym zawałem serca zmarł w szpitalu w Iłży. Można było go uratować, ale dyspozytor pogotowia odmówił użycia karetki, która stała pod tym samym szpitalem!
"Jestem tak zbulwersowana tą sytuacją, że zaczynam się bać nawet o swoją rodzinę. Następnym razem może się to przytrafić komuś bliskiemu" - pisze nasz informator ze szpitala w Iłży, który opisał całe zdarzenie.
Pierwsze informacje o śmierci pacjenta szpitala w Iłży TUTAJ
63 - letni pan Marek, współwłaściciel przetwórni owoców w Jasieńcu Iłżeckim, poczuł się źle we wtorek wieczorem. - Zadzwoniliśmy na pogotowie, ale powiedziano nam, że na przyjazd trzeba trochę poczekać. Zdecydowaliśmy się jechać sami do szpitala - mówi syn zmarłego.
TRZEBA NA ODDZIAŁ
W placówce w Iłży pacjent trafił na dyżur doświadczonego lekarza, ordynatora jednego z oddziałów, specjalistę od chorób wewnętrznych, ale też rzadkiej specjalności medycznej, hipertencjologii, czyli nauki o ciśnieniu tętniczym. Po zrobieniu EKG lekarz stwierdził, że chory ma rozległy zawał serca i wymaga natychmiastowego transportu na oddział hemodynamiki na koronografię. Taki oddział jest w szpitalu przy ulicy Tochtermana w Radomiu oraz w bliższych o 10 kilometrów Starachowicach.
JEDNA STAŁA, DRUGA JECHAŁA
Karetka z pełnym wyposażeniem stała właśnie pod szpitalem w Iłży. Jej załoga nie mogła jednak pojechać, bo nie miała zgody dyspozytora z Radomia. - Nie byłem świadkiem tej rozmowy, ale wiem, że pan doktor bardzo energicznie domagał się możliwości użycia tej karetki. Bezskutecznie - mówi syn zmarłego. Stan pacjenta pogarszał się z minuty na minutę. "W końcu po 50 minutach dotarł ambulans z Radomia, ale pacjent był już reanimowany i umierający. Lekarze ze szpitala i załoga karetki reanimowali go dalej, ale bez skutku. Chory zmarł" - pisze dalej pracownica szpitala.
WŚCIEKŁY LEKARZ
Według Pawła Kowalskiego, dyrektora Radomskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego, ambulans do przewozu pacjentów został odwołany z kursu do szpitala psychiatrycznego i skierowany do Iłży. Jechał tam 35 minut. - Pan doktor był wściekły. Mówił, że przy takim zawale i w niezbyt zaawansowanym wieku mojego ojca powinien on to przeżyć. Nie chciał podpisać aktu zgonu, bo twierdził, że trzeba wyjaśnić wszystkie okoliczności śmierci taty - mówi syn zmarłego.
Więcej na temat tego bulwersującego zdarzenia przeczytasz w piątek, 30 listopada w "Relaksie"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?