MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Złota klatka

Maciej Łętowski
Maciej Łętowski
Konkurenta politycznego należy albo otruć, albo kupić. Półśrodki prowadzą jedynie do klęski. Nie ma bowiem nic groźniejszego dla Księcia, niż urażony w swej ambicji rywal. Ta rada Machiavellego sprzed pięciu stuleci pasuje jak ulał do relacji, jakie łączą dziś Kaczyńskiego i Marcinkiewicza. Obecnego premiera i byłego premiera, najbardziej popularnego dziś w Polsce polityka i polityka darzonego umiarkowaną sympatią. Ponieważ Rzeczpospolita różniła się zawsze w swej kulturze politycznej od sąsiedniej Rosji (i różni nadal), to trucizna nie wchodzi w grę (mimo że polon wynalazła Polka). Pozostaje zatem zamknąć Marcinkiewicza do złotej klatki. Od wyborów samorządowych trwa poszukiwanie odpowiednio hojnej oferty dla byłego premiera. W grę wchodzą stanowiska rządowe i biznesowe. On był gotów zostać wicepremierem i ministrem gospodarki. Sęk w tym, że wicepremierem musiałaby przestać być ona, Zyta Gilowska. Skoro umknęła spod lustracyjnego szafotu, to ten wariant nie jest już możliwy. Ponadto dwóch premierów w jednym rządzie to dwa grzyby w barszczu. A tego nie da się politycznie strawić. Więc pozostał dla Marcinkiewicza biznes. Plotka głosi, że złotą klatką, w którą zamknie się niebezpiecznego konkurenta, będzie PKN Orlen. W rzeczy samej, nie ma dziś w Polsce bardziej dochodowego i wpływowego stanowiska. Co więcej, skoro od stu lat wiemy, że nafta rządzi światem, to polskim koncernem naftowym powinien rządzić menadżer o poważnych kompetencjach politycznych. Nie przez przypadek Bush pracował w biznesie naftowym, zanim został prezydentem USA. Nie przez przypadek Schroeder z fotela kanclerza trafił do Gazpromu, a na prezesa Gazpromu szykuje się ponoć sam Putin. Europejska polityka tym różni się jednak od amerykańskiej, że u nas droga z polityki do biznesu jest jednokierunkowa. Kto zaznał luksusów bycia członkiem zarządu wielkiej korporacji, ten nie wraca do rządu państwa nawet średniej wielkości. Z polskiej polityki ubyli w ten sposób Olechowski, Walendziak, Tywonek… Czy ubędzie także Marcinkiewicz? I kto na tym więcej straci - biznes czy polityka? Wyborcy czy inwestorzy giełdowi? Co wy, Czytelnicy "Kuriera", radzilibyście Marcinkiewiczowi - wziąć władzę w największym koncernie środkowoeuropejskim i pensję, idącą w miliony złotych rocznie, czy też czekać na moment, w którym wróci (albo i nie wróci) do rządu?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny