Do zdarzenia doszło na podwórku Marka Pietruszki, burmistrza Strzeleczek. Na podjeździe przed domem stał zaparkowany volkswagen passat, którym samorządowiec jeździł od 13 lat. Feralnego wieczora samochód znalazł się na celowniku złodzieja.
- To się stało około godz. 5.30. Obudziły mnie wystrzały palących się opon i najprawdopodobniej wystrzał akumulatora - relacjonuje Marek Pietruszka. - Wybiegłem na podwórko i zobaczyłem, że moje auto się pali. Jako strażak, jeszcze zanim na miejsce przyjechały służby, zacząłem gasić samochód. W tym czasie wybiegła do mnie moja żona, która pomagała mi w gaszeniu.
Marek Pietruszka bał się, że ogień rozprzestrzeni się na dom, w którym spały jego dzieci (sześcio i ośmiolatek) oraz dziadkowie. Dlatego gasił pojazd na wszelkie możliwe sposoby - ostatecznie udało mu się stłumić ogień przez wsypanie do auta dużej ilości śniegu (łopatą do odgarniania).
Kiedy samorządowiec dogaszał auto, jego żona otworzyła bramę garażową, żeby sprawdzić, czy w środku nic się nie stało. Po wejściu do garażu i otwarciu drzwi w drugim samochodzie, sprawca zaatakował małżonkę - chwycił ją za rękę, krzyczał i rozpychał się.
- Nie mogłem pozwolić na to, aby coś złego stało się mojej rodzinie, więc natychmiast go obezwładniłem - dodaje Pietruszka. - W międzyczasie do akcji gaśniczej dołączyło dwóch sąsiadów, a wkrótce straż. Na miejsce przybyła też policja.
Sprawca - 34-letni obywatel Ukrainy - był kompletnie pijany. Jak się okazało, miał w organizmie prawie 2 promile.
Jak ustalił biegły, który po zdarzeniu badał spalony wrak samochodu, do pożaru doszło na skutek zwarcia instalacji elektrycznej w środkowej części kokpitu.
Złodziej najprawdopodobniej najpierw majstrował przy radiu samochodowym i stacyjce passata, a następnie włamał się do garażu, szukając kolejnych łupów. Nie przewidział jednak, że chwilę po spowodowaniu zwarcia, auto zacznie się palić i domownicy wybiegną na zewnątrz.
- Rzeczywiście, funkcjonariusze zatrzymali obywatela Ukrainy, który wcześniej został ujęty przez właściciela posesji - relacjonuje sierż. sztab. Dominik Wilczek, rzecznik krapkowickiej policji. - Temu mężczyźnie postawiono dwa zarzuty: naruszenia miru domowego i zniszczenia mienia. Do obu zarzutów się przyznał, jednakże odmówił składania wyjaśnień.
W związku z tym policja skierowała wniosek do sądu o ukaranie 34-latka.
Do zdarzenia na podwórku Marka Pietruszki doszło jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia, ale samorządowiec początkowo nie chciał informować o tym publicznie, ze względu na to, że dotyczyło to jego życia prywatnego. Ostatecznie zdecydował się opowiedzieć o sprawie w związku z różnymi pogłoskami i pytaniami, które do niego dotarły.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?