Zawody jeździeckie w Supraślu (wideo)

Gorąco, ale dobrze - ocenia atmosferę zawodów Emilia Walczuk z Klubu Jeździeckiego "Kawalkada" i dodaje z dumą: - Tata zajął pierwsze miejsce.
Okazuje się, że w jeździectwie, inaczej niż w innych dyscyplinach, im zawodnik starszy, tym lepiej dla niego.
- Konno jeżdżę już od ponad trzydziestu lat - zdradza Eugeniusz Walczuk. - Często wynik zależy też od szczęścia. Coś może nie wyjść, koń może coś zrzucić.
Zwierzę, podobnie jak człowiek, do zawodów przygotowuje się jak prawdziwy sportowiec.
- Jest rozgrzewka, są szeregi gimnastyczne, elementy parkurów - tłumaczy fachowo Walczuk.
No, a później można już przystąpić do zawodów.
- Konie muszą przeskoczyć przeszkody o wysokości od 90 do 120 centymetrów - wyjaśnia główny sędzia zawodów Katarzyna Ziemińska - Milanowska. - Konkursy polegają na tym, żeby było jak najmniej punktów karnych. Wygrywa ten koń, który przejedzie parkur bezbłędnie. Liczy się też najkrótszy czas przebiegu.
Konie z supraskiej stajni miały nad innymi przewagę "własnego boiska".
- Skaczą na własnym terenie, do którego są przyzwyczajone. Dlatego jest im łatwiej tutaj wygrywać - tłumaczy jeden z organizatorów zawodów Konrad Sewestian z MKS "Sprząśla".
Po części ta reguła się sprawdziła. Kilku jeźdźców z Supraśla zajęło wysokie miejsca. W skokach w klasie L Anna Wodzyńska na koniu Kozak zajęła trzecie miejsce. W klasie P na Kalifie również stanęła na trzecim stopniu podium. Dobrze się wiodło miejscowym zawodnikom w ujeżdżaniu. W klasie L-2 Magdalena Rozmus na koniu Gringo była druga (to samo miejsce i na tym samym koniu zajęła w klasie P-2), a Ewelina Śliwska trzecia.
Organizatorzy, czyli członkowie MKS "Sprząśla" z Supraśla, choć zmęczeni, ale byli zadowoleni z przebiegu zawodów.
- Frekwencja nam dopisała, pogoda również - cieszy Sewestian i zapowiada - We wrześniu zorganizujemy u nas mistrzostwa województwa.