Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawód: rodzina

Z Anetą Kryszczyńską-Jurek rozmawia Krzysztof Kowal
Każdy może spróbować jak to jest: ubrać dziecko, kupić wyprawkę, opłacić komitety, ubezpieczenia, obiady, zapłacić za wycieczki, korepetycje, wykupić leki, wozić je na terapie, nakarmić... Jeśli ktoś uważa, że za 650 złotych miesięcznie może im to zapewnić i się dorobić, to powinien spróbować.

Kurier Lokalny: Pani Aneto, co to jest rodzina zastępcza?

Aneta Kryszczyńska-Jurek: Rodzina zastępcza to taka pomoc dla rodziny biologicznej. Nieraz rodzice z różnych przyczyn nie mogą zająć się odpowiednio dziećmi, nie dotyczy to tylko rodziców z problemem alkoholowym - jak się powszechnie uważa - ale i przypadków losowych, gdzie np. w skutek wypadku drogowego rodzice trafiają do szpitala, a dzieci nie mają dziadków, którzy mogą się nimi zająć. Proszę się wczuć w sytuację takiego dziecka, które nagle traci kontakt z rodzicami, trafia do domu dziecka, ma kilku zmieniających się opiekunów i musi odnaleźć się w dużej grupie funkcjonującej na zupełnie innych zasadach niż normalna rodzina. Takie przeżycia pozostawiają ślady w psychice na całe życie.

Czyli pobyt w rodzinie zastępczej jest dla dziecka łagodniejszy?

- Na pewno łatwiej jest się dziecku odnaleźć w nowym miejscu, a opiekunów można porównać do wujka i cioci, którzy troszczą się o nie do czasu powrotu rodziców. Niestety nie każdy rodzic to rozumie, i są tacy, którzy wolą żeby ich dziecko trafiło do domu dziecka, czy placówki wychowawczej zamiast do rodziny zastępczej.

Dlaczego?

- Myślę, że wielu rodziców traktuje dom dziecka jak pewnego rodzaju "przechowalnię", gdzie jest pani wychowawczyni, jest dziecko, ona się nim zajmuje na zasadzie przedszkola czy szkoły i to wszystko. A jak pojawi się słowo rodzina, to zaczyna się to kojarzyć z więzią emocjonalną i to często budzi u rodziców lęk przed utratą dziecka. Jest to absolutną bzdurą, ponieważ nie chodzi tu o zabranie dzieci rodzicom, tylko o opiekę nad nimi. Rodzina zastępcza ma za zadanie współpracować i podtrzymywać więź z rodzicami biologicznymi dla dobra dziecka, czego niektórzy rodzice nie rozumieją.

To chyba rzadkie przypadki?

- Niestety zdarza się to bardzo często i sami mieliśmy taką sytuację, gdzie mama chłopca, który do nas trafił nie zgadzała się na rodzinę zastępczą i wolała żeby jej synek został umieszczony w domu dziecka. Udało nam się ją przekonać żeby zmieniła zdanie i teraz jest zadowolona ze swojej decyzji. Sama przyznaje, że nie jest w stanie zająć się dzieckiem, ale potem chciała, by Kuba został u nas.

Czy współpraca z rodziną biologiczną dziecka jest prostym zadaniem?

- Różnie to wychodzi, często jest tak, że dzieci po wizytach u rodziców dochodzą do siebie tydzień lub dwa i niesie to za sobą różne reakcje. Często jest żal, złość, sikanie do łóżka. Jest agresja łącznie z wyzwiskami, ale niektóre dzieci tak przeżywają spotkania z rodzicami. Niejednokrotnie sami rodzice nastawiają dzieci przeciwko opiekunom, pomimo że pozornie z nami współpracują i starają się stworzyć wrażenie przestrzegania wspólnych ustaleń. Kiedy dziecko jest u nich przez kilka dni urlopowane, zdarza im się na przykład upić, albo zrobić coś gorszego, na co nie mamy wpływu.

Więc być rodziną zastępczą to chyba nie jest wcale łatwy chleb?

- Na pewno założenie rodziny zastępczej wynika z potrzeby serca i miłości do dzieci, choć ciągle spotykamy się z ludźmi, którzy są zdania, że dorabiamy się na dzieciach i robimy to dla pieniędzy. To bardzo boli, bo każdy może spróbować, jak to jest ubrać dziecko w wieku szkolnym, kupić wyprawkę, opłacić komitety, ubezpieczenia, obiady, zapłacić za wycieczki, korepetycje, wykupić leki kiedy są chore, wozić je na terapie. Czy choćby nakarmić, co w naszym przypadku wcale nie jest takie proste, ponieważ wszystkie dzieci mają alergie i potrzebują specjalnej diety. Jeśli ktoś uważa, że za 650 złotych miesięcznie może im to zapewnić i się dorobić, to powinien spróbować. Dodam jednak, że jednym z warunków, jakie musi spełnić starając się o status rodziny zastępczej, jest posiadanie dochodu wyższego od średniej krajowej, ponieważ urzędnicy zdają sobie sprawę, że bez dodatkowych dochodów, opiekunowie nie będą mieli z czego dołożyć, żeby powierzone im dzieci nie chodziły w porwanych kapciach.

Czy nie ma na takie wydatki dodatkowych pieniędzy z urzędu?

- Niestety nie dla rodzin zastępczych. Sami staraliśmy się o pomoc w różnych instytucjach, ponieważ przez nieuczciwego właściciela firmy budowlanej, o mały włos nie zginęlibyśmy pod gruzami naszego domu. Pukaliśmy od drzwi do drzwi i zwracaliśmy się z prośbą o pomoc nie tylko do urzędów, ale nawet do samego prezydenta i premiera, ale bez rezultatu. Prędzej zwykli i uczciwi ludzie przyjdą nam z pomocą niż urzędy.

Czego wam w takim razie najbardziej potrzeba?

- Takich zwykłych rzeczy, żeby dzieci mogły w końcu się wprowadzić do swoich pokoi. Na przykład kleju do elewacji i siatki, bo sam styropian, który mamy nie wystarczy żeby naprawić szkody po naprawach dachu. Poza tym glazury, terakoty, kleju, wanny, armatury do łazienki, szpachli i ogólnie materiałów do wykończenia wnętrz. Ale problemem jest również chaos, jaki pozostawili po sobie tak zwani fachowcy. Na razie spadł śnieg, ale na wiosnę bez kontenera na gruz i pomocnych rąk będzie trudno doprowadzić nasze podwórko do takiego stanu, żeby dzieci mogły się bezpiecznie na nim bawić. Tak naprawdę, to zawsze jesteśmy wdzięczni za każdą pomoc, a nawet za życzliwe słowo, które w takich chwilach jest może nawet ważniejsze niż wszystko inne.

A czy nie ma Pani czasem ochoty rzucić tego wszystkiego i rozpocząć wygodniejsze życie?

- Nawet przez chwilę o tym nie pomyślę, bo dzieci się kocha z czasem tak jak swoje własne i nie są one dla nas naszą pracą tylko naszą rodziną, a rodziny nie opuszcza się w biedzie, tylko dlatego że jest ciężko.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny