MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zaściankowość nie jest zła. To współczesność szkodzi człowiekowi - uważa Władysław Pietruk

Marta Gawina
Władysław Pietruk sam wydał ostatni album ze swoimi rysunkami. Do sprzedaży trafiło tylko tysiąc egzemplarzy.
Władysław Pietruk sam wydał ostatni album ze swoimi rysunkami. Do sprzedaży trafiło tylko tysiąc egzemplarzy. Fot. Anatol Chomicz
Rysowanie to pasja. Mogę też powiedzieć z satysfakcją, że zrobiłem kawał dobrej roboty - mówi Władysław Pietruk, podlaski grafik.

Kurier Poranny: Rysunkowy dokumentalista naszego województwa. Zgadza się Pan z tym określeniem?

Władysław Pietruk: Rysownikiem jestem już 25 lat. A wzięło się to z takiego poczucia upływającego czasu. Widziałem, jak znika stara architektura. Mnie to okropnie denerwowało, że zajeżdżam w jakieś miejsce i zaczynają znikać obiekty z mojego dzieciństwa. Wtedy pomyślałem: jak narysuję, to coś zostanie. I tak się zaczęło. Teraz rysowanie to już pasja. Mogę też powiedzieć z satysfakcją, że zrobiłem kawał dobrej roboty.

W czasach fotografii cyfrowej Pan rysuje piórkiem. Dlaczego?

- Znalazłem swoją niszę i czuję się szczęśliwy. Nad jednym rysunkiem pracuję od jednego do trzech dni. Nie ukrywam, że sam ułatwiam sobie pracę dzięki fotografii. Nie udałoby mi się zrobić tylu prac, gdybym rysował tylko w plenerze. A rysowanie piórkiem wzięło się z warunków, jakie miałem przez lata mojej pracy. Nie miałem swojej pracowni, bo ile można wygospodarować miejsca w bloku. A tak, wystarczało mi biurko. Tak jest do dzisiaj. Choć teraz mam też swoją pracownię graficzną. Bo z wykształcenia jestem grafikiem.

Właśnie ukazał się album z Pana rysunkami "Architektura, Przyroda województwa podlaskiego". Są zabytki, obok nowych budynków stare chaty. Do tego piękna natura. To jest właśnie bogactwo naszego regionu?

- Myślę, że tak. Są dwa rejony z taką różnorodnością i wielokulturowością. To jest Wrocław i okolice oraz nasze województwo. Nie ma u nas wielkiego przemysłu. Mamy za to przyrodę i różnorodność kulturową. To nasz skarb i powód do dumy. Powinniśmy z tego żyć. I ja z tego żyję.

Tylko co z tymi naszymi kompleksami, zaściankowością?

- A kto powiedział, że zaściankowość jest czymś złym? Moim zdaniem, to współczesność jest zła dla człowieka. U nas ma on kontakt z naturą, tu ludzie są sympatyczniejsi i życzliwsi dla siebie. A to żadna wada. Inną sprawą jest to, że nie mają za co żyć i dlatego emigrują. I to jest powód do smutku.

Pana album to pełna szczegółów wędrówka po Podlasiu. Które miejsca są Panu najbliższe?

- Rodzinne strony, nadbużańskie. Urodziłem się w Narojkach koło Drohiczyna. Nie mogę też zapomnieć o Królowym Moście, z którym jestem związany od kilkunastu lat.

A Białystok? Co by Pan polecił turyście, który chce odwiedzić nasze miasto?

- Na pewno Pałac Branickich i jego otoczenie. Centrum Białegostoku też jest ładne. Można się tu zatrzymać, ochłonąć, przemyśleć to, co się zobaczyło. Niesamowity jest też Zwierzyniec. To ewenement, że w centrum miasta mamy las, w którym można przejść ładnych parę kilometrów.

Wyobraża Pan sobie życie w innej części Polski, w innym kraju?

- Nie. W sposób świadomy tuż po studiach, a studiowałem w Lipsku, wróciłem w rodzinne strony. Nie było łatwo. Ten start na pewno był trudniejszy niż w Warszawie czy Krakowie. Ale ja jestem tu, gdzie się urodziłem. Przecież wszyscy ciągną do miejsca urodzenia, niezależnie od tego, gdzie ich rzuci los. I tęsknią. Ja nie muszę tęsknić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny