MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zaścianki. Pijany Andrzej D. usiadł za kierownicę i spowodował wypadek. Zginęła młoda kobieta

Magdalena Kuźmiuk [email protected]
Andrzej D. pod wpływem alkoholu śmiertelnie potrącił w Zaściankach Martę S. Nie zatrzymał się
Andrzej D. pod wpływem alkoholu śmiertelnie potrącił w Zaściankach Martę S. Nie zatrzymał się Mariusz
Po kilku nieudanych próbach w środę nareszcie mógł rozpocząć się proces Andrzeja D. 29-latek staranował toyotą pieszą na pasach tuż przed domem.

- Nie mam prawa jazdy, nigdy nie miałem. Tego dnia wypiłem kilka kieliszków spirytusu, potem dwa piwa. Piłem jeszcze poprzedniego dnia do czwartej rano. Gdy zatrzymała mnie policja, też piłem piwo. Czułem się dobrze, dlatego wtedy wsiadłem za kierownicę - mówił oskarżony Andrzej D.

Zaścianki. Śmiertelne potrącenie. 34-letnia kobieta zginęła na miejscu. Andrzej D. chciał dobrowolnie poddać się karze

To szokuje. Bo gdy doszło do tragedii, kiedy pijany Andrzej D. w toyocie dosłownie staranował Martę S. na przejściu dla pieszych, miał w planach dalsze picie. Jechał z kolegą do Grabówki na stację benzynową po piwo i papierosy. Choć z jego winy - jak ustaliła prokuratura - zginęła kobieta, Andrzej D. swój plan zrealizował. Po wypadku poszedł pieszo na stację i kupił alkohol.

W środę w Sądzie Rejonowym w Białymstoku 29-latek nie wyrażał żadnych emocji. Nie chciał składać wyjaśnień, sąd odczytywał to, co mówił jeszcze w śledztwie. Nie kwestionował tego, że potrącił Martę S., ale mówił, że kobieta sama wbiegła mu przed maskę.

- Potrąciłem panią Martę S., ale to nie było na przejściu - powiedział jedynie.

Do wypadku doszło wieczorem 26 lutego na obrzeżach Białegostoku. Zdaniem śledczych, toyota Andrzeja D. jechała za szybko, choć na tamtym odcinku było ograniczenie prędkości do 50 kilometrów na godzinę. W tym czasie do oznakowanego, ale nieoświetlonego przejścia dla pieszych zbliżała się 34-letnia Marta S. Akurat wysiadła z autobusu.

Gdy toyota była tylko kilkadziesiąt metrów od przejścia, kobieta wkroczyła na pasy. Było za późno na hamowanie. Rozpędzone auto uderzyło w nią. Kierowca nawet się nie zatrzymał. Nie pomógł rannej. Andrzej D. jeszcze przyspieszył.

Potem próbował ukryć zniszczone elementy samochodu. Pomagał mu w tym ojciec Mirosław D. i kolega Paweł S., który jechał z nim na stację. Zdaniem prokuratury, mężczyźni chcieli spalić w ognisku uszkodzone elementy pojazdu. Oni też odpowiadają w tym procesie. Za utrudnianie śledztwa.

Bliscy zabitej pieszej bardzo przeżywają proces. Dodatkową traumą było dla nich to, że Marta zginęła tuż przed domem. Osierociła 11-letnią córkę. Dla pijanego kierowcy rodzina chce najsurowszej kary - 12 lat pozbawienia wolności.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny