To horror - opowiada o sytuacji na SOR-ze w szpitalu klinicznym Leon Stankiewicz. Po kilkugodzinnym oczekiwaniu na badania został odesłany do szpitala miejskiego. Takich osób do „Porannego” zgłasza się więcej. Szpital odpowiada, że pacjenci przychodzą, gdy ten nie dyżuruje. A lekarze i tak muszą sprawdzić, czy stan ich zdrowia nie zagraża życiu.
Leon Stankiewicz na oddział ratunkowy Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego trafił w niedzielę wieczorem. Przywiózł chorą żonę. - Problem kardiologiczny. Potrzebna była szybka pomoc - tłumaczy. I opowiada: - Stawiliśmy się do USK przed godziną 18. Dwie godziny przesiedzieliśmy na korytarzu. Później żonie wykonano badania i podano kroplówkę.
A za chwilę - zapadła decyzja lekarza o przewiezieniu pacjentki na SOR do Szpitala Miejskiego. To tam miała zostać przeprowadzona dalsza diagnoza. - Pojechaliśmy tam własnym samochodem. Rozmawialiśmy wcześniej z jedną z pacjentek - na transport szpitalny czekała od godziny 9 do 20 - opowiada Leon Stankiewicz.
Czytaj też: SOR Białystok. Czekali pięć godzin na izbie przyjęć
A w Szpitalu Miejskim - kolejny horror. Kolejka pacjentów, których widzieli wcześniej już na SOR-ze w szpitalu klinicznym. - Zrezygnowaliśmy - mówi Leon Stankiewicz.
O podobnych sytuacjach opowiada pan Andrzej (nazwisko do wiadomości redakcji). On z kolei na SOR w USK trafił ostatnio dwukrotnie. I za każdym razem miał skierowanie do szpitala od lekarza pierwszego kontaktu. Tydzień temu - z powodu bardzo wysokiego ciśnienia. W tym tygodniu - bo bolał go brzuch.
- Za każdym razem to samo. Najpierw wiele godzin w poczekalni, aż przyjmie mnie lekarz. Potem badania. A potem informacja, że mam jechać do Szpitala Miejskiego. Jak tak można? Bardzo źle się czułem, byłem zmęczony, a do tego już w końcu bardzo głodny. Jak tak można traktować chorego człowieka? - denerwuje się.
Czytaj także: Pijany lekarz pełnił dyżur na SOR. Ze szpitala wyprowadzili go policjanci. 39-latek stracił pracę
Te sytuacje wyjaśnia Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. Podkreśla, że USK nie ma codziennie ostrego dyżuru na wszystkich oddziałach.
- Ale nawet jeśli w takiej sytuacji zgłosi się do nas pacjent, musimy go przyjąć i zrobić wszystkie niezbędne badania, żeby sprawdzić, czy nie ma sytuacji zagrażającej życiu czy wymagającej interwencji chirurgicznej. Gdy pacjent nie jest dokładnie zbadany, lekarze nie mogą podjąć żadnej decyzji - mówi.
Dopiero gdy lekarz uzna, że potrzebna jest tylko pomoc internisty, pacjent jest odsyłany do szpitala, który akurat dyżuruje „na ostro”.
A jak uniknąć takich sytuacji? Katarzyna Malinowska-Olczyk radzi, by pytać po prostu lekarzy pierwszego kontaktu, którzy wystawiają skierowanie, który szpital dyżuruje.
Tutaj znajdziesz rejestr szpitali, które akurat mają wzmożoną lekarską
Zobacz koniecznie: Remonty w Śniadecji: nowa rehabilitacja i neurologia już w grudniu. W planach: remont oddziału dziecięcego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?