Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z miejsca na miejsce, czyli od wózka dziecięcego po spadochron

Adam Czesław Dobroński [email protected]
Kulig w stronę Rutki 1937
Kulig w stronę Rutki 1937 archiwum prywatne
Temat podróżowania narodził się podczas przeglądania domowych zasobów archiwalnych Andrzeja Zawistowskiego. Dużo ocalało pamiątek rodzinnych, a ponadto pan Andrzej prowadził kwerendy, zbierał,kupował, wymieniał, bo ma duszę kolekcjonera.

Pogoda na ogół sprzyja wciąż podróżom, choć każdego dnia z rana warto wyjrzeć przez okno i sprawdzić, czy samochód nadaje się do jazdy. Mógł przecież zamienić się w autobałwana, lub pagórek lodowy.

Wszystko, co owiane duchem czasu minionego interesowało mego rozmówcę, więc można godzinami podziwiać zebrane skarby i słuchać jego opowieści. Do dzisiejszego Albumu wybrałem kilka zdjęć bacząc, by była to prezentacja różnych form podróżowania.

Nie będzie to tekścik o dygnitarzach, kolumnach limuzyn w asyście gwardii motocyklowych, borowcach, "kogutach", "dyskotekach". Prawdę mówiąc, mógłbym powspominać i swoje przypadki szczególne z takiego przemieszczania się na pokładzie czarnej lancii. Powspominać jednak bez sentymentu, bo z reguły było nerwowo i wedle narzuconego harmonogramu. Co innego podróżować białym kabrioletem w wieku zwanym przez pana Melchiora Wańkowicza szczenięcym.

Proszę przyjrzeć się pojazdowi model 1941, łamany na 1942, konstrukcja oryginalna, przeznaczenie specjalne. Za twórcę tego pojazdu trzeba uznać Tadeusza Zawistowskiego. Urodzony w 1909 roku w Augustowie, gimnazjalista suwalski, a następnie uczestnik trzyletniego kursu w Państwowej Szkole Budowy Maszyn w Grudziądzu. Zatem przygotowanie teoretyczne zadowalające, a doświadczenie zawodowe wyśmienite. Pan Tadeusz rozpoczął pracę w grudziądzkim przedsiębiorstwie miejskich tramwajów, elektrowni i wodociągów, zaś kontynuował w prywatnej fabryce wyrobów metalowych "Rex" w Warszawie, gdzie produkowano i broń. Potem były znów Suwałki i Augustów (Urząd Skarbowy), przygoda fortyfikacyjna w Grodnie i okupacyjne roboty jawne oraz tajne, ukrywanie się.

W lipcu 1941 roku urodził się syn Andrzej i szczęśliwy ojciec (na zdjęciu w kapeluszu, a obok pan Rudzki) zadbał o szykowny wózek. Uwaga - dwupoziomowy. Na pokładzie górnym podróżował Andrzejek, a na dolnym - nazwijmy go skrytką bagażową - można było przewozić nawet granaty. Na szczęście obywało się bez efektów nadzwyczajnych.

Augustowianie rodzą się z zadatkami na pływaków olimpijskich, ale chyba nie wszyscy o tym wiedzą. Na zdjęciach archiwalnych Zawistowscy pływają często i nie "na byle czym", ale na motorówkach, stateczkach, żaglówkach, kajakach, łajbach mniej i bardziej szykownych. Do reprodukcji wybrałem łódź młodych wikingów augustowskich, przycumowaną - za przeproszeniem - Gołej Żośce.

Załogę stanowili (od lewej): Janusz Michałowski (późniejszy aktor warszawski) z wędką, jego brat Jerzy, Andrzej Zawistowski, jego brat Bogusław i siostra Krystyna. Skromne zaprowiantowanie leży na ławce, czapeczki jeszcze nie były w modzie, natomiast miny niemal buńczuczne.

Trójka latorośli odziedziczyła sprawność fizyczną i moc ducha nie tylko po ojcu Tadeuszu, ale i matce Józefie z Michałowskich, urodzonej w 1913 roku w Augustowie. Pani Józefa ukończyła Państwowe Seminarium Nauczycielskie Żeńskie im. Józefa Joteyko w Suwałkach i od 1936 roku nauczała kolejno w szkołach wiejskich w: Prusce Małej, Podsumowie, Bohaterach Leśnych, Skrycikach. Wakacje spędzała na obozach sportowych (na zdjęciu w Tatrach, "zdobywanie szczytów") i krajoznawczych. Ukończyła w Grandzicach koło Grodna kurs Związku Strzeleckiego zaliczając m.in. gry ruchowe, ratownictwo, obronę przeciwgazową, strzelectwo i łucznictwo, terenoznawstwo, łączność.
Te umiejętności przydały się w czasie obu okupacji, kiedy Irena Michałowska, a od lutego 1940 roku już Zawistowska uczyła najpierw w szkole "ruskiej" w Augustowie, a od września 1941 do czerwca 1944 na kompletach tajnych. Wspierała męża oficera Armii Krajowej, urodziła dwoje dzieci, służyła pomocą sąsiadom. Przypomnijmy, że i cudem niemal uniknęła wywózki na "białe niedźwiedzie". To była mitręga, droga przez pole minowe. Po wojnie zabrakło męża (o tym za chwilę) i przybyło jeszcze jedno dziecko, jednak starczyło sił.

Zmieńmy nastrój. Luty 1937 roku, prawdziwa zima, bo to przecież okolice Suwałk. Na kulig wybrało się chyba ciało nauczycielskie, pani Józefa siedzi druga od dołu po prawej stronie. Czyżby konie się zmęczyły? Mała narada w drodze?
A obok zdjęcie samotnego narciarza, który się wybrał na narty w podaugustowskie lasy. Grecka figura, zimowa maciejówka, zegarek na ręce. Państwo poznajecie, to Tadeusz Zawistowski. Pora dokończyć jego biogram. Pan Tadeusz zdołał uniknąć aresztowania za "pierwszego Sowieta" i w czasie okupacji niemieckiej. Wpadł natomiast w połączone macki NKWD i UB, na szczęście dla siebie na kilka miesięcy przed obławą augustowską. Już w październiku 1944 roku znalazł się jako internowany w Stalinogorsku (Donbas), pracował w kopalni węgla.

Wrócił do Augustowa w lutym 1946 roku, z dobrymi radami pospieszyli dawni koledzy i znajomi, wśród nich prominentny dr Jerzy Sztachelski. Szybko więc podjął ojciec mojego rozmówcy pracę w Państwowym Zarządzie Wodnym w Augustowie, a z "kwestionariusza dotyczącego okresów zatrudnienia" posłusznie usunął informację o przymusowym górnictwie w ZSRR.

Nie zabrakło przedstawicieli rodu Zawistowskich i wśród lotników. Na zdjęciu wspomniany już Bogusław (ur. w 1942 r. w Augustowie) na lotnisku w Dęblinie. Przed skokiem trzeba było starannie przygotować spadochron.
Gorzej poszło Bogusławowi na lądzie, bo politruk wytropił, że młody lotnik ukrył fakt posiadania rodziny w krajach imperialistycznych. To była jedna z przyczyn peregrynacji, ostatecznie augustowianin osiadł w Kanadzie, tam latał długo i szczęśliwie, a dziś jest liderem Polonii.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny