MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wypił trzy kubki wódki, a potem usiadł za kierownicę. Pędził jak szalony pod prąd i taranował auta. (wideo, zdjęcia)

Magdalena Kuźmiuk
Jan H. jest oskarżony o sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy drogowej i ucieczkę przed policją, a także jazdę po pijanemu. 55-letni białostoczanin miał bowiem 2,2 promila alkoholu we krwi.
Jan H. jest oskarżony o sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy drogowej i ucieczkę przed policją, a także jazdę po pijanemu. 55-letni białostoczanin miał bowiem 2,2 promila alkoholu we krwi. Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Jan H. staranował cztery inne auta. Po pijanemu pędził na oślep. Twierdzi, że nie słyszał syren policyjnego pościgu. Grozi mu 12 lat więzienia.

[galeria_glowna]

Żałuję tego, co się stało. Wiem, że zrobiłem źle. Przepraszam policjantów i wszystkich pokrzywdzonych - podkreślał we wtorek 55-letni Jan H przed Sądem Rejonowym w Białymstoku. Na ławę oskarżonych zawiodły go wydarzenia z początku grudnia ubiegłego roku.

Wtedy, tuż po godzinie 15, anonimowa kobieta zadzwoniła na policję.
- Ulicą gen. Andersa w Białymstoku, tuż przede mną, środkiem drogi, jedzie mitsubishi - powiedziała policjantom.

Mundurowi natychmiast pojechali we wskazane przez kobietę miejsce. Poszukiwane mitsubishi zauważyli na ulicy gen. Maczka. Zdaniem prokuratury, kierowca nie reagował na sygnały świetlne i dźwiękowe policyjnego samochodu. Ominął radiowóz, wysepkę rozdzielającą obie jezdnie i gwałtownie skręcił w ulicę Dziesięciny. Ze względu na porę dnia, panował tam duży ruch. A mitsubishi sunęło pod prąd. Zmuszało jadących z naprzeciwka kierowców do ucieczki na pobocze.

Podczas szalonego rajdu oskarżony kierowca mitsubishi staranował cztery inne auta. Zatrzymał się dopiero po zderzeniu z jeepem. Był pijany. Miał 2,2 promila alkoholu we krwi.

Jan H. od początku przyznawał się do winy. Ale konsekwentnie zaprzecza, że uciekał przed policją. Prokuratura chciała, by oskarżony trafił do tymczasowego aresztu. Jednak sąd dwukrotnie jej odmówił. Dlatego Jan H. odpowiada z tzw. wolnej stopy.

We wtorek w sądzie wyjaśnił, że feralnego dnia żona wysłała go po zakupy na giełdę rolną. Tam spotkał znajomych. Jeden zaproponował wypicie wódki. Oskarżony przyznał, że początkowo zamierzał zostawić auto na parkingu, ale potem zdecydował, że nim pojedzie.

- Nie czułem się pijany - powiedział w sądzie. We wtorek sąd przesłuchał interweniującego wtedy policjanta i świadków, którzy widzieli pijacki rajd Jana H. Kolejna rozprawa za miesiąc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny