Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszawica w Białymstoku. Dzieci w szkołach mają wszy! Dyrektorzy: To poważny problem, który wraca jak bumerang

(mw)
Wszawica znowu pojawiła się w białostockich szkołach
Wszawica znowu pojawiła się w białostockich szkołach CC BY-SA 3.0/Wojciech Wojtkielewicz
Wszawica pojawia się w szkołach falami. Najwięcej jest jej zaraz po wakacjach. Kadra niemal każdej z białostockich podstawówek miała kłopot z wszami u uczniów. Często walka z nimi jest skazana na przegraną, bo – zdaniem dyrektorów – rodzice nie chcą się w nią włączyć.

- W szkole panuje wszawica. Dyrekcja słabo sobie radzi z tym problemem, ponieważ sporo rodziców nie zgodziło się na przegląd włosów swoich dzieci. Jeszcze chwila i cała szkoła będzie hodować wszy! Pomóżcie! – napisał do nas zaniepokojony rodzic ucznia jednej z podstawówek.

Chodzi o Szkołę Podstawową nr 9 w Białymstoku. Dyrektor szkoły Edyta Haraburda potwierdza: problem z wszami w szkole jest. I to duży.

– Wszawica bierze się z braku higieny i z brudu. Ja na higienę dziecka nie mam wpływu. Pielęgniarka dwa razy w tygodniu przegląda dzieciom głowy. Dzieci się przytulają do siebie, bawią się, chodzą na różne zajęcie sportowe i tak naprawdę ognisko wszawicy jest trudne do zdiagnozowania. To problem, na którym bardzo ciężko zapanować – nie ukrywa dyrektor Edyta Haraburda.

Czytaj też: Szkoła Podstawowa nr 32 ma problem z wszawicą. Dyrektor zaprzecza

Dodaje, że w szkole nieraz organizowane zebrania z rodzicami, na których polecano m.in. codzienne profilaktyczne stosowanie środków zapobiegającego wszom. – Jeśli do takiego zalecenia zastosuje się 24 rodziców z 26-osobowej klasy, to czy problem zostanie usunięty? – pyta.

Czy problem z wszami występuje też w innych szkołach w Białymstoku

– Kiedyś były, ale teraz nie mam takich sygnałów. Mamy procedurę, która w takich sytuacjach jest wdrażana – mówi Bogdan Wróbel, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 5 w Białymstoku.

– To okresowy problem, którego w tej chwili w naszej szkole nie ma. Ale w poprzednich latach zdarzały się takie sytuacje. Teraz nic przy dziecku nie można zrobić bez zgody rodzica. Kiedyś pielęgniarka miała możliwości, by głowy dzieci sprawdzić, a teraz trzeba pół świata pytać o zgodę. Nie tędy droga – uważa Halina Hapunik, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 47 w Białymstoku.

Czytaj także: Przedszkole nr 43 ma problem z wszawicą

Potwierdza, że w jej szkole jest wielu rodziców, którzy podpisali oświadczenia, że pielęgniarka bez zgody rodzica nie może wykonywać przy dziecku żadnych zabiegów.

– Od rodziców trudno wyegzekwować, by ktoś tę głowę sprawdził. Bywało, że pielęgniarka telefonowała do rodzica na moją prośbę, to dostawała jeszcze burę, a dziecko pozostawało z wszami. A przecież szkoła to olbrzymie zbiorowisko, są lekcje w-f, przewrotki na materacach – rozkłada ręce dyrektor Hapunik.

Jej zdaniem, potrzebne są odgórne przepisy, które regulowałyby kwestie sprawdzania głów przez szkolną pielęgniarkę.

– Przypadki wszawicy nie są objęte zakresem działań organów Państwowej Inspekcji Sanitarnej i brak jest podstaw do wydania decyzji administracyjnej nakazującej dziecku z wszawicą wstrzymanie się od uczęszczania do placówki oświatowej – mówi Waldemar Kulesza, p.o. Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Białymstoku.

Zobacz też: Jak zabezpieczyć się przed wszawicą? Co zrobić, gdy się pojawi?

Do sanepidu w tym roku wpłynęło jedno zgłoszenie dotyczące wszawicy, w ubiegłym takich interwencji było cztery.

– Nasze instrukcje, procedury, informacje, ulotki rozdawane systematyczne od trzech lat – to wszystko przynosi efekty, choć problem wraca co roku, na początku roku szkolnego, to jednak szybko udaje się wszawicę stłamsić w zarodku – mówi Tomasz Blecharczyk, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 49 w Białymstoku. On także podkreśla, że dziś to na rodzicu spoczywa obowiązek zadbania o głowę dziecka.

– My mamy ten problem pod kontrolą, choć niektórych rodziców musiałem dwa lata wychowywać – uśmiecha się dyrektor.

Co zrobić, kiedy rodzice uporczywie nie reagują na prośby szkolnych pielęgniarek? – W przypadku uchylania się rodziców lub opiekunów od działań na rzecz ochrony zdrowia, w tym higieny osobistej, może to budzić podejrzenie o zaniedbywanie, a nawet nadużycie popełnia wobec dziecka w jego środowisku domowym. W sytuacji kiedy rodziców nie mogą lub nie są w stanie sprawować opieki nad dzieckiem, niezbędne jest udzielenie tej rodzinie pomocy opiekuńczo-wychowawczej w trybie obowiązujących przepisów prawa – mówi Waldemar Kulesza z sanepidu.

Zobacz koniecznie: Z raportu Sanepidu wynika, że w polskich szkołach jest brudno, dzieci mają wszawicę, nie ma miejsc do przeprowadzania lekcji WF-u, szafek na książki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny