Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wołynianie i tajemnice Mielnika

Tomasz Mikulicz [email protected] tel. 85 748 95 54
Okolice Niemirowa to bardzo malownicze miejsce. Ksiądz z pobliskiej parafii zachwala krajobrazy i opowiada ciekawą historię uratowania kościoła przed wysadzeniem w powietrze.
Okolice Niemirowa to bardzo malownicze miejsce. Ksiądz z pobliskiej parafii zachwala krajobrazy i opowiada ciekawą historię uratowania kościoła przed wysadzeniem w powietrze. Fot. www.niemirow.sacro.pl
Drugi tydzień naszych wypraw z mapami wojskowymi rozpoczniemy od niewielkich wioseczek na wschód od Dubicz Cerkiewnych. Zwiedzimy też okolice Mielnika.

Zbieraj kupony, wygraj aparat!

Zbieraj kupony, wygraj aparat!

Dla Czytelników mamy trzy aparaty cyfrowe i zestawy upominków. Aby mieć szansę je zdobyć, trzeba zebrać komplet 24 kuponów. Kupony ponumerowane od 1 do 24 będą publikowane w "Porannym" w dniach dołączania map. Na każdym z nich będzie pytanie konkursowe. Na ostatnim kuponie zamieścimy pytanie opisowe, które będzie podstawą do wyłonienia zwycięzców w konkursie.

Prawidłowo wypełnione zgłoszenie konkursowe musi zawierać komplet 24 oryginalnych, wyciętych z gazety kuponów z poprawnie zaznaczonymi odpowiedziami na pytania. Przynajmniej jeden kupon w komplecie powinien zawierać dane osobowe uczestnika konkursu. Regulamin dostępny na www.poranny.pl/mapy i w Biurze Ogłoszeń "Kuriera Porannego".

Spójrzmy na mapę zamieszczoną na górze arkusza. Widzimy tu wsie Wojnówka, Biała Straż czy Starzyna. Koniecznie trzeba się tu wybrać. Mieszkają tu potomkowie przybyszów z Wołynia.

- Posługują się oni rodzajem gwary ukraińskiej. W przeciwieństwie do osadników białoruskich z takich miejscowości jak Mikłaszewo czy Olchówka, Wołynianie nie zmiękczają niektórych sylab. Oni powiedzą na przykład: "hodyty, robyty", Białorusini: "chodzici, robici" - mówi dr Bazyli Siegień z katedry filologii białoruskiej na Uniwersytecie w Białymstoku.

Profesor Antoni Mironowicz z instytutu historii mówi z kolei, że osadnicy przybywali, by pracować w wielkich gospodarstwach magnackich. Na tych terenach były to ziemie rodziny Sapiehów, którzy często odsprzedawali swoje dobra pomniejszym szlachcicom. I tak na przykład rodzina Wołyńcewiczów miała majątek w Jodłówce. Do dziś zachował się tam drewniany dworek. Z naszą mapą trafimy bez problemu. Wystarczy tylko przy lewym brzegu mapy odszukać miejscowość Starzyna i skierować palec w dół. Gdy obejrzymy już dworek, można skierować się na północ i odszukać miejscowość Wojnówka. Tam z kolei możemy podziwiać drewniany wiatrak z lat 30. XX wieku oraz stylowe, drewniane chałupy.

Druga z dzisiejszych map dotyczy okolic Mielnika. W czasach I Rzeczypospolitej było to ważne miasto na szlaku z Krakowa do Wilna. Po utracie praw miejskich w dwudziestoleciu międzywojennym Mielnik pozostaje malowniczą, nadburzańską wsią.

- Pośrodku wznosi się Góra Zamkowa z ruinami dawnego zamku Jagiellonów. Ludzie powiadają, że zamek miał lochy, które prowadziły aż do Drohiczyna. Stąd miał też wychodzić tunel pod Bugiem - opowiada Jolanta Galecka z Urzędu Gminy w Mielniku.

To nie koniec niesamowitych opowieści. Galecka mówi, że na pobliskiej Górze Uszeście (nieco na północy wschód od Mielnika) stała niegdyś cerkiew ze złota, która zapadła się pod ziemię. - Miało to się stać podczas jednego z najazdów tatarskich. Przybyli tu dokładnie w Wielkanoc. Teraz, gdy pierwszego dnia Wielkanocy przyłoży się ucho do ziemi, to słychać bicie dzwonów - twierdzi Galecka.

To w tej cerkwi miała się też znajdować cudowna ikona Spasa Izba wiennika, którą na przełomie XII i XIII wieku mieszkańcy Mielnika wyłowili z Bugu. Później trafiła na Świętą Górę Grabarkę, do dziś można ją tam podziwiać.

A teraz weźmy mapę i skierujmy się bliżej granicy. Leży tam miejscowość Niemirów, w której możemy podziwiać murowany kościół z końca XVIII wieku. - Wiąże się z nim pewna ciekawa historia. Działo się to w lipcu 1944 roku, kiedy z Niemirowa wycofywały się wojska niemieckie - zaczyna ks. Zbigniew Domirski z parafii św. Stanisława Biskupa i Męczennika.

Niemcy podminowali świątynię. To, że nie zostały po niej zgliszcza, zawdzięczamy Stanisławowi Szymańskiemu. - To jeden z mieszkańców wsi, którzy zostali przez Niemców wzięci do pomocy przy podkładaniu min. Szymański wykorzystując nieuwagę żołnierzy, przeciął kable i mechanizm nie zadziałał. Wściekli Niemcy zaczęli go ścigać. Ale sami musieli uciekać. Armia Czerwona była tuż-tuż - opowiada ks. Domirski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny