Wiktor Grygiencz, burmistrz Supraśla nie widzi w tym nic złego. - W skali gminy to nie są jakieś wielkie pieniądze. Mam bardzo dużo pracy i nie mogę sobie pozwolić na urlopy - mówi.
W pierwszej kadencji, zakończonej w 2006 roku, miał 95 dni zaległego urlopu, w tej - 66. Na dłuższy urlop wybiera się dopiero teraz, kiedy sprawą zajęła się Państwowa Inspekcja Pracy.
- Urlopy są po to, by je wykorzystywać. Nie może być tak, że ktoś tego nie robi, a później trzeba mu ciągle wypłacać ekwiwalenty - mówi Jarosław Janowicz, zastępca okręgowego inspektora pracy w Białymstoku.
Inspekcja stwierdziła naruszenie prawa i nałożyła grzywnę 1,5 tys. zł. Zapłaci ją z własnych poborów Barbara Piekarska, zastępczyni Grygiencza. Burmistrz nie zostanie ukarany, bo nie on występuje w roli zatrudniającego. Przepisy dają mu prawo, by wybrał sobie pracodawcę wśród pracowników gminy. On wskazał Barbarę Piekarską. - Rzeczywiście, trochę się tych dni nazbierało. Postaramy się zmniejszyć nieco ich liczbę - twierdzi zastępczyni.
Dlatego burmistrz wkrótce pójdzie na urlop. - Za dni, które mu jeszcze zostaną, dostanie z końcem kadencji około 10 tysięcy złotych - wylicza Barbara Piekarska.
Wiktor Grygiencz będzie wypoczywał aż do początku grudnia. Mimo to urząd gminy będzie pracował normalnie.
Czytaj także: Wiktor Grygiencz, burmistrz Supraśla: Wypruwam sobie żyły, więc podwyżka mi się należy
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?