[galeria_glowna]
Prokuratura zakończyła śledztwo w sprawie zabójstwa w Sędziwujach. O zabicie Ani oskarżyła dwóch mieszkańców Zambrowa.
- Wątpię, że nas przeproszą. Gdy zabijali moją córkę nie mieli przecież żadnych skrupułów. Dla mnie liczy się teraz tylko surowa kara - mówi ojciec dziewczyny.
- Minęło już tyle czasu, ale dla nas nic się nie zmieniło. Ostatnio chciałem przeczytać akta ze sprawy, ale nie byłem w stanie. Przestałem gdy tylko zobaczyłem zdjęcia - mówi pan Józef, ojciec Ani.
Jego córka została okrutnie zamordowana. Do sądu w Łomży właśnie trafił akt oskarżenia w tej sprawie. Tamtejsza prokuratura o zabójstwo dziewczyny oskarża Tadeusza Sz. i Andrzeja Sz.
Randka przez internet z tragicznym finałem
Do morderstwa doszło 15 sierpnia 2009 roku. Ania jednego ze swoich oprawców poznała przez internet. W sobotę przed południem umówiła się z nim na spotkanie.
Przyszedł z kolegą. Wspólnie pojechali do miejscowości Sędziwuje, gdzie Tadeusz miał działkę. Mężczyźni pili piwo. Ona nie chciała alkoholu. A kiedy chciała zadzwonić, zabrali jej telefon i roztrzaskali o ścianę. Zaczęli się kłócić.
- Trudno powiedzieć, co było bezpośrednią przyczyną - mówi Maria Kudyba, rzecznik prasowy prokuratury okręgowej w Łomży, która prowadzi sprawę.
Mężczyźni w pewnym momencie popchnęli Anię. Dziewczyna upadła, uderzyła się głową w próg i straciła przytomność.
- Sądzili że, ją zabili, ale ofiara jeszcze wtedy żyła - przyznaje pani prokurator.
Kiedy sprawcy zauważyli, że Ania daje oznaki życia, zaczęli okładać czym się dało leżącą ofiarę. Uderzali kijem, kopali po głowie. W pewnym momencie jeden z nich złapał siekierę i obuchem uderzył a ją w twarz.
- Potem postanowili pozbyć się ciała. Mieli różne pomysły. W końcu zdecydowali się najlepiej je spalić - opowiada Maria Kudyba.
Na działce w Sędziwujach rozpalili ognisko. Wrzucili do niego nagą dziewczynę i jej rzeczy. Potem wszystko dodatkowo obłożyli sztachetami. Wieczorem przed wyjściem przygasili ogień.
Sprawcom grozi dożywocie
Pierwszy złamał się Andrzej Sz. Kiedy wrócił do domu przyznał się żonie i bratu, co zrobili. Rodzina kazała mu zgłosić się na policję. Wieczorem tego samego dnia także rodzice powiadomi policję o zniknięciu córki.
- Na początku obaj przyznawali się do winy. Ale potem wycofali się i nie chcieli składać więcej wyjaśnień - przyznaje pani prokurator.
Za zabójstwo Tadeuszowi Sz. i Andrzejowi Sz. grozi nawet dożywocie.
- Nie wyobrażam sobie niższej kary - przyznaje pan Józef.
Więcej zdjęć znajdziesz w linku z lewej strony artykułu. O zbrodni poczytasz także w artykułach podlinkowanych pod tekstem.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?