Sądząc po wieku Ojca, fotografia ta została wykonana w drugiej połowie lat trzydziestych ubiegłego wieku, naprzeciwko domu oznaczonego obecnie numerem 56. Zamieszkują w nim kolejne pokolenia Siemieniuków. Na drzwiach samochodu widnieje napis: Herbewo.
Od dłuższego czasu zastanawiałem się, czy jest to nazwa jakiejś firmy, czy też może niewielkiej miejscowości, położonej gdzieś daleko na terenie Polski? Nurtowały mnie także pytania: w jakim celu ten samochód przyjechał do Białowieży i dlaczego cieszył się takim zainteresowaniem tutejszej młodzieży?
Postanowiłem w końcu wyjaśnić tę zagadkę. Wpisałem hasło "Herbewo" do internetowej wyszukiwarki. Okazało się, że jest to nazwa jednej z firm działających do dzisiaj w Krakowie. Powstała ona w 1920 roku z połączenia trzech przedsiębiorstw należących do Rudolfa Herliczki, Władysława Bełdowskiego i Stanisława Wołoszyńskiego. Firma Herbewo w dwudziestoleciu międzywojennym była największym polskim producentem tutek i bibułek papierosowych. Ale to nie wyjaśniało jeszcze powodu przyjazdu firmowego samochodu do Białowieży.
Idąc za ciosem, skontaktowałem się pocztą elektroniczną z firmą. Jeszcze tego samego dnia otrzymałem od p. Anny Ocieczek, kierowniczki biura firmy, satysfakcjonującą mnie odpowiedź.
Pani Anna poinformowała, że firma swój sukces zawdzięczała między innymi niespotykanej w owych czasach reklamie. Po wsiach i miasteczkach jeździły samochody reklamowe z przewoźnymi kinematografami i organizowały darmowe seanse filmowe, podczas których wyświetlano reklamówki Herbewo. Niektóre taśmy firmie udało się zachować.
Sprzedawano przy tym również wyroby tytoniowe. Takie wzory użytkowe, jak Morwitan, Bon-Ton, El Gamel, dzięki reklamie, wryły się głęboko w świadomość palaczy i były rozpoznawalne tak, jak dzisiaj Coca Cola. Na moim zdjęciu uwieczniony został najprawdopodobniej jeden z takich samochodów reklamowych.
A więc sprawa się wyjaśniła. Zrozumiałym stało się też szczególne zainteresowanie przedwojennych białowieskich nastolatków samochodem z Krakowa. Oczywiście, nie chodziło im o zakup wyrobów tytoniowych, a o możliwość obejrzenia bezpłatnych filmów.
Spoglądam po raz któryś na fotografię i przyglądam się dokładnie postaci Ojca. Stoi tuż za niskim chłopcem trzymającym w prawej ręce kijek lub laskę? Na głowie ma czapkę-rogatywkę, ale jest bosy, podobnie jak część jego kolegów. Widocznie w tamtych czasach było to normalne i nikogo nie dziwiło ani tym bardziej śmieszyło.
Pamiętam, że pod koniec lat pięćdziesiątych, gdy byłem już uczniem podstawówki, Ojciec kupił mi podobną czapkę-rogatywkę, najwidoczniej przez sentyment do swego stroju z lat młodzieńczych. Czapka spodobała mi się i nosiłem ją wbrew częstym docinkom i prześmiewkom kolegów. W tamtych czasach bowiem rogatywki nie były już modne, tak jak przed wojną. Nosili je wyłącznie harcerze, a ja do harcerstwa nie należałem. Otrzymałem od kolegów nawet przezwisko "Rogatywka", ale, na szczęście, nie przyległo ono do mnie na stałe.
A firma Herbewo dzisiaj? Po wojnie cały jej majątek przeszedł na własność państwa, zaś budynek fabryczny przejęła Drukarnia Narodowa. W 1992 roku potomek Stanisława Wołoszyńskiego - Andrzej Barański, odzyskał majątek firmy i reaktywował ją. Dzisiaj głównym przedmiotem działalności firmy jest zarządzanie nieruchomościami własnymi i powierzonymi.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?