Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Książę Filip odwiedził Białowieżę

Piotr Bajko [email protected] tel. 85 682 23 95
Tak dzisiaj wygląda uroczysko i miejsce ogniskowe, czyli Filipówka.
Tak dzisiaj wygląda uroczysko i miejsce ogniskowe, czyli Filipówka. Fot. Tomasz Niechoda
Jest jednym z najmłodszych uroczysk w Puszczy Białowieskiej. To jednocześnie miejsce, w którym do dzisiaj rozpalane są ogniska dla turystów. Jego żywot zaczął się równo 35 lat temu.

Już z tych pierwszych słów białowieżanie na pewno się domyślili, że chodzi oczywiście o Filipówkę. Miejsce to znajduje się tuż przy drodze Narewkowskiej, na prawym brzegu rzeczki Łutownia. Zostało zagospodarowane w lecie 1975 roku, dla przyjęcia księcia Edynburga Filipa Mountbattena, małżonka królowej Wielkiej Brytanii Elżbiety II.

W Filipówce ustawiono półkolem ciężkie, drewniane stoły, a po obu ich stronach takież ławy. Nad stołami i ławami wykonano solidną strzechę na słupach. Naprzeciwko zmontowano scenę dla występów artystycznych. Pomiędzy ławami a sceną przygotowano miejsce do rozpalenia ogniska. Nieopodal wykopano studnię z żurawiem.

Książę Filip przyleciał do Białowieży w niedzielę, 31 sierpnia 1975 roku. Jako przewodniczący Międzynarodowej Federacji Jeździeckiej, uczestniczył w tym czasie w trzecich europejskich zawodach w powożeniu zaprzęgami, które odbywały się w Sopocie.

W Białowieży książę Filip chciał zobaczyć żubry, park, a także zapoznać się z polskimi doświadczeniami w zakresie ochrony naturalnego środowiska człowieka.

Książę Filip dotarł na Filipówkę kolejką wąskotorową, ale ostatnie kilkaset metrów pokonał na bryczce. Rozpalono mu wielkie ognisko. Na scenie występował zespół folklorystyczny "Kurpie Zielone". Książę wraz ze swoimi gośćmi oraz włodarzami województwa białostockiego próbował różnych, smakowitych potraw. Podawano je na drewnianych tackach. Nawet samogon nalewano z gustownej beczułki, wykonanej z drewna. Po konsumpcji nastał czas na tańce.

Wieczerza przy ognisku ciągnęła się dość długo. Gościnni gospodarze tłumaczyli księciu, że u nas istnieje taki zwyczaj, iż należy spróbować każdej potrawy, którą podaje się na stół. Zatem książę próbował, próbował... Nazajutrz ledwie dał rady przyjść do jadalni na śniadanie (zatrzymał się w Domu Myśliwskim w Białowieży). Wypił trochę kawy i milcząc wyszedł. Nastąpiła konsternacja. Niebawem pojawił się sekretarz księcia i powiedział, że jego książęca mość źle się czuje, ale życzy wszystkim smacznego!
Dzisiaj w Filipówce przyjmowani są wszyscy goście, którzy zapragną w trakcie pobytu w Puszczy Białowieskiej urozmaicić sobie czas przy ognisku.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny