Dziś wracamy do przebudowy mostu na rzece Leśnej. Przypomnijmy, że 23 lipca rozpoczęta została rozbiórka mostu, a dla samochodów wyznaczono objazd. Rzecz w tym, że wydłuża on drogę aż o kilka kilometrów.
W tej chwili mostu już nie ma, przejazd jest całkowicie zamknięty i na drugą stronę rzeczki przedostać się mogą się jedynie piesi. Firma remontowa przygotowała dla nich solidną kładkę, jednak dojście do niej wymaga sporych umiejętności akrobatycznych.
- Żeby dotrzeć do kładki trzeba pokonać wysoką skarpę. Przy zejściu nie ma poręczy. Jest tylko taśma rozpięta na słupkach, a pod nogami osuwająca się ziemia - mówi Halina Otoka, kierująca spółką Euro-Postęp. - W moim zakładzie pracuje 127 osób, z czego ponad 100 niepełnosprawnych i to przejście jest dla nich wielkim utrudnieniem. Grozi upadkami i kalectwem.
Rzeczywiście, zejście do mostku jest bardzo strome, brakuje poręczy i podłoże jest nierówne. Starsi ludzie w ogóle tędy nie chodzą, bo nie są w stanie pokonać tej przeszkody. - Jeżeli ktoś się poślizgnie, to nie ma nawet czego się złapać, nie wiem co będzie, gdy spadną deszcze lub ziemia przymarznie jesienią. Niedługo też dzieci będą tędy maszerowały do szkoły - mówi Katarzyna, mieszkanka Hajnówki.
Po prowizorycznym mostku ludzie chodzą i jeżdżą rowerami, które wciągają po stromej skarpie. Mówią, że jakoś muszą sobie radzić, bo objazd jest bardzo długi.
- Żeby dotrzeć do pracy na siódmą, musiałabym jechać autobusem chyba o szóstej, przez całe miasto. Wolę już iść przez te wykopy, chociaż strach, że upadnę - mówi kobieta pokonująca właśnie nasyp.
Halina Otoka wyjaśnia także, że jej pracownicy mają kłopoty z dotarciem do pracy. Autobus miejski zatrzymuje się przed kładką, więc ludzie muszą ją pokonać.
Ci, którzy chcą tego uniknąć muszą objechać całe miasto, a to zabiera czas. Niestety, rozkład jazdy autobusów nie jest dostosowany do nowych warunków i ludzie nie mogą dojechać do pracy.
- Logistycznie inwestycja ta nie jest w ogóle przygotowana - mówi Halina Otoka. - Do tego dochodzi kompletny brak kontroli.
Mieszkańcy żalą się, że roboty toczą się bardzo wolno i przez kilka ostatnich dni budowlańcy nic nie robią, a na placu widać tylko stróża. Ludzie nie zgadzają się także z argumentami dyrektora Podlaskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich Józefa Sulimy, który prace na jedną zmianę tłumaczy dobrem mieszkańców.
- Z jednej strony łąki i z drugiej też, więc jakim mieszkańcom przeszkadzałaby praca do wieczora? Poza tym nawet na jedną zmianę prace powinny trwać do godziny piętnastej, a tu? Zaczynają o dziesiątej, a o dwunastej już jest fajrant - kwituje Jolanta Krutel.
Ludzie po pomoc poszli do Mikołaja Janowskiego, radnego sejmiku wojewódzkiego. Dzięki tej interwencji dyrektor Sulima pofatygował się na plac budowy, aby osobiście zobaczyć z czym mieszkańcy mają problem. Także burmistrz Anatol Ochryciuk obiecał swoją pomoc.
- Byłem na moście. Rzeczywiście z jednej strony jest strome wejście. Ustaliliśmy z kierownikiem budowy, że poprawi wjazd na tę kładkę - zapewnia burmistrz Hajnówki. - Ze zmianą rozkładu jazdy autobusów też nie widzę problemu, ale do tego nie jestem potrzebny, wystarczy skontaktować się z dyrektorem Zakładu Komunikacji Miejskiej.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?