Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łowczy białowieski Stefan Charczun dopuścił do walki między żubrami. Historia sztyletu Goeringa

Piotr Bajko [email protected] tel. 85 682 23 95
Po udanym polowaniu na wilki w Puszczy Białowieskiej. Pierwsza połowa lat 30-tych. Stefan Charczun stoi trzeci od lewej.
Po udanym polowaniu na wilki w Puszczy Białowieskiej. Pierwsza połowa lat 30-tych. Stefan Charczun stoi trzeci od lewej. Fot. Archiwum Piotra Bajko
Stefan Charczun był postacią znaną i cenioną w międzywojennej Białowieży. W historii łowiectwa w Puszczy Białowieskiej zostawił swój wyraźny ślad.

Wnukowie łowczego Puszczy Białowieskiej, Janusz Dynowski i Andrzej Brosz, przechowują w zbiorach rodzinnych m.in. trąbkę myśliwską z wygrawerowanym napisem:

"Panu Łowczemu Stefanowi Charczunowi pracownicy DLP Białowieża, 11.XI.1934",

srebrną zapalniczkę od gen. Kazimierza Fabrycego (z 1930 roku) i muszlę-wabik na jelenia.

Pochodził z Wołynia.

Do Puszczy Białowieskiej przybył pod koniec XIX wieku, opuścił ją w połowie lat 30. ubiegłego wieku. Dzisiaj pamięć o nim praktycznie się zatarła. Przypomnijmy zatem tę postać.

Stefan Charczun urodził się 28 października 1874 roku w Studziance, z ojca Andrzeja Charczuna i matki Kseni Mikołajczyk. Prawdopodobnie był dzieckiem nieślubnym.

Pierwszą pracę Stefan podjął na poczcie jako goniec, miał wtedy 16 lat. Po paru latach poznał Stefana Seferyniaka, praktykanta leśnego w majątku hrabiego Berga.

Hrabia Berg był obywatelem rosyjskim pochodzenia niemieckiego. Miał dobra na Wołyniu i w Finlandii, a czasem przyjeżdżał do Puszczy Białowieskiej na polowania.

Polował tu m.in. w latach 1871, 1880 i 1881, zwykle w towarzystwie wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza.

Stefan Charczun został praktykantem u hrabiego Berga za wstawiennictwem Seferyniaka. Wkrótce też hrabia powierzył mu zarząd nad mocno zaniedbanym majątkiem, który wygrał w karty. Charczun w szybko doprowadził majątek do właściwego stanu, ale po kilku latach hrabia przegrał go w karty i wyjechał do Finlandii. Przed wyjazdem zdążył jeszcze zaprotegować Charczuna do służby łowieckiej w Puszczy Białowieskiej.

Było to w 1896 roku. W tym samym roku, 28 maja, Charczun ożenił się z Zofią Seferyniak, siostrą swego przyjaciela. Mieli sześcioro dzieci (dwoje wcześnie zmarło).

Przed wybuchem I wojny światowej Charczun pracował już jako oberjegier, kierował pracą strażników łowieckich. Mając uzdolnienia muzyczne stworzył łowiecką orkiestrę, która funkcjonowała zarówno za czasów carskich, jak i w okresie międzywojennym. We wspomnieniach ówczesnych pracowników łowiectwa Charczun był człowiekiem bardzo zdolnym i stanowczym.

Po ewakuacji przez władze carskie w sierpniu 1915 roku pracowników leśnych i łowieckich do Rosji, Charczun trafił z rodziną do guberni twerskiej. Pracował jako leśnik, a gdy wybuchła rewolucja październikowa, uciekł z rodziną do Polski.

Przyjechał do Puszczy Białowieskiej. Do września 1928 roku był leśniczym Leśnictwa Grudki, następnie został łowczym Dyrekcji Lasów Państwowych w Białowieży. Kierował pracą szesnastu strażników łowieckich. Na tym stanowisku pracował do przejścia na emeryturę w 1935 roku. Mieszkał z rodziną w Krzyżach, w domu swojej żony (budynek zachował się do dziś).

Łowczemu Charczunowi powierzono również opiekę nad założoną we wrześniu 1929 roku hodowlą żubrów w Puszczy Białowieskiej. W październiku 1929 roku osobiście konwojował z Warszawy dwie samice.

Łowczy białowieski organizował też polowania dla dostojników państwowych. Prezydent RP Ignacy Mościcki podarował mu na pamiątkę srebrną papierośnicę, którą 19 lipca 1930 roku, w obecności wyższych urzędników Dyrekcji Lasów Państwowych w Białowieży, przekazał Charczunowi Adam Loret, dyrektor Lasów Państwowych.

Wewnątrz papierośnicy wyryto następujący napis: "Prezydent Rzeczypospolitej Ignacy Mościcki Panu Łowczemu Stefanowi Charczunowi na pamiątkę z okazji polowania dn. 10-14.IV.1930 r. w Białowieży". Przed reprezentacyjnymi polowaniami prezydent Mościcki mówił Charczunowi, jakie ma żądania odnośnie polowania, a łowczy musiał je spełnić.

Stefan Charczun przez długie lata pracy poznał dobrze Puszczę Białowieską także od strony florystycznej. Wspomina o nim w swym dziele "Lasy Białowieży" (Poznań 1930) prof. Józef Paczoski, kierownik Nadleśnictwa Rezerwat. Charczun okazał wiele pomocy profesorowi w jego badaniach, wskazując m.in. nowe stanowisko bluszczu na tym terenie.

Od 1 października 1935 roku Stefan Charczun był emerytem. Głównym tego powodem był wiek oraz zarzuty, że dopuścił do walki między żubrami Björnsenem i Borussem. Charczun, rzeczywiście, przesiedlił je niefortunnie, nie spodziewając się, że jeden z nich przełamie ogrodzenie i zacznie walkę z drugim samcem.

Większy i cięższy Borusse złamał tylną nogę rywalowi i spowodował szereg obrażeń wewnętrznych. Björnsena trzeba było zastrzelić.

W kwietniu 1935 roku, za pięć tysięcy złotych, Charczunowie sprzedali Dyrekcji Lasów Państwowych w Białowieży swój dom z placem w Krzyżach (ulokowano tam siedzibę nadleśnictwa).

W styczniu 1937 roku kupili dom w Kiwercach na Wołyniu. Po II wojnie światowej przyjechali do Lublina. Gdy dotarł do nich syn Sergiusza, opuścili to miasto i osiedli w Krzętowie, około 30 kilometrów od Radomska.

Syn pracował w tamtejszym nadleśnictwie. Po trzech latach został przeniesiony do Nadleśnictwa Jakubkowo koło Iławy. Stefan Charczun dokonał tu swego żywota 28 lipca 1953 roku. Pochowano go w pobliskich Tylicach. Żona Zofia wyjechała do córki do Słupska, gdzie zmarła w 1964 roku, w wieku 89 lat.

Potomkowie łowczego pielęgnują opowieść rodzinną o dostrzeleniu przez dziadka wilka, którego polujący w 1935 roku w Białowieży Hermann Goering tylko ranił. Wilk został odprawiony do Berlina samolotem. Goering podarował Charczunowi sztylet, o którym wspomina Jarosław Abramow-Newerly w opowiadaniu pt. "Sztylet Goeringa". Jednak Andrzej Brosz z Gedajtów twierdzi, że historia ta jest trochę inna, niż ją pisarz przedstawił. Z opowiadań babci Zofii Charczunowej wie, że z pochwy sztyletu odłupali oni najpierw umieszczone na niej ozdoby w postaci żołędzi, a gdy do Polski wkroczyli Rosjanie, ze strachu wyrzucili sztylet do wody.

Gdy do Kiwerców weszli Niemcy, zjawiła się u Charczuna delegacja od Goeringa, który chciał, by Charczun został łowczym w Puszczy Białowieskiej. Ten wymówił się chorobą i podeszłym wiekiem.

Według dr Janusza Dynowskiego z Olsztyna, Charczunowie przed wybuchem wojny oddali sztylet Goeringa na Fundusz Obrony Narodowej. Był on wprawdzie pozłacany, ale brzydki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny