Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pijemy coraz więcej

Iza Puc
Przepisy, wywieszki na półkach z monopolem swoją drogą... ale grunt że pieniążki płyną do kasy strumieniem...
Przepisy, wywieszki na półkach z monopolem swoją drogą... ale grunt że pieniążki płyną do kasy strumieniem...
Z roku na rok hajnowianie spożywają coraz więcej alkoholu i to często w miejscach zakazanych.

Lampka wina, wódeczka, kufel piwa czy też fantazyjny drink, to napoje, bez których wielu z nas trudno wyobrazić sobie imprezę, czy tak huczną jak wesele, czy to kameralną jak grill w gronie najbliższej rodziny.

Nie dziwi nas już widok osób popijających alkohol pod sklepami. Przy niesprzyjającej pogodzie przenoszą się nawet do sklepów. Także i na ten widok wielu z nas jest już obojętnych.

W 2000 roku w hajnowskich sklepach i lokalach wydaliśmy na sam alkohol ponad 9 mln zł. Trzy lata później suma ta wzrosła do blisko 12 mln zł, a w 2005 roku do ponad 14 mln. Według informacji Urzędu Miasta w ubiegłym roku ta kwota znów wzrosła, choć szczegółowych danych nie poznaliśmy. Ale i to wystarczy. Otóż 14 mln zł, to prawie połowa budżetu naszego miasta. Tyle wydajemy na alkohol.

"Dzień dobry" pijaczkom sklepowym

Alkohol, oczywiście, jest dla ludzi. Niestety, kultura picia pozostaje na tym samym, niskim poziomie. Osoby, dla których alkohol w pubach czy restauracjach jest zbyt drogi, a chcą wypić bez narzutów codziennie, mogą kupić pożądany napój w sklepie i wypić "małe jasne na miejscu". Wzorcowymi tego przykładami są sklepy spożywcze przy ul. Lipowej czy Orzechowej. Tam widok mężczyzn spożywających alkohol jest czymś normalnym.

- Za każdym razem, gdy tam wchodzę z dzieckiem po zakupy, mamy ten sam widok. To stali klienci, którzy sklep traktują jak osiedlową knajpkę - mówi rozgoryczona Monika, mieszkanka osiedla przy ul. Lipowej. - Córka tak się już z tym oswoiła, że ostatnio zaczęła tym panom mówić "dzień dobry". I to mnie przeraża… przecież dla niej taki widok staje się normalnością.

Otwieracz dźwignią... zysku

Za spożywanie alkoholu w miejscach do tego nie wyznaczonych grozi kara grzywny w postępowaniu w sprawach o wykroczenia. Policjant może też od ręki ukarać sprawcę wykroczenia mandatem w wysokości 100 zł. Ukaraniu podlegają także sprzedawca za pozwolenie na picie oraz właściciel sklepu za brak nadzoru nad personelem. Jeśli podobne przypadki powtarzają się, właściciel może stracić koncesję na sprzedaż alkoholu. Niestety, to nie odstrasza ani klientów ani sprzedawców. Liczy się przede wszystkim zysk. To dlatego w kilku hajnowskich sklepach możemy zobaczyć doczepiony na sznureczku do lady otwieracz. W końcu "klient nasz pan" i należy wychodzić mu naprzeciw, zwłaszcza gdy regularnie wpada na piwko.

- Niestety, nie ma żadnego przepisu, który zabraniałby korzystać z otwieracza w sklepie - mówi Mirosław Awksentiuk, przewodniczący Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. - Podczas prowadzonych przez nas kontroli sprzedawcy często tłumaczą, że otwieracz służy osobom, które chcą na miejscu wypić oranżadę, colę, sok lub wodę mineralną.

Miejska komisja zgodnie z wyznaczonym harmonogramem kontroluje punkty sprzedaży alkoholu, sprawdza, czy są wywieszki i tablice informujące o zakazie sprzedaży osobom nieletnim i nietrzeźwym oraz zakazie spożywania alkoholu w sklepach. Mimo tych kontroli liczba sklepów, w których degustacja alkoholu jest czymś zwyczajnym, tylko nieznacznie zmalała.

- Kontrole nie przynoszą pożądanego efektu, gdyż zgodnie z ustawą muszą być zapowiedziane. Żaden właściciel sklepu nie będzie narażał się i sprzedawał w tym dniu alkoholu na miejscu. W obecności komisji nic złego się nie dzieje - dodaje Awksentiuk.

Na ławce w parku - to normalka

Silnym narzędziem w walce z piciem w miejscach publicznych powinna być policja. Jednak w Hajnówce patrole rzadko docierają do takich miejsc. Nie tylko dlatego, że jest ich w ogóle za mało, ale i z powodu ogólnej akceptacji społecznej dla takich sytuacji i zachowań.

- Niewiele mamy wezwań w sprawie picia w miejscach publicznych. - przyznaje Mikołaj Laszkiewicz, kierownik rewiru dzielnicowych w hajnowskiej policji.

Od dawna jesteśmy przyzwyczajeni do takich widoków. Czasem gdy już mocniej "wstawiony" gość zaczepi nas, zirytowani mówimy pod nosem "ktoś powinien wreszcie zrobić z tym porządek"… i idziemy dalej. Niektórzy swoją akceptację do picia w miejscach publicznych głoszą nawet na forum publicznym. Kilka miesięcy temu jeden z rajców miejskich podczas sesji zaproponował, aby na każdej imprezie w plenerze stawiane były ogródki piwne. Wielu w tym momencie zapewne by przyklasnęło. Jednak pomysłodawca i zwolennicy powinni przejść się po parku już po zakończonej imprezie.

- Zazwyczaj gdy na większych imprezach w parku stawiane są ogródki piwne, kończy się to naszą interwencją - mówi Laszkiewicz - Oczywiście, podczas takich imprez miejsce do picia alkoholu jest wyznaczone, tylko że w efekcie pijanych delikwentów mamy na terenie całego parku. Często stają się agresywni i musimy interweniować. Jest jeszcze jeden aspekt. Gdy kilka dni temu jeden z policjantów podszedł do mężczyzny pijącego w parku piwo i pouczył go zakazie spożywania alkoholu w miejscach publicznych, mężczyzna zapytał: " to jak to jest? Jak był "Dżem" to można było pić, a teraz już nie można?". Komentarz chyba zbędny.

Stacja benzynowa czyli knajpa pod gwiazdami

Po godzinie 22, gdy już sklepy są zamknięte, poza jednym otwartym do 24 (tam jednak są zamontowane kamery, więc miejsce z góry przekreślone), spragnieni mogą się napić przy stacji "Orlen", czynnej całą dobę. Wieczorami przypomina ona bardziej knajpę pod gwiazdami niż stację benzynową.

W pierwszych dniach sierpnia został tam ciężko pobity mężczyzny, kilka dni później policja znów interweniowała, gdyż w godzinach nocnych zebrało się tam około 100 osób. Był alkohol, papierosy. Gdyby przypadkiem w pobliżu nastąpił niewielki wyciek paliwa, mieliby też zagwarantowane fajerwerki. Dwa dni później znów doszło do rozboju. Policja powiadomiła o tych zajściach Miejską Komisję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Niestety, kilka dni wcześniej władze miasta przedłużyły na dwa lata zezwolenie na sprzedaż alkoholu na tej stacji, informując, iż nie widzą przeciwwskazań. Teraz proszą o ograniczenie sprzedaży alkoholu do godz. 22. oraz o zamontowanie na stacji kamer monitorujących. Czy właściciel stacji, mając zezwolenie w ręku, pozytywnie ustosunkuje się od próśb, nie wiadomo.

Cofnąć zezwolenie można w przypadku potwierdzenia dwukrotnej w okresie 6 miesięcy interwencji policji na skutek zakłócenia porządku publicznego w miejscu sprzedaży lub najbliższej okolicy, w związku ze sprzedażą napojów alkoholowych przez daną placówkę. W przypadku stacji nie było by to trudne do udowodnienia. Problem jednak w tym, że policja nie może zostać powiadomiona przez właściciela stacji lub sprzedawcę. Jeżeli funkcjonariuszy wezwała osoba sprzedająca alkohol, zgodnie z ustawą o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi wszystko jest w porządku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny