Tur Bielsk Podlaski. Koszykarze trenują: Zmiany kadrowe, transfery.

Zmiany w kadrze zespołu są duże, ale nie muszą oznaczać, że Tur będzie słabszy niż przed rokiem. Nazwiska zawodników trenujących przed sezonem robią wrażenie.

- Odeszły mocne ogniwa zespołu, ale na ich miejsce mamy nawet lepszych zawodników - mówi kierownik drużyny Aleksy Olesiuk.

- Na każdej pozycji mamy po dwóch, a niekiedy po trzech równorzędnych graczy - zapewnia wiceprezes i szef sekcji koszykówki Andrzej Jóźwiuk.

Emocje stara się studzić szkoleniowiec Andrzej Sinielnikow. - Zobaczymy, jaką formę zaprezentują na parkiecie, czy ostatecznie wszystkich będziemy mieć do dyspozycji i jak szybko się zgrają - mówi. - Nie lekceważmy też rywali, bo tegoroczna liga nie będzie taka słaba, jak niektórzy oceniają.

Ostrożność trenera jest uzasadniona, gdy spojrzy się na straty, jakich Tur doznał w przerwie letniej. Odszedł bydgoski rozgrywający Adam Bet, który z meczu na mecz coraz lepiej prowadził grę Tura oraz pochodzący z Ostrowa Wielkopolskiego młodzieżowiec Przemysław Poźniak.

Z gry w II lidze zrezygnował najskuteczniejszy skrzydłowy Marcin Monach, a w dodatku na warunki finansowe Tura nie przystał lider drużyny Kamil Zakrzewski. - Decyzja Marcina jest jasna. Ma pracę, dziecko, doskwiera mu kontuzja z wiosny. Na jego miejscu też bym wolał pograć w trzeciej lidze - mówi trener Sinielnikow. - Ale wyboru Kamila nie rozumiem.

Monach w nowym sezonie zagra w Biatransie Białystok. Gdzie zagra Zakrzewski, nie wiadomo. - Żałujemy, że Zakrzewski nie podjął z nami rozmów. Chcieliśmy, by nadal grał u nas - mówi Aleksy Olesiuk.

Na dodatek działacze Tura nie dogadali się z powracającym do Bielska Łukaszem Kuczyńskim (w zeszłym sezonie był liderem Astorii Bydgoszcz). Ze swoim nowym klubem awansował do I ligi, ale teraz chce zostać na Podlasiu i tutaj grać w koszykówkę.

- Chcieliśmy, by umowa z "Kuczą" zależała od jego stanu zdrowia, ale on na to nie przystał - mówi trener Sinielnikow.

- Miałem kontuzję kręgosłupa, ale już jestem w pełni sił - zapewnia Łukasz Kuczyński. - Moja rozmowa z działaczami Tura o powrocie do zespołu trwała zaledwie 10 minut. Przedstawione warunki pod żadnym względem mi nie odpowiadały.

Działaczom Tura udało się jednak pozyskać kilku bardzo ciekawych zawodników. Jednym z nich jest rozgrywający Krzysztof Kalinowski (1976; 187/80), który ostatnio grał w I lidze w Krośnie. Pochodzący z Białegostoku zawodnik wcześniej reprezentował m.in.: Instal, Astorię, Starogard Gdański, Zastal, Polpak Świecie, Kager Gdynia czy Polonę Przemyśl. Na treningach imponuje spokojem i asystami. - Wraca do gry po kontuzji i to może się odbić na jego dyspozycji - mówi trener Sinielnikow.

Tur chce, by na rozegraniu wspomagał go Mariusz Rapucha (1990; 189/74) z Żubrów Białystok. - To spory talent, który może się u nas rozwinąć - mówi Sinielnikow.

Jednak gra Rapuchy w Turze nie jest pewna, bo ma on ważny kontrakt z Żubrami. - Będziemy rozmawiać z białostockim klubem o wykupieniu tego zawodnika - zapowiada Andrzej Jóźwiuk.
Z drużyną Tura trenuje też prawdziwa gwiazda - Andrzej Misiewicz (1984; 199/95). Jeszcze przed rokiem grał w ekstraklasie w Zniczu Jarosław, a w sezonie 2008/09 został najlepszym graczem I ligi w barwach Żubrów Białystok. Jednak Misiewicz cały czas liczy na angaż w mocniejszym zespole.

- Jeśli nie dostanie propozycji, to pół sezonu może spędzić w naszych barwach - zapowiada Olesiuk.

Tur zakontraktował za to już trzech zawodników z Żubrów: obrońców Piotra Brzozowskiego (1985; 191/85) i Tomasza Szczepińskiego (1988; 189/84) oraz podkoszowego Krzysztofa Łotowskiego (1988; 204/95). Najlepsze statystyki ma najstarszy z nich Brzozowski. Czas pokaże, czy wywalczą miejsce w drużynie.

Listę transferów do klubu uzupełniają też młodzi zawodnicy z Białegostoku: Adrian Grygiewicz z Gimbasketu, Maciej Wróbel z Dojlid i Eryk Zielinko z Instalu. - Na razie są to jednak chłopcy, który trzeba uczyć poważnej koszykówki - mówi Sinielnikow.

W efekcie w przedsezonowych przygotowaniach bierze udział 20 zawodników. - W tym sezonie stworzymy zespół rezerw w III lidze. Tam będą mogli ogrywać się ci, którzy nie zmieszczą się w pierwszym składzie - zapowiada Aleksy Olesiuk.

- Oby ilość przeszła w jakość - zastrzega Sinielnikow.