Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Survival dla najmłodszych. Nocny alarm, przeszukanie i herbata z igieł sosny. (zdjęcia)

Urszula Paszko [email protected] tel. 85 730 34 90
Szkoła przetrwania to nie leżenie plackiem na plaży. Czasami lały się nawet łzy.
Szkoła przetrwania to nie leżenie plackiem na plaży. Czasami lały się nawet łzy.
Jestem z siebie zadowolony. Nie zamierzam dołączyć do turystów, którzy tylko leżą i nic nie robią. Trochę popłakałem, ale już jest dobrze i nigdy się nie poddam. Mamo nie martw się - napisał na blogu ośmioletni Mateusz Kokieć.

[galeria_glowna]
Chłopak z Bielska Podlaskiego był jednym z uczestników szkoły przetrwania. Wzięła w niej udział 60-osobowa grupa dzieci.

Kadeci, bo tak nazywali się wszyscy uczestnicy obozu, przeszli prawdziwą szkołę życia. Na początek musieli dotrzeć do miejsca zakwaterowania. To marsz w pełnym ekwipunku na odcinku 4,5 km. Już w tym momencie grupa zrozumiała, że trzeba trzymać się hasła jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.

W obozie kadetom zabrano słodycze, dezodoranty, telefony komórkowe, gotówkę. Później przyszedł czas na chrzest, który polegał na czołganiu się po pokrzywach i przejściu ciężkiego toru przeszkód. Kadeci pełnili wartę nawet w nocy, w kuchni zmywali naczynia i obierali ziemniaki.

- Nie mieli na nic czasu poza półgodzinnym czasem dla siebie po upragnionym posiłku - mówi Erwin Radzikowski, kapitan i opiekun na obozie.

Program szkoły przetrwania był bardzo urozmaicony. Zawierał elementy musztry wojskowej, zajęcia taktyczne w terenie. Młodzież mogła się także nauczyć rzucać nożem do deski, a nawet strzelać. Do tego był pokaz ratownictwa.

Sporo emocji wywołał nocny alarm przeciwpożarowy oraz przeszukanie obozu. Opiekunowie podejrzewali, że ktoś przemycił telefon. Komórki jednak nigdzie nie było. A alarm był testem sprawnościowym kadetów. Po 15 minutach został zakończony.

Nocna pobudka była tylko przedsmakiem większych atrakcji. Bo to całodobowe wyjście do lasu było gwoździem programu obozu.

- Długa, ciężka droga z bagażami, budowanie szałasu, rozpalanie ogniska i śpiewanie przy nim, picie herbaty z igieł sosny i jagód oraz zupa z ziemniakami i innymi roślinami jadalnymi, które można znaleźć w lesie - wspomina trzynastoletnia Ada Polakiewicz z Bielska Podlaskiego. - Na obozie nie brakowało mi cywilizacji. Wręcz przeciwnie, cieszyłam się, że mogę od wszystkiego odpocząć. Gdy wróciłam do domu, czułam się dziwnie, jak nie u siebie - dodaje.

- Cały obóz uważam za bardzo interesujący, ekstremalny i pełen wrażeń. Wszyscy, począwszy od najmłodszego do najstarszego, dali z siebie wszystko i pokazali, w jakim celu tu przyjechali - mówi Andrzej Nowaczuk organizator Szkoły Przetrwania. - Kolejny obóz odbędzie się już jesienią. Są już pierwsi chętni.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny