W trakcie wizyty zostanie wykonana dokumentacja fotograficzna. Ta informacja zawarta w komunikatach rozwieszonych na klatkach rozwścieczyła cześć mieszkańców Słonecznego Stoku.
- Nikt nie będzie robił u mnie żadnych zdjęć. Nikogo nie wpuszczę - krzyczał starszy pan, który zadzwonił w środę do naszej redakcji.
Nie tylko on jest niezadowolony.
- Jakim prawem ktoś wejdzie do mojego mieszkania? I to jeszcze z jakiejś prywatnej firmy - mówi nam Eugenia Kondraciuk z bloku przy ul. Upalnej 96.
Spółdzielnia rozpoczęła właśnie akcję sprawdzania kaloryferów. I to dosłownie sprawdzania. Od lat piszemy o tym, że niektórzy mieszkańcy dostają horrendalne dopłaty za ciepło. Szefostwo spółdzielni zwala to na nieuczciwych mieszkańców. Proceder polega na tym, że w łazienkach montowane są zbyt duże kaloryfery. Delikwent zakręca grzejniki w pozostałych pomieszczeniach, otwiera drzwi od łazienki i ma ogrzane mieszkanie. Tracą na tym jego sąsiedzi, którzy za niego płacą.
- Są też mieszkańcy, którzy montują ogrzewania podłogowe. Mają w domu ciepło, a kaloryfery są zakręcone. Chcemy z tym walczyć - tłumaczy Jerzy Cywoniuk, prezes spółdzielni.
Podkreśla, że jeśli kontrolerzy zauważą zbyt duże grzejniki lub ogrzewanie podłogowe, to spółdzielnia nie każe ich demontować.
- Mieszkańcy będą jednak musieli zapłacić więcej, za faktycznie zużyte ciepło - twierdzi Cywoniuk.
Spółdzielnia Słoneczny Stok ma pomysł: Podzielniki w łazience
Zdjęcia kaloryferów są potrzebne jako dowody. Akcją (ma ruszyć już jutro) zajmie się co prawda zewnętrzna firma, ale oczywiście na zlecenie spółdzielni. Kontrolerzy będą mieli ze sobą identyfikatory.
- Mieszkaniec musi wpuścić kontrolera. Zobowiązuje go do tego członkostwo w spółdzielni - mówi dr Jarosław Matwiejuk, konstytucjonalista z wydziału prawa UwB.
Paweł Backiel ze Stowarzyszenia Uwłaszczeniowego kontrole nazywa ubeckimi metodami inwigilacji.
- Prezes powinien jeszcze ścigać tych, co stawiają garnek pod kranem i kropelka po kropelce przez cały dzień zbierają wodę na zupę. Też przecież oszukują - kpi.
Podkreśla, że takie metody stosują ci, którzy mają fatalną sytuację finansową, a nie krezusi.
- Prezes powinien to zrozumieć - mówi.
Jerzy Cywoniuk odpiera zarzuty. Mówi, że Backiel może kpić ile chce i mówić, że spółdzielnia stosuje ubeckie metody.
- Robimy wszystko zgodnie z prawem. Jeśli ktoś nie wpuści kontrolerów, wejdą z policją - kwituje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?