Został wbudowany element podpierający platformę roboczą, który nie nadawał się do montowania.
Dźwigary były wadliwe, mocowane bez podpórek, za pomocą kilku gwoździ. Firma Waldemara i Józefa P. specjalizowała się w tego typu pracach. Ale najwyraźniej porwali się na inwestycję, o której nie mieli pojęcia - mówił sędzia Mariusz Kurowski.
Oczyścił jednak z zarzutów kierownika budowy, inspektora nadzoru budowlanego oraz osobę odpowiedzialną za organizację pracy i bezpieczeństwo. - Na terenie budowy doszło do wielu nieprawidłowości. Brak platformy roboczej, brak pomostu zabezpieczającego, odbioru platformy. Te niedociągnięcia mają jednak trzeciorzędne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy i tragicznego skutku zdarzenia. Wszyscy oskarżeni ponoszą za nie moralną odpowiedzialność, ale nie karną. Osoby nadzorujące nie miały wpływu na to, aby wszystkie dźwigary były sprawne i zmontowane prawidłowo. A to właśnie to było bezpośrednią przyczyną tragedii - podkreślał sędzia Kurowski.
Dlatego skazał tylko trzy osoby. Wbrew wnioskom prokuratury uznał, że skazani działali nieumyślnie. - Zginęli młodzi ludzie, mający całe życie przed sobą, dzieci, rodzinę. Oskarżeni będą musieli żyć z tą myślą do końca - mówił sędzia.
Ostatecznie Józef i Waldemar P. usłyszeli wyrok 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat, 18 tys. zł grzywny. Brygadzista, Krzysztof I. - rok i 8 miesięcy w zawieszeniu na 4 lata oraz grzywnę 4,5 tys. zł.
Wobec wszystkich skazanych sąd wydał trzyletni zakaz prowadzenia działalności gospodarczej związanej ze wznoszeniem rusztowania, a w przypadku Krzysztofa I. - zakaz wykonywania pracy brygadzisty.
W ramach częściowego naprawienia szkody wszyscy ukarani muszą wypłacić po 10 tys. zł na rzecz matki jednego ze zmarłych.
Adwokat skazanych już zapowiedział apelację.
Wypadek w suwalskiej galerii handlowej miał miejsce w lutym 2010 roku. Czterech robotników spadło wówczas z rusztowania, z wysokości 14 metrów. Trzej zginęli, czwarty został ciężko ranny.
Sprawą zajął się najpierw sąd rejonowy ale uznał, że czyn opisany w akcie oskarżenia powinien być traktowany jako katastrofa budowlana (zdarzenie, które zagrażało życiu i zdrowiu wielu osób). Sędzia Mariusz Kurowski uznał jednak, że zagrożone zostało życie pięciu osób (trzy ofiary śmiertelne, jeden ciężko ranny oraz robotnik, który o mało nie spadł z rusztowania). Przy katastrofie budowlanej osób pokrzywdzonych powinno być przynajmniej sześć.
Żaden z oskarżonych nie pojawił się na odczytaniu wyroku. W czasie procesu nie przyznawali się do winy.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?